Gospodarstwo na Równinie
-
-
-
-
Radiotelegrafista
‐ Patricia! ‐ Zawołała już głośniej, szybko sprawdzając inne pokoje w poszukiwaniu najdroższej przyjaciółki.
// Odkrył niezawodny sposób na odpisane w ciągu 15 milisekund! Zbadaj jego sekret!///
-
-
wiewiur500kuba
A Rose dalej krążyła po gospodarstwie. Po sprawdzeniu budynku głównego zaczęła przeczesywać teren. Może tej wariatce zachciało się zabawy w chowanego i kryje się gdzieś po krzakach? Po sprawdzeniu terenu zewnętrznego ruszy na przeczesywanie kurnika, studni, zagrody i w ostateczności mieszkania Liwiusza… Że też chciało im się przyjmować Patricie…
-
Kuba1001
Max:
Pomieszczenie, w którym się skryłaś, było puste, ale wołanie się nasilało, tym razem znajomy głos wołał Twoją towarzyszkę, niestety bez odzewu. Poza tym słyszałaś ciężkie kroki i otwieranie drzwi, które zbliżały się z każdą chwilą.
Radio:
Odpowiedzi brak, również każde z kolejnych pomieszczeń, które przeszukiwałaś, było puste.
Wiewiur:
Wszędzie pusto, tylko w mieszkaniu Liwiusza ktoś był, a dokładniej to sam właściciel we własnej osobie.
‐ O co chodzi? ‐ zagadnął, stając w drzwiach. Najwidoczniej nie wiedział nic o zamieszaniu w gospodarstwie. -
wiewiur500kuba
Rose coraz bardziej zaczęła się obawiać. Nie, nie chodzi o Patricię. Bardziej chodzi o to, że z Patricią był ktoś jeszcze. Skoro nie da rady znaleźć tej szurniętej dziewuchy, to druga, nieznana Rose baba, może już gdzieś leżeć w jakimś rowie. Co jeśli ona jako jedyna w drużynie mogła pomóc Rose? Kiedy tylko zagadnął do niej Liwiusz, lekko się wzdrygnęła.
‐ Po powrocie zauważyłam, że zaginęły nam dwie osoby. Zwyczajnie ich szukam. Na pewno wcięło gdzieś Patricię, na całe szczęście ‐ wypowiedziała po cichu do siebie ostatnia trzy słowa. ‐ Po mieszance również ani śladu… Nie widziałeś ich gdzieś jak tu wszedłeś? -
-
-
-
-
Kuba1001
//Ja rozumiem, ze trzymacie się swoich ról i nawet to doceniam, ale możemy już skończyć tę śmieszną farsę?//
Wiewiur:
‐ Od razu wszedłem do swojego lokum, chciałeś się umyć i trochę odpocząć po podróży, ale chyba nie ma na to większych szans. Chodźmy, trzeba ich poszukać.
Radio:
I tam nie było żadnej z zostawionych w gospodarstwie kobiet, a jedynie Liwiusz i Rose.
Max:
Jannet opuściła dom, a tak przynajmniej możesz sądzić, bo jej krzyki i kroki właśnie ucichły. -
wiewiur500kuba
‐ Dobra, ja pójdę jeszcze dokładniej zbadać domostwo, a Ty może przetrząśniesz lepiej przyczepę i resztę budynków? ‐ Zasugerowała Rose Liwiuszowi i nie czekając na jego odpowiedź ponownie ruszyła do domostwa, tym razem będzie sprawdzać tam każdy zakamarek. Nawet szafy. Oczywiście po drodze starała się ominąć Jannet, a gdyby już musiała przejść obok niej, to jakoś trącić ją barkiem, albo w inny sposób okazać jej pogardę.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Dlatego już pisałem, że z reguły szanuję podejście wczuwania się w rolę postaci i samą postać, ale jednocześnie teraz mam już tego zupełnie dość, zresztą chyba nie tylko ja.//
Trzeba przyznać, że nabrałaś w tym sporej wprawy. Mimo to, usłyszałaś, że ktoś wszedł do pokoju, a nim zdążyłaś zareagować czy obronić się, otworzył drzwi szafy. Szczęśliwie nie był to żaden dzikus, ale Rose.
Wiewiur:
Po kilku chwilach bezowoconych przeszukiwań odnalazłaś wreszcie swoją zgubę, a przynajmniej jedną z nich.
Radio:
‐ Nie Ty pierwsza zawracasz mi głowę, ale nie, nie widziałem. Jest naprawdę aż tak źle, że się nimi przejmujemy? -
Radiotelegrafista
“Jest naprawdę aż tak źle, że się nimi przejmujemy?” Na ten komentarz, Jannet dosłownie poczerwieniała ze złości i oburzenia. Jak Liwiusz mógł tak powiedzieć o Patrici?! Z takim podejściem, może się wypchać, razem z jego blondwłosą suką. Jednak z szacunku do Liwiusza, Jannet po prostu nie mogła wypomnieć mu tego wszystkiego prosto w twarz. Posłała mężczyźnie tylko niezbyt przyjazne spojrzenie i ponownie weszła do budynku, szukając śladów walki, porwania, czy czegokolwiek co mogło dać jej jakiś trop do znalezienia białowłosej przyjaciółki.