Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kurna. Miał przy sobie pistolet?
Kurna.
Miał przy sobie pistolet?
Tak.
Wyciągnął i zaczął do niej strzelać. Zatrzymał się, by lepiej celować, a mierzył prosto w czoło, między oczy.
Pociski przez nią przelatują. -To mój świat, skarbie.
Opuścił pistolet: To powiem Ci, że ostro spieprzyłaś robotę. - Rzucił sarkastycznie.
Opuścił pistolet:
-Doprawdy? Kończyny Arrowa zostały przebite na wylot kryształowymi kolcami. To jest sen, ale on czuje prawdziwy ból.
Zawył z bólu, a w agonii wygiął twarz w słaby uśmiech: Tak. Zbyt wiele w nim bólu. - Wyjąkał.
Zawył z bólu, a w agonii wygiął twarz w słaby uśmiech:
-Nigdy nie jest za dużo bólu wobec takich jak ty. Dalej go przebija, coraz więcej kolców.
Krzyczy z agonialnego bólu: A więc to dlatego?! Dlatego to mnie spotkało?! -
Krzyczy z agonialnego bólu:
Ma wszystko przebite poza głową i organami wewnętrznymi. -Być może.
Splunął na jej kolce.
Ma idealnie symetryczne przebite WSZYSTKO. -Idealne. Tak jak chciałam.
Jęczał z bólu. Niech już to dobiegnie końca. Niech się obudzi…
Dalej cierpi i słyszy śmiech Białego Diamentu.
Pomocy…- Wyjęczał bezsilnie: Błagam, pomocy…-
Dalsza część agonii i śmiechu Diamentu.
Chciał się obudzić. Niczego innego nie chciał.
Nie. -Nie próbuj, złotko…
Czemu?! Czemu to robisz?! - Zaczął wrzeszczeć. Zapomniał, że to tylko sen.
-Ponieważ potrafię. Sny istot organicznych są… Ciekawe.