Berghafen
-
Oksencjusz Diego Crowgrain
-- Bzdura! Znalazłem sobie żonę w stanie nietrzeźwości! – Oksencjusz, delikatnie rzecz ujmując, zataił fakt, że żonę faktycznie znalazł sobie będąc lekko pijanym, ale też ją stracił, kiedy był już totalnie pijany. Ale w grę wchodziły też dodatkowe czynniki, takie jak przepicie części majątku, niezbyt dżentelmeńskie zachowanie i kilka innych rzeczy tego rodzaju, ale obecnie nie było to aż tak istotne. – Jeżeli mnie potrzebujesz w Ratuszu, to mogę iść tam nawet teraz. -
- Następne spotkanie za kilka godzin, wykorzystaj ten czas, żeby doprowadzić się do porządku.
-
Oksencjusz Diego Crowgrain
-- Będę wyglądał lepiej, niż na oficjalnym ślubowaniu, o to się nie martw – stwierdził, po czym się odwrócił i spróbował ruszyć ulicą, przynajmniej na pozór w linii prostej. Po chwili jednak się odwrócił, jeszcze raz zwracając się do towarzysza. – Możesz na mnie liczyć, słowo! -
Milczał chwilę, widocznie zastanawiając się, czy powinien w ostatniej chwili odwołać cię z tej misji, czy może palnąć jakąś motywacyjną mowę, która powinna dać ci mentalnego kopa do działania.
- Wiem. - powiedział w końcu i odwrócił się na pięcie, odchodząc gdzieś ulicą. -
Oksencjusz Diego Crowgrain
Skoro się już rozdzielili, to należy się zastanowić, jak przywrócić się do stanu świetności bez snu i to w zaledwie kilka godzin. Oksencjusz wiedział, że równie dobrze może mieć to wszystko głęboko w dupie, jednakże nie zależało mu na pokazaniu, że jest porażką w oczach Paladyna. Koniec końców, miał go za towarzysza, dlatego też, starając się uporządkować swoje myśli, zastanawiał się, gdzie może się dosyć szybko umyć i oczyścić swoje ubrania. Berghafen powinno oferować takie proste usługi strudzonym wędrowcom i bohaterom. Nawet tym wędrowcom i bohaterom o niezbyt wielkiej trzeźwości. I by myśli nie odbiegły mu za daleko, od razu udał się na poszukiwania tychże miejsc. -
Stara krasnoludzka metoda leczenia kaca polegała na zapiciu go kilkoma kuflami piwa, ale może rzeczywiście nie był to dobry pomysł. Co do bardziej tradycyjnych metod, miasto obfitowało w liczne łaźnie i tym podobne, czyli coś w sam raz dla twoich potrzeb, a tego typu przybytki były liczne i cenowo zależne od klientów, gdzie w największych łaźniach w centrum można też było dobrze zjeść, zagrać w kości lub karty, skorzystać z usług kobiet do towarzystwa i wiele więcej, a w najprostszych umyć się w drewnianej bali. Tak czy siak, powinieneś bez trudu znaleźć coś, co będzie odpowiadać twojej kieszeni i twoim potrzebom.
-
Oksencjusz Diego Crowgrain
Ruszył w kierunku najbardziej znanej i najpopularniejszej łaźni, jaką znał w tym mieście, jednakże po przebyciu nie więcej, niż stu kroków zatrzymał się. W myślach zastanowił się, ile już wydał w karczmie, po czym obrócił się na pięcie i ruszył do łaźni awaryjnej, delikatnie lepszej od najtańszych wersji, by móc się wykąpać i wyprać swoje ubrania. Cóż, towarzysz Paladyn dał mu wyznaczony termin czasowy. Dobrze będzie go wiernie przestrzegać, chociaż raz w życiu. -
Kilka godzin wspomniane przez Paladyna wystarczyłoby ci aż nadto, bo cały proces mycia się i prania ubrań miałeś za sobą już po około półtorej godziny, więc wciąż masz czas, który możesz wykorzystać. Tak na leczenie kaca, jak i na coś bardziej produktywnego.
-
Oksencjusz Diego Crowgrain
Sprawdził sakiewkę ze złotem, po czym udał się na miejscowy targ. Przyda się coś do jedzenia, może nawet suszone mięso. Sam Oksencjusz wierzył, że na kacu lepiej mu się myślało, a przynajmniej był wówcza skuteczniejszy. Im jaśniej i dokładniej przedstawi sprawę rozmówcy, tym szybciej ten się zamknie i nie będzie irytował go i jego bolącej głowy. -
Targ w Berghafen był tylko cieniem dawnej chwały, było to w końcu największe miasto handlowe całej prowincji. Widać to zwłaszcza dziś, gdy w konsekwencji działań Wampirów miasto zostało właściwie odcięte od reszty Cesarstwa, a przez to i świata. Trwająca tu wojna domowa każdego z każdym również nie pomogła, wiele dóbr rabowano w drodze na targ, inni obawiali się napaści i dlatego w ogóle odpuszczali sobie handel… Ale wciąż nie brakowało tu targów i straganów, oferujących może i nie tak rozmaite, bo przeważnie lokalne, ale wciąż całkiem jakościowe produkty.