Góry Granitowe
-
Owszem, i było ich sporo. Żeby się upewnić, mógłbyś się jeszcze podkraść nieco bliżej i przyjrzeć każdemu z bandziorów, aby mieć pewność, nim postanowisz wszcząć tu strzelaninę.
-
Miał jakieś drogi, którymi bezpiecznie by podszedł do nich? Przykładowo między skałami? Oraz rozejrzał się wyżej, sprawdzając, czy ktoś go nie widzi z góry.
-
Jeśli widział, to Ty nie widziałeś jego. Możesz spróbować podkraść się jeszcze kilka metrów dalej, zbliżając się do ludzi przy ognisku, wykorzystując naturalną rzeźbę terenu i formy skalne.
-
I to też spróbował zrobić.
-
Udało Ci się, kryjąc się za jednym z większych głazów miałeś okazję nie tylko, aby im się przyjrzeć, ale też podsłuchać rozmowy czy też zwyczajnie kropnąć z zaskoczenia wszystkich poza koniokradem.
-
O ile tego namierzy. Słuchał więc.
-
Rozmowy, o wszystkim i o niczym, jak powinno być na męskim wypadzie, przy ognisku i pod gołym niebem. Gdyby nie to, że byli uzbrojeni i siedzieli w Górach Granitowych, mógłbyś nawet pomyśleć, że to nie bandyci, ale zwykli poszukiwacze przygód, złota czy inni ludzie prerii.
-
Spróbował jednak usłyszeć, czy którykolwiek z nich nazywa się tak, jak jego cel.
-
W rozmowie kilka razy padło słowo “Lock”, więc pewnie jest tu z nimi albo go znają.
-
Tak, problem może być jedynie z jego namierzeniem. Ilu łącznie miał na widoku?
-
Pięciu, tak jak wcześniej. Żaden nie miał ochoty udać się jeszcze do namiotu na spoczynek czy odejść na stronę w celu wiadomym.
-
Cierpliwość podobno popłaca, toteż czekał.
-
Po jakiejś godzinie wszyscy zaczęli zbierać się do snu i zniknęli w namiotach. Nie, nie zostawili wartownika, bo i po co? Przecież byli niemalże u siebie, Górny Granitowe to od dawna siedziba gangu Krwawych Dłoni i im podobnych, nikt nie spodziewał się tu pojawienia tubylców, przedstawicieli prawa czy sprawiedliwości lub, jak w Twoim wypadku, łowców nagród.
-
Nikogo w okolicy z pewnością nie było? I czy namioty były jednoosobowe?
-
Na to wychodzi, było ich tyle, ilu bandytów, wchodzili też pojedynczo. To, czy nikogo nie było, to bardzo dobre pytanie. Szkoda tylko, że jest już ciemno i niewiele widzisz, a nawet jeśli, to ktoś, kto by z jakiegoś powodu się tu czaił, dołożyłby wszelkich starań żeby pozostać niezauważonym.
-
Spróbował zakraść się bliżej do nich.
-
Udało się, nikt chyba nie usłyszał Twoich podchodów, bo wszyscy już spali.
-
Jak daleko od siebie były poszczególne namioty?
-
Około dwóch metrów, półtora.
-
Zakradł się do jednego z nich.