-Szczerze? Sam nie wiem. Powinieniem chyba być smutny z powodu, że zostawiam całe dotychczasowe życie za sobą, jednak nic takiego nie czuję. Ot, pusta karta.
-Tak się zastanawiam. Kiedy znaleźliśmy statek, od razu zaproponowałaś mi wspólną ucieczkę. Rozumiem, że mogłem wzbudzić twoje zaufanie pomocą, ale skąd aż taka chęć na wspólny odlot z tej planety?
-Och! - odpowiada zdziwiony - Jesteś pierwszą osobą od dawna, która się tak o mnie wyraziła. Zazwyczaj do tej głównie słyszałem, jakim to ja jestem kiepskim burmistrzem…
Dewey zaczyna się zastanawiać nad powodem nagłego zatrzymania. W końcu jednak łapie się za głowę i mówi:
-Zawsze mówę powiedzieć coś głupiego! -dodaje jednak łagodniej - Wybacz. Nie chciałem cię urazić.