Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nagle Arrow usłyszał swój dzwonek telefonu, czyli rapsy jego ulubionego rapera, Coreyego Struggsa.
Oderwał się od polerowania, odebrał telefon.
To jego dobry znajomy, Jack Beryl, który jest na urlopie w Beach City.
O, siema Jack! Co tam u Ciebie? -
-Żebyś ty wiedział, jakie maniany się odwalają na tym zadupiu! Na plaży jest jakaś figura wielkiej baby z ośmioma rękami i mieszkają w niej chyba jakieś 3 lesbijki i ich adoptowane dziecko!
Ziomek, oni tutaj są od zawsze. To klejnoty, takie dziwne babki, ale w sumie są spoko. To żadna maniana. -
-Znasz je? Skąd?
Często przebywają w miasteczku, coś kupić, czy choćby coś porobić. Raz nawet było o nich przedstawienie od listonosza. -
-I o czym było to przedstawienie?
No mówię - o nich. Dużo z tego przedstawienia nie pamiętam, pisałem wtedy z kimś i niezbyt interesowało mnie, co tam odgrywali. -
-Aha. A jak twoja dziewczyna?
Dobrze, a jak ma być? Lepiej gadaj, czy ty sobie kogoś znalazłeś - Odpowiedział z sarkazmem w głosie.
-Wpadła mi w oko jedna z tych babek z Beach City. Ta niska, z różowymi włosami.
//Ametyst, nie?//
// Tak. //
Hah, muszę Ci powiedzieć, że to jedna z tych “lesbijek” z figury “wielkiej baby” . Ametyst się nazywa. - Zaśmiał się.
-Heh. Widziałem jak wyjmuje bicz z cycków. Chyba lubi BDSM, czy coś.
Czyli jest w twoim typie. - Zaśmiał się.
-Hehehe. Nie chcesz przyjechać tu? Nawet przyjemny klimat.
Na plaży jesteś? -