Góry Granitowe
-
Około dwóch metrów, półtora.
-
Odnalazłeś to, czego mogłeś się się spodziewać, czyli śpiącego w ubraniu, choć bez butów, ale z bronią pod ręką, bandytę.
-
W ciemności panującej w namiocie ciężko to określić, ale to raczej wątpliwe, dumnie nosił na piersi emblemat Krwawej Dłoni, którego koniokrad nie posiadał, nie był członkiem tego wielkiego gangu, a jedynie zaopatrywał go w wierzchowce od czasu do czasu.
-
Bandyta miał na tyle twardy sen, że nie będzie to żadnym problemem.
-
Jak najbardziej, nie dopłacą Ci za to, ale jedna szumowina mniej to zawsze ździebko bezpieczniejsze Oskad.
-
Obudził się w chwili, gdy poczuł zimną stal na swoim gardle, ale i tak było za późno, a po kilku chwilach, w których charczał i próbował zatamować krwotok dłońmi, był już martwy.
-
Jeśli ktoś się obudził, to nie dawał tego po sobie poznać. W następnym namiocie również nie był koniokrada, ale kolejny bandyta.
-
Zdecydowanie bardziej płytki i niespokojny, mężczyzna żył z napadów i morderstw, za jakie z reguły się wiesza po krótkim procesie, więc pewnie całe swoje życie dostosował do tego, aby odpowiednio szybko zdążyć uciec wymiarowi sprawiedliwości czy takim najemnikom jak Ty.
-
//Poprawione.//
-
Nic się nie działo, ale w końcu mężczyzna przebudził się, ale pomimo, że na Ciebie spojrzał, nie zwrócił na to większej uwagi i pociągnął solidnego łyka alkoholu z manierki leżącej obok jego posłania. Wtedy znów poszedł spać, ale tylko na kilka sekund. Po tym czasie zrozumiał, że coś jest nie tak, i wstał gwałtownie, szukając dłonią w ciemności swojej broni.