Góry Granitowe
-
Nasłuchiwał dalej, licząc sekundy. Może tamten wróci do namiotu, a jeżeli nie, to załatwi go na zewnątrz.
-
Nie widział sensu w spędzaniu na zewnątrz więcej czasu, niż to było potrzebne, więc po krótkiej chwili znów usłyszałeś jego kroki, gdy wrócił do swojego namiotu.
-
Odczekał więc kilka minut i opuścił namiot, ruszając do kolejnego, by zmniejszych liczbę przeciwników.
-
Tym razem miałeś pecha, bo trafiłeś na kogoś, kto nie spał i najwidoczniej usłyszał Twoje kroki, usłyszałeś bowiem odgłos odbezpieczanej broni, a po chwili pierwszy pocisk z rewolweru poleciał wprost na Ciebie, mijając Twoją twarz o ledwie kilka centymetrów.
-
Nie zamierzał pozostawiać mu dłużnym, rzucając się na lewo i wystrzeliwując ze swojej broni w przeciwnika.
-
Ty również spudłowałeś, a przeciwnik skorzystał z okazji i skrył się za najbliższym głazem. Strzelanina zaś obudziła jego kompanów, którzy zaczęli szykować się do walki, co zajmie im zapewne kilka sekund, wtedy wyjdą z namiotu i również wymierzą w Ciebie lufy swoich rewolwerów, obrzynów i innej broni palnej.
-
Spróbował skorzystać z tej okazji, kryjąc się za jednym z głazów, a następnie wystrzelił magazynek w jednego z pierwszych, którzy opuścili namiot.
-
Wystarczyłaby jedna kula, góra dwie, ale skoro chciałeś mieć pewność… Cóż, ten tutaj już bardziej martwy nie będzie, ale nie jest on Twoim jedynym oponentem, Ty zaś pozbyłeś się całego bębna, w przeciwieństwie do reszty otaczających Cię drabów.
-
Miał jeszcze jeden rewolwer, dlatego schował ten bez amunicji i wyjął ten z pełnym bębenkiem, przy okazji pilnując, by nie zostać zaatakowanym od tyłu.
-
Żaden z bandziorów na to nie wpadł, uznali najwidoczniej, że wystarczy ostrzeliwać Cię stamtąd, gdzie stoją, a któraś kula w końcu musi trafić.
-
Mógł liczyć strzały, gdyż wątpił, że będą strzelali tak, że jeden strzela, długi ładuje i na zmianę. Jednakże obserwował i nasłuchiwał, na którą stronę kamienia leci więcej pocisków, by wystrzelić z drugiej strony. Z tej, na którą mniej strzelali.
-
Trafiłeś, ale zamiast agonalnego jęku usłyszałeś liczne przekleństwa miotane w Twoim kierunku, a postrzelony bandyta powoli się cofał, tak jak jego pozostali kompani, jeszcze niedraśnięci.
-
- Niesamowite, ilu z was chce umrzeć za koniokrada!
Postarał się jeszcze wystrzelić w kogoś, nawet jeżeli musiałby strzelać w plecy. -
Kolejne strzały, tak ich, jak i Twoje, były chybione, a po chwili nastąpiła cisza, gdy wszyscy szukali lepszej pozycji i ładowali swoją broń.
- Koniokrada, ta? - zapytał jeden z bandziorów, podejrzewałeś, że ten, którego wcześniej udało Ci się kropnąć. - Jak go wydamy, to odejdziesz i zostawisz nas w spokoju? -
- To najlepsza opcja dla was, gdyż koniokrad już wpadł. Jest poszukiwany i kolejni będą się po niego zgłaszać, by zdobyć nagrodę. - próbował ich przekonać. - Jeżeli go wydacie i pozwolicie mi z nim odejść, oddam wam jedną czwartą wypłaty. Zostawię ją na poczcie, dla odbioru pod nazwiskiem Terry’ego Toe’go, pod hasłem Granit. I wiem, że mi nie ufacie! Jednakże podobne umowy wymienne już prowadziłem z takimi, jak wy i już dawno bym nie żył, gdybym nie dotrzymywał słowa!
-
Narada pośród bandytów swoje trwała, ale w końcu w Twoim kierunku rzucono coś, co okazało się poszukiwanym przez Ciebie koniokradem, martwym lub nieprzytomnym.
- Sam go trafiłeś, jak się wykrwawi, to nie nasza wina. A teraz zabieraj go i wynoś się, zanim zmienimy zdanie. -
- Dobra, tylko zwinę dynamit.
Poczekał chwilę, po czym wyszedł ostrożnie za skały uważając na to, że to może być pułapka. -
Mogła być, ale jeśli była, to jeszcze nie strzelali.
-
Przynajmniej tyle. Następnie ruszył po swój cel, podniósł go i opuścił to miejsce. A przynajmniej próbował, zasłaniając się nieprzytomnym koniokradem.
-
Krwawa Dłoń to jednak byli nie tylko bandyci, złodzieje i mordercy, ale zwyczajni oportuniści, którzy byli w stanie bronić koniokrada, bo dawał im niezbędne w tym fachu wierzchowce, ale gdy zrobiło się za gorąco, bez wahania oddali Ci go, gdy zrozumieli, że dalsza walka tylko narazi ich życie, a także nie mieli zamiaru zastrzelić Cię, gdy odchodziłeś, z Tobą się dogadali, a gdyby na Twoje miejsce poszedł jakiś inny łowca, to on mógłby nie być już tak ugodowy.