Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“Potworze.”
-Gdybym był potworem to bym kogoś roztrzaskał. A po swoje istnienie nie zabiłem nikogo.
Wszystko dookoła Forsterytu się zatrząsło. “GŁUPCZE! NIE PAMIĘTASZ CO ZROBIŁEŚ KYBERYTOWI I JEJ PERLE?”
-Mogę to odkręcić.
“BYŁO TO ZROBIĆ WCZEŚNIEJ! TERAZ SĄ JUŻ ROZTRZASKANE!”
-Nie. One są bezpieczne. W kilkunastowarstwowej bańce - wiem bo sprawdzam je.
“Sprawdź teraz. Pozwolę Ci przez chwilę wpływać w tym śnie na realny świat, więc się pośpiesz.”
Sprawdził.
Są roztrzaskane.
-O cholera jasna.
“POTWORZE!” OLBRZYMIA fala smutku uderza w Forsteryt.
Crying intensifies.
“JESTEŚ ZWYKŁYM ZWIERZĘCIEM!”
Still crying. Skulił się w kłębek i dalej płakał.
“MORDERCA! NIE ZASŁUGUJESZ NA BYCIE ISTOTĄ ROZUMNĄ!”
-A-ale…j-ja nawet nic o tym nie wiedziałem…
“BEZCZELNOŚĆ! TO TY STWORZYLEŚ WYNATURZENIE, KTÓRE NAZWAŁEŚ KYBERŁĄ!”
-ALE JA JEJ NIE ZABIŁEM!
“GDYBYŚ JEJ NIE ZMIENIŁ W TO COŚ, TO BYLABY TERAZ SZCZĘŚLIWA ZE SWOJĄ PERŁĄ!”
-TA SADYSTKA MNIE TORTUROWAŁA WRAZ ZE SWOJĄ PERŁĄ. ICH LOS SIĘ IM NALEŻAŁ.