Wioska Zimodorek
-
Hobgoblinka widząc przyszłe zdobycze uśmiechnęła się chciwie. Najpierw obrała za cel dorosłego mężczyznę, który w jej mniemaniu na ten moment stanowił największe zagrożenie. Spróbowała otworzyć pod jego stopami wrota, których drugi koniec znajdowałby się na środku wioski, ale na wysokości dziesięciu metrów. Tak, że po wpadnięciu w nie spadłby z wysoka i się połamał.
-
Nie była to wielka odległość ani ogółem nic wielkiego, więc udało ci się tego dokonać. Krzyki zdziwienia i przerażenia słyszałaś aż tutaj, po chwili zastąpiły je jęki bólu, dołączył doń rechot twoich podwładnych i nastąpiła cisza. Nastolatka na ten widok stanęła jak wryta i nie zrobiła nic, jej brat zaś sięgnął po leżący nieopodal toporek do rąbania drewna, z którym pobiegł w twoim kierunku w celu wiadomym. Matka zaś, korzystając z okazji, wzięła dziecko, starszą córkę złapała za ramię i zaczęła uciekać.
-
- Bierz je! - powiedziała do warga z nadzieją, że zwierz przynajmniej zagrodzi drogę uciekinierom.
Hobgoblinka ponownie spróbowała otworzyć portal, stworzyła sobie przewagę poprzez wykorzystanie pędu chłopa przeciwko niemu, otoż otworzyła go metr przed sobą, tak aby przeciwnik nie zdążył wyhamować.
Przejście prowadziło prosto na płonący dach zajazdu. -
I tym razem się udało, choć czułaś, jak twoje magiczne moce wyczerpują się, nawet podstawy tak potężnej Magii potrafiły znacząco wyczerpać użytkownika. Co do Warga, to wypełnił zadanie na tyle, na ile mogła wypełnić je krwiożercza bestia o dość prostym umyśle, mianowicie rzucił się na najbliższą ofiarę, czyli matkę z dzieckiem, którą powalił na ziemię i jednym ugryzieniem w kark pozbawił życia.
-
Zamknęła wszystkie portale następnie wyciągnęła zacny flakonik mikstury odnawiającej energię magiczną i pociągnęła duszkiem do dna. Po napojeniu się cisnęła nim o podłogę. Spojrzała wzrokiem na martwą chłopkę zabitą przez Warga, który już nie raz udowodnił swoją użyteczność, co prawda mógłby jej nie pozbawiać życia, a zwyczajnie poszarpać, ale nie można mieć wszystkiego. Hobgoblinka zbliżyła się do ciała i wzięła bachora.
- Smakołyk! - oznajmiła zadowolona ze zdobyczy tak pysznego mięska i przywiązawszy bachora do siodła poszukała łupów w postaci złota oraz drogocennych przedmiotów, bo raczej nie ma co liczyć, że najmłodsza wróci. Pewnie zajmą się nią gobliny na zewnątrz. -
Szukanie czegokolwiek drogocennego w chłopskiej chacie mija się z celem. Znalazłaś tylko kilka miedziaków, do tego ceramikę, narzędzia, nieco warzyw i suszonego mięsa oraz inne przedmioty, które tak jak reszta, nie reprezentowały sobą w zasadzie żadnej większej wartości.
-
- Sam szmelc. - powiedziała zirytowana i opuściła chatę razem z Wargiem, aby zapoznać się ze stanem grabieży wiochy.
-
Twoi wojownicy podkładali ogień pod budynki przed uprzednim ich splądrowaniem i potem znosili wszystkie cenne łupy do centrum. Niestety, nie było tego wiele. Dobra chłopów to głównie jedzenie i alkohol, a na to twoi podwładni zawsze byli łasi. W innej z chat, najpewniej należącej do miejscowego sołtysa, znaleźli oni niewielką szkatułkę, a w niej łącznie sześćdziesiąt srebrników, zapewne zebranych z podatków lub czegoś w tym guście. Do tego zrabowane kowalowi narzędzia i sztaby metalu w liczbie dwudziestu sztuk, które przydadzą się na zamku. Dochodzą do tego jeszcze dwa konie, wyciągnięte z płonącego zajazdu, oraz jeńcy. Zgodnie z twoim rozkazem, to kobiety brano w niewolę, a mający już jakieś doświadczenia w rabunkach i grabieżach Zielonoskórzy wiedzieli, że najmłodsze i najstarsze nie reprezentują sobą wiele, stąd wśród schwytanych były trzy nastolatki, dwie trochę starsze kobiety i cztery w średnim wieku, około trzydziestki. Całości pilnowało kilku piechurów.
- Trza siem zwijać chyba. - zauważył jeden z Hobgoblinów na twój widok. - Z rana pewno kto przylezie, bo i ogień z daleka widać. Lepiej, żeby Cesarzyki nas nie złapały. -
- Brać ciała naszych, łupy i za kwadrans wracamy do zamku. Do tego możecie wziąć kilka ludzkich zwłok. - rozkazała z zadowolonym tonem, chociaż nie zgarnęli nie wiadomo jak dużych skarbów to zawsze coś. Wsiadła na swojego Warga i czekała aż żołnierze się zbiorą.
-
Ludzkie mięso nie uchodziło za jakiś szczególny rarytas, ale to zawsze mięso. Skórami i uciętymi głowami można było zaś przyozdobić bramę czy mury, a ucięte uszy, palce, wyłupione oczy i wyrwane zęby stanowią ważną część goblińskich trofeów wojennych, zwłaszcza, że mogą oni później wmawiać, że te części ciała należały nie do prostych chłopów, ale herbowych rycerzy, aby podnieść swój prestiż (o ile ktokolwiek w to uwierzy). Tak czy siak, łupy nieśli niewolnicy, jedynie te cenniejsze zapakowano w sakwy, które Wargi niosły na grzbietach. Kobiety nie stawiały większego oporu, więc wyruszyliście sprawnie, a i do zamku dotarliście dość szybko.
//Zmiana tematu na Diabelską Czeluść. Zacznę.//