Wioska Zimodorek
-
Wioska znajdująca się w środkowym Verden i przynależna do Cesarstwa Verden. Położona nad niewielką rzeką, która nadaje się najwyżej do łódek stąd ma niewielki udział w handlu. Otoczona rozległymi polami uprawnymi, przede wszystkim tutejsi chłopi zdominowali zboża. W mieście znajduje się zajazd, gdzie podróżni mogą zostawić wierzchowce, oprócz tego wioska ma nawet swojego kowala, który zajmuje się przyziemnymi zamówieniami i głównie podkuwa konie.
Zimodorek nie należy do wybitnie dużych lokacji, a jako średnich rozmiarów zadupie nie ma żadnych struktur obronnych, choćby palisady czy ostrokołu albo przynajmniej bramy wjazdowej.
-
Gnaseee przybyła w okolice pobliskiej wioski pod osłoną nocy, położonej nieopodal zamku. Słońce zaszło dwie godziny temu, a wszechobecny mrok skutecznie ukrywał przemieszczającą się bandę.
- Piechociarze, otoczyć wieś i zaatakować, kiedy wkroczy jazda i golem zacznie niszczyć. Mężczyzn wybić, kobiety wziąć w niewolę. - powiedziała. W zamku zostawiła część goblinów, bo piętnastu razem z dziesięcioma hobgoblinami piechurami oraz jednego ogra.
Resztę bandy miała ze sobą, w tym golema.
Zaczekała aż hobgobliny razem z goblinami i ogrem zajmą pozycję, po czym powiedziała do golema.
- Szarżuj. Rozpętaj chaos, niszcz i zabijaj ludzi
Następnie odczekała trzy minut, żeby golem dotarł bliżej wioski, po czym sama rozpędziła swojego warga i krzyknęła do jazdy wjeżdżając do Zimodorka.
- Za mną! -
//Następny odpis będziesz mieć tu za kilka godzin, bo robię sobie przerwę, także proponowałbym od razu dodać ten zamek, w którym urzęduje twoja banda jako osobną lokację, żeby nie tracić później na to czasu, a jedynie płynnie przejść z tematu do tematu.//
Golem kroczył powoli i ociężale, jak to skała, ale gdy dotarł już na miejsce, nie marnował czasu, od razu zabierając się za miażdżenie jednego z budynków. Ciężko powiedzieć, jakiego dokładnie, z racji ciemności, jakie panują wokół, ale swoje zadanie spełnił, bo szybko podniosły się krzyki, tu i tam zaświeciły pochodnie, a ludzie zaczęli opuszczać chaty. Wtedy też zaatakowała twoja kawaleria. Nie mieli za bardzo predyspozycji do brania jeńców, ale ich rajd spowodował śmierć kilku wieśniaków, innych zmusił do ucieczki. Część zabarykadowała się w domach i innych budynkach, inni spróbowali uciekać poza wioskę, gdzie, jak masz nadzieję, wpadną w łapy twoich żołdaków. Odebranie zamku i kopalni Cesarstwu na pewno nie przejdzie niezauważone, a ataki na jego poddanych jedynie przyspieszą odwet, jednak jeśli nie pozostawi się świadków, nastąpi on zapewne dużo później. -
- Rabować, palić, gwałcić! - krzyknęła hobgoblinka ze swojego wierzchowca i rozejrzała się za pochodnią, nie minęła chwila i wyrzuciła ją prosto na dach zajazdu, aby ten zajął się ogniem oświetlającym pobliskie tereny.
- Golemie! Niszcz ściany chat. Kawaleria ponowić atak! Nikt nie może uciec! - krzyknęła na całe gardło widząc jak niektórzy barykadują się i próbują stworzyć sobie małe twierdze.
Sama też spróbowała znaleźć cel do zabicia, przedtem ładując swoje włosy energią magiczną. -
//Nigdzie nie napisałem, że w pobliżu była jakaś pochodnia, którą mogłaby wziąć, więc napisz, że co najwyżej się za taką rozejrzała.//
Golem wciąż siał zniszczenie, bo to przecież wychodziło mu najlepiej, a jeźdźcy wraz ze swymi Wargami dopadli uciekających z wioski, większość zabijając, a niektórych biorąc do niewoli. Niestety, dopóki nie sprowadzisz tutaj więcej piechoty, nie masz co liczyć na to, że Golem i kawaleria zdobędą każdy z domów, sama również tego nie dokonasz. Co do celu do zabicia, to spóźniłaś się, wszyscy albo byli martwi, albo uciekli lub się ukryli. -
//Poprawione. Tylko jak oni uciekli skoro wioska jest otoczona?//
- Piechota do ataku!!! - krzyknęła kilkukrotnie przejeżdżając się wargiem po obleganej wiosce, tuż później sama postanowiła sforsować wieśniaczką chatę. Zeszła z warga i razem z nim podeszła do jednej z wyrw zrobionych przez golema. Włosy trzymała w gotowości bojowej.
-
//Nie doprecyzowałeś, jak bardzo mają otoczyć wioskę, w sensie w jakiej odległości. Obecnie zabudowę i pierścień okrążenia dzieli kilkanaście metrów, ale twoi wojownicy z każdą chwilą sukcesywnie go zmniejszają. Co do tej pochodni to niech już będzie, ale miałem na myśli, że masz napisać w poście, że się za nią rozejrzała i dopiero ja w następnym poście napisałbym, czy jakakolwiek w ogóle jest w pobliżu.//
Zachęcani przez twoje wołanie, widząc, że nikt już nie próbuje ucieczki, wojownicy rozbiegli się po wiosce, wyważając lub rąbiąc drzwi, aby dostać się do zgromadzonych w środku dóbr i mieszkańców. Widząc cię, Golem posłusznie odszedł i zajął się miażdżeniem ścian kolejnego budynku. Zauważyłaś jeszcze, jak kawaleria rozbiega się po okolicy, aby dopilnować, że nikt nie zdoła uciec teraz, gdy piechurzy zajęli się atakiem na wioskę. Golem do tej pory zdołał wyważyć jedynie część ściany, mogłaś więc spokojnie wejść do izby na dole, ale zauważyłaś też drabinkę, która prowadziła na poddasze. Jeśli nie byli mistrzami w ukrywaniu się, to mieszkańcy chaty zapewne tam postanowili się skryć, choć dziwnym było, że nie wciągnęli drabiny za sobą. -
Ta drabina źle wróży i śmierdzi podstępem na kilometr. Wystarczy po niej wejść, a pewnie dostanie się czymś w głowę i po tobie.
Hobgoblinka schowała się za wargiem, który jej towarzyszył, a następnie załadowała energią magiczną włosy i wystrzeliła jedną błyskawice w poddasze tuż nad wejściem zwieńczonym drabiną. -
Błyskawica co prawda nikogo nie zabiła, ale chyba nie taki miał być jej cel, prawda? Za to spełniła inny, gdy poddasze zaczęło się palić. Najpierw powoli, bo deski nie chciały się zająć, ale gdy tylko płomienie dotarły do słomianej strzechy, od razu pojawiło się więcej ognia i dymu. Po chwili przepełnionej kasłaniem oraz okrzykami zdziwienia i przerażenia, po drabince zaczęli schodzić czy nawet zbiegać domownicy, mężczyzna w sile wieku, nastoletni chłopak, dziewczyna w podobnym wieku oraz kobieta w średnim wieku, kurczowo trzymająca przy piersi zawiniątko, które okazało się kilkumiesięcznym dzieckiem. Wszyscy chcieli od razu opuścić chatę, ale zatrzymali się jak wryci i stłoczyli wokół siebie, choć pewnie bardziej przeraził ich widok Warga niż twój.
-
Hobgoblinka widząc przyszłe zdobycze uśmiechnęła się chciwie. Najpierw obrała za cel dorosłego mężczyznę, który w jej mniemaniu na ten moment stanowił największe zagrożenie. Spróbowała otworzyć pod jego stopami wrota, których drugi koniec znajdowałby się na środku wioski, ale na wysokości dziesięciu metrów. Tak, że po wpadnięciu w nie spadłby z wysoka i się połamał.
-
Nie była to wielka odległość ani ogółem nic wielkiego, więc udało ci się tego dokonać. Krzyki zdziwienia i przerażenia słyszałaś aż tutaj, po chwili zastąpiły je jęki bólu, dołączył doń rechot twoich podwładnych i nastąpiła cisza. Nastolatka na ten widok stanęła jak wryta i nie zrobiła nic, jej brat zaś sięgnął po leżący nieopodal toporek do rąbania drewna, z którym pobiegł w twoim kierunku w celu wiadomym. Matka zaś, korzystając z okazji, wzięła dziecko, starszą córkę złapała za ramię i zaczęła uciekać.
-
- Bierz je! - powiedziała do warga z nadzieją, że zwierz przynajmniej zagrodzi drogę uciekinierom.
Hobgoblinka ponownie spróbowała otworzyć portal, stworzyła sobie przewagę poprzez wykorzystanie pędu chłopa przeciwko niemu, otoż otworzyła go metr przed sobą, tak aby przeciwnik nie zdążył wyhamować.
Przejście prowadziło prosto na płonący dach zajazdu. -
I tym razem się udało, choć czułaś, jak twoje magiczne moce wyczerpują się, nawet podstawy tak potężnej Magii potrafiły znacząco wyczerpać użytkownika. Co do Warga, to wypełnił zadanie na tyle, na ile mogła wypełnić je krwiożercza bestia o dość prostym umyśle, mianowicie rzucił się na najbliższą ofiarę, czyli matkę z dzieckiem, którą powalił na ziemię i jednym ugryzieniem w kark pozbawił życia.
-
Zamknęła wszystkie portale następnie wyciągnęła zacny flakonik mikstury odnawiającej energię magiczną i pociągnęła duszkiem do dna. Po napojeniu się cisnęła nim o podłogę. Spojrzała wzrokiem na martwą chłopkę zabitą przez Warga, który już nie raz udowodnił swoją użyteczność, co prawda mógłby jej nie pozbawiać życia, a zwyczajnie poszarpać, ale nie można mieć wszystkiego. Hobgoblinka zbliżyła się do ciała i wzięła bachora.
- Smakołyk! - oznajmiła zadowolona ze zdobyczy tak pysznego mięska i przywiązawszy bachora do siodła poszukała łupów w postaci złota oraz drogocennych przedmiotów, bo raczej nie ma co liczyć, że najmłodsza wróci. Pewnie zajmą się nią gobliny na zewnątrz. -
Szukanie czegokolwiek drogocennego w chłopskiej chacie mija się z celem. Znalazłaś tylko kilka miedziaków, do tego ceramikę, narzędzia, nieco warzyw i suszonego mięsa oraz inne przedmioty, które tak jak reszta, nie reprezentowały sobą w zasadzie żadnej większej wartości.
-
- Sam szmelc. - powiedziała zirytowana i opuściła chatę razem z Wargiem, aby zapoznać się ze stanem grabieży wiochy.
-
Twoi wojownicy podkładali ogień pod budynki przed uprzednim ich splądrowaniem i potem znosili wszystkie cenne łupy do centrum. Niestety, nie było tego wiele. Dobra chłopów to głównie jedzenie i alkohol, a na to twoi podwładni zawsze byli łasi. W innej z chat, najpewniej należącej do miejscowego sołtysa, znaleźli oni niewielką szkatułkę, a w niej łącznie sześćdziesiąt srebrników, zapewne zebranych z podatków lub czegoś w tym guście. Do tego zrabowane kowalowi narzędzia i sztaby metalu w liczbie dwudziestu sztuk, które przydadzą się na zamku. Dochodzą do tego jeszcze dwa konie, wyciągnięte z płonącego zajazdu, oraz jeńcy. Zgodnie z twoim rozkazem, to kobiety brano w niewolę, a mający już jakieś doświadczenia w rabunkach i grabieżach Zielonoskórzy wiedzieli, że najmłodsze i najstarsze nie reprezentują sobą wiele, stąd wśród schwytanych były trzy nastolatki, dwie trochę starsze kobiety i cztery w średnim wieku, około trzydziestki. Całości pilnowało kilku piechurów.
- Trza siem zwijać chyba. - zauważył jeden z Hobgoblinów na twój widok. - Z rana pewno kto przylezie, bo i ogień z daleka widać. Lepiej, żeby Cesarzyki nas nie złapały. -
- Brać ciała naszych, łupy i za kwadrans wracamy do zamku. Do tego możecie wziąć kilka ludzkich zwłok. - rozkazała z zadowolonym tonem, chociaż nie zgarnęli nie wiadomo jak dużych skarbów to zawsze coś. Wsiadła na swojego Warga i czekała aż żołnierze się zbiorą.
-
Ludzkie mięso nie uchodziło za jakiś szczególny rarytas, ale to zawsze mięso. Skórami i uciętymi głowami można było zaś przyozdobić bramę czy mury, a ucięte uszy, palce, wyłupione oczy i wyrwane zęby stanowią ważną część goblińskich trofeów wojennych, zwłaszcza, że mogą oni później wmawiać, że te części ciała należały nie do prostych chłopów, ale herbowych rycerzy, aby podnieść swój prestiż (o ile ktokolwiek w to uwierzy). Tak czy siak, łupy nieśli niewolnicy, jedynie te cenniejsze zapakowano w sakwy, które Wargi niosły na grzbietach. Kobiety nie stawiały większego oporu, więc wyruszyliście sprawnie, a i do zamku dotarliście dość szybko.
//Zmiana tematu na Diabelską Czeluść. Zacznę.//