Miami [USA]
-
//A któż to wrócił?! : V Wybacz za ten zastój ;-;
Ah, czyli nie będzie mieć aż tak łatwo… Sama skłaniała się bardziej ku samozwańczemu Herosowi, sprzeciwiającemu się systemowi i uznającego go za głupi, patrząc na obecna zamieszanie w Miami. Chociaż… zbir Kolektywu… hm… Czy aby na pewno te mniejsze ugrupowania były aż tak niebezpieczne dla molocha, jakim jest Maska?
Ale, to tylko dywagacje, tak naprawdę bez poparcia w jakimkolwiek dowodzie. Będąc już przy laptopie, zaczęła szukać artykułów mówiących o jakiejś tajemniczej kobiece lis/wilk. Czy to w formie cosplayu, czy innej akcji ratunkowej. Tak samo szukała różnych filmików wysportowanych kobiet uprawiających parkour, odznaczających się wyraźnie ponadprzeciętnymi umiejętnościami akrobatycznymi. Najlepiej, jeśli takie filmiki będą nagrane “z przyczajki”, niż przez samą kobietę. -
//Mam wrażenie, że cały Wieloświat ma zastój, także żaden problem.//
Takich filmików oczywiście znalazłeś pełno, spokojnie mogłabyś z samego tylko Miami i okolic zebrać co najmniej kilkadziesiąt takich osób, po odsianiu części z nich i tak zostałby dość imponujący wynik. Jednak policjant wspominał też o tym, że bandytom połamano nogi, a tylko część kobiet wyglądała na takie, które mogłyby tego dokonać, choć oczywiście pozory mogą mylić. -
Zabrała koc, pościel i materac, a wyposażona w niezbędny do spania sprzęt wróciła do opuszczonego budynku. Tam też przyszykowała sobie posłanie, po czym udała się na zasłużony sen, o ile nic jej nie przerwało.
-
Rzeczywiście, nikt nie miał zamiaru ci przeszkadzać, pewnie dlatego, że nie zdążyłaś zaistnieć jakoś szczególnie w mieście i dlatego, że na kryjówkę wybrałaś tak odludne i rzadko uczęszczane miejsce. Tak czy siak, obudziłaś się następnego dnia, pełnego nowych wyzwań i przygód.
-
Wyszła ze swojej kryjówki i rozejrzała się po okolicy, czy gdzieś nie znajdują się wysokie budynki, z których dobrze widać miasto.
-
Budynki w dokach dają dobry widok, ale tylko na to, co dzieje się w samych dokach. Aby widzieć więcej, musiałabyś znaleźć wyższe zabudowania, a im bliżej centrum miasta, tym takich więcej.
-
Aries stwierdziła po długim czasie namysłu, że uda się do centrum i tam wejdzie na budynek korzystając z mocy. Długo nie myśląc tak zrobiła.
-
Po drodze, aby ułatwić sobie podróż do celu, poruszałaś się po dachach budynków. Dzięki temu, wypatrzyłaś coś ciekawego. Jasne, nikogo nie powinno dziwić, że wielu obywateli USA ma broń i wie, jak się nią posługiwać, ale to nie oznacza, że wszyscy się z nią obnoszą, nosząc ją na co dzień na widoku. A ty zauważyłaś jak przed wejściem do jednego z magazynów stoi trzech mężczyzn, jakby czegoś pilnowali, a każdy z nich był właśnie uzbrojony: jeden w strzelbę, drugi miał przy sobie jakiś pistolet maszynowy, a jeszcze inny parę pistoletów. Można się było domyślić, że albo pilnują czegoś w środku, albo na kogoś lub na coś czekają…
-
Stanęła na skraju budynku obserwując rozwój sytuacji z ukrycia, nie chcąc przedwcześnie dostać cechy wykrytej przez zbirów.
Ciekawe czego pilnują.
Jak już tak czeka to wywołała Wilka w myślach.
HALO! JESTEŚ TAM PANIE WILKU? -
Odezwał się do tej pory tylko raz, przez cały ten czas. Widocznie robił to tylko wtedy, kiedy miał dobry powód, a teraz mu takowego brakowało, bo milczał. Tymczasem pod pilnowany przez uzbrojonych ludzi magazyn podjechał czarny samochód terenowy. Wysiadło z niego dwóch ludzi, wyciągnęło z bagażnika sporą, czarną torbę i wyrzuciło ją pod nogi tamtych. Potem wsiedli i odjechali, a dwóch z pilnujących wejścia mężczyzn zaniosło torbę do środka, zostawiając tylko tego ze strzelbą na straży.
-
Podrapała się w okolicach karku i popadła w stan głębokiego zamyślenia.
Ta torba musi odgrywać kluczową rolę w zaistniałym wydarzeniu. Spróbuję się dostać do środka…
Pomyślała i wydarłszy się ze stanu rozwikłań umysłowych, gdzieś na skraju swojego ja, użyła mocy przenikania, aby doskoczyć do budynku i wniknąć do środka niepostrzeżenie. Ominąwszy przy tym draba ze strzelbą. -
Udało ci się, szczęśliwie po przeniknięciu przez ścianę mogłaś skryć się od razu za jakimiś skrzyniami. Nie widziałaś nigdzie mężczyzn ani torby, ale słyszałaś dochodzące z magazynu odgłosy rozmowy:
- Myślisz, że to wystarczy? - zapytał jeden z nich.
- Pewnie, przerabiałem to już z tysiąc razy… No dobra, dobra. Może z dwa, góra trzy. Ale za każdym razem się udało, gliny nigdy nie znalazły żadnego z nich. Dobra, idź przygotować motorówkę, ja zajmę się tu wszystkim. - odparł drugi, a ty usłyszałaś zbliżające się kroki. -
Aries wsłuchała się dokładnie w słowa obu jegomości.
O czym oni mówią… O nie… Ktoś idzie…
Skorzystała ze swoich zdolności i wniknęła do wnętrza jednej ze skrzyń, żeby przeczekać przejście zbira. -
Chyba nie było to konieczne, ale lepiej być nadmiernie ostrożnym, niż za mało, zwłaszcza w konfrontacji z uzbrojonymi i niebezpiecznymi zbirami. Skrzynia była pusta, a sądząc po odgłosie oddalających się kroków, mężczyzna opuścił magazyn.
-
To teraz postarała się namierzyć torbę i drugiego zbira, który nie opuścił pomieszczenia. Aries próbowała pozostać niewykryta przemieszczając się wśród skrzyń, choć z jej aparycją trudno, jako że o wyglądzie mowa założyła maskę wilka na twarz.
-
Biorąc pod uwagę, że byłaś porośnięta futrem, to i tak nie zmieniało to wiele w twoim wyglądzie, ale była szansa, że dzięki temu wystraszysz czy zdezorientujesz jeszcze bardziej swojego rywala. Udało ci się go znaleźć na środku magazynu, na skrzyni obok niego leżało kilka sporych kamieni oraz zwoje liny, a nieco dalej tajemnicza torba. Z bliska sprawa wydawała się jeszcze dziwniejsza: ze środka dochodziły przytłumione odgłosy oraz torba zdawała się niemrawo poruszać.
-
Aries wykorzystała element zaskoczenia: użyła mocy, żeby zaszarżować na mężczyznę i przenieść na niego swoje zdolności poprzez dotyk. Następnie spróbowała wepchnąć go do skrzyni i tam uwięzić zostawiając go tam w materialnej postaci.
-
Udało ci się go zaskoczyć i powalić na ziemię, choć nic więcej: wciąż był przytomny, a jego okrzyk zdziwienia prawie na pewno zwabi tu kolejnych zbirów. Spojrzał na ciebie i widocznie się zdziwił, kogoś o twoim wyglądzie nie widywano zbyt często. Daje ci to kilka dodatkowych sekund, nim ocknie się ze zdumienia i sięgnie po leżącą obok broń, która wypadła mu z ręki, gdy padał na ziemię.
//W Karcie nie było mowy o tym, że jej moce pozwalają na przenoszenie zdolności na innych. Żeby nie było, takie rozszerzenie mocy ma jak najbardziej sens, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ta postać mogła to w przyszłości rozwinąć, ale póki co uznaję to za jedną z tych zaginionych i zapomnianych mocy, które może odkryć z czasem.// -
Odebrała broń drabowi i zdzieliła go kolbą w twarz z całej siły.
//No nie było.// -
Sądząc po nieprzyjemnym dla uszu chrupnięciu, najpewniej złamałaś mu nos, z którego zaraz zaczęła lać się krew, obficie zalewając mu twarz.
- Kurwaaaaaaaaaa! - zawył przeciągle mężczyzna, trzymając się za zranioną część twarzy, ty zaś usłyszałaś kroki i nawoływania pozostałych bandziorów, którzy wkroczyli do budynku. -
Aries z bronią w ręku weszła w stan przenikania i zaczękała na drabów. Planowała, żeby ci zmarnowali całą amunicję na strzelaniu do niej.
-
I rzeczywiście, widząc swojego rannego kompana i ciebie, a chyba przede wszystkim ciebie, bo wciąż musiałaś brać pod uwagę, jakie wrażenie wywoływał na innych twój wygląd, wznieśli broń, strzelbę i parę pistoletów, po czym zaczęli do ciebie strzelać. Ale trzeba im przyznać, że dość szybko zrozumieli, że ich ataki nie robią na tobie wrażenia i rzucili sobie ukradkowe spojrzenia, po czym zaczęli uciekać z magazynu, wiedząc, że tej walki nie wygrają.
-
Łatwo poszło.:- pomyślała Aries i rozejrzała się po pomieszczeniu. Pozostała kwestia tajemniczej torby, która leżała tam, gdzie leżała. Czym prędzej bohaterka skierowała do niej swe kroki i otworzyła ją.
Ciekawe co jest w środku… -
Podchodząc do torby, kątem oka zauważyłaś ostatniego bandytę, któremu przed chwilą złamałaś nos: on również uciekał, jego kompanów nie mogłaś już dostrzec. Im bliżej byłaś tej tajemniczej torby, tym dziwniejszy wydawał ci się pakunek: słyszałaś jakieś niewyraźne, przytłumione dźwięki, a tak ci się przynajmniej wydawało, a także mogłabyś przysiąc, że kilka razy lekko się poruszyła… Wszystko stało się jasne, gdy ją otworzyłaś: w środku nie było coś, ale ktoś. Dokładniej to młoda kobieta, mająca co najwyżej dwadzieścia kilka lat, ubrana w białą koszulę, na którą miała narzucony granatowy sweter, beret w podobnym kolorze, kwadratowe okulary, czarną spódniczkę, rajstopy i płaskie buty. Miała dokładnie związane ręce w nadgarstkach, ramionach i przedramionach, a nogi w udach, łydkach i kostkach. Dodatkowo jej usta były wypchane jakąś szmatą i zaklejone szarą taśmą klejącą. Na twój widok jej i tak przerażone oczy otworzyły się jeszcze bardziej i wydała z siebie stłumiony kneblem okrzyk.
-
To się narobiło bigosu. Muszę ją jakoś uspokoić. Dobrze, że tamte draby pouciekały.
- Nie zrobię ci krzywdy, dziewczyno. - powiedziała Aries i ściągnęła jej knebel, co było tylko przedsmakiem oswobodzenia, zaraz zabrała się za rozwiązywanie reszty ciała.