Góry Granitowe
- 
 Kuba1001 Kuba1001Jeśli wiedzieli o Twojej obecności, to nie dawali tego po sobie poznać. Ty zaś spokojnie skryłeś się za jedną z większych skał i mogłeś dostrzec nieco niżej obozowisko składające się z ogniska, paleniska i kilku namiotów, a pośród nich pięciu mężczyzn, z czego jeden mógł być poszukiwanym przez Ciebie koniokradem. 
- 
- 
Owszem, i było ich sporo. Żeby się upewnić, mógłbyś się jeszcze podkraść nieco bliżej i przyjrzeć każdemu z bandziorów, aby mieć pewność, nim postanowisz wszcząć tu strzelaninę. 
- 
Miał jakieś drogi, którymi bezpiecznie by podszedł do nich? Przykładowo między skałami? Oraz rozejrzał się wyżej, sprawdzając, czy ktoś go nie widzi z góry. 
- 
Jeśli widział, to Ty nie widziałeś jego. Możesz spróbować podkraść się jeszcze kilka metrów dalej, zbliżając się do ludzi przy ognisku, wykorzystując naturalną rzeźbę terenu i formy skalne. 
- 
I to też spróbował zrobić. 
- 
Udało Ci się, kryjąc się za jednym z większych głazów miałeś okazję nie tylko, aby im się przyjrzeć, ale też podsłuchać rozmowy czy też zwyczajnie kropnąć z zaskoczenia wszystkich poza koniokradem. 
- 
O ile tego namierzy. Słuchał więc. 
- 
Rozmowy, o wszystkim i o niczym, jak powinno być na męskim wypadzie, przy ognisku i pod gołym niebem. Gdyby nie to, że byli uzbrojeni i siedzieli w Górach Granitowych, mógłbyś nawet pomyśleć, że to nie bandyci, ale zwykli poszukiwacze przygód, złota czy inni ludzie prerii. 
- 
Spróbował jednak usłyszeć, czy którykolwiek z nich nazywa się tak, jak jego cel. 
- 
W rozmowie kilka razy padło słowo “Lock”, więc pewnie jest tu z nimi albo go znają. 
- 
Tak, problem może być jedynie z jego namierzeniem. Ilu łącznie miał na widoku? 
- 
Pięciu, tak jak wcześniej. Żaden nie miał ochoty udać się jeszcze do namiotu na spoczynek czy odejść na stronę w celu wiadomym. 
- 
Cierpliwość podobno popłaca, toteż czekał. 
- 
Po jakiejś godzinie wszyscy zaczęli zbierać się do snu i zniknęli w namiotach. Nie, nie zostawili wartownika, bo i po co? Przecież byli niemalże u siebie, Górny Granitowe to od dawna siedziba gangu Krwawych Dłoni i im podobnych, nikt nie spodziewał się tu pojawienia tubylców, przedstawicieli prawa czy sprawiedliwości lub, jak w Twoim wypadku, łowców nagród. 
- 
Nikogo w okolicy z pewnością nie było? I czy namioty były jednoosobowe? 
- 
Na to wychodzi, było ich tyle, ilu bandytów, wchodzili też pojedynczo. To, czy nikogo nie było, to bardzo dobre pytanie. Szkoda tylko, że jest już ciemno i niewiele widzisz, a nawet jeśli, to ktoś, kto by z jakiegoś powodu się tu czaił, dołożyłby wszelkich starań żeby pozostać niezauważonym. 
- 
Spróbował zakraść się bliżej do nich. 
- 
Udało się, nikt chyba nie usłyszał Twoich podchodów, bo wszyscy już spali. 
- 
Jak daleko od siebie były poszczególne namioty? 
 

 
 