Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Oskad
  3. Imperium

Imperium

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Oskad
381 Posty 10 Uczestników 8.5k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001 Elarid
    napisał ostatnio edytowany przez
    #282

    Kasyno w Imperium, jak chyba zawsze, pełne było klientów wszelkiej maści, ale tylko z wyższych sfer, bo tylko takich stać było na wejście tutaj, nie licząc może barmanów, krupierów, kelnerek i tancerek. Nie dane było ci jednak zapatrzeć się na to miejsce, bo milicjant poprowadził cię od razu na piętro, gdzie wprowadził cię do eleganckiego gabinetu, w którym to zastałeś właściciela tego kasyna, a także burmistrza i Szeryfa Imperium, Hoodoo Browna.

    VaderV 1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • ? Niedostępny
      ? Niedostępny
      Dawny użytkownik
      napisał ostatnio edytowany przez
      #283

      James Alexander Hawkins
      Ciężkie dudnienie kół, obracających się na torach, był mi już bardzo dobrze znany. Oczywiście nie mogło zabraknąć też, co jakiś czas, charakterystycznego stuknięcia, oznaczającego, że koło wjechało na szczelinę pomiędzy elementami toru. Ach, no i nie można zapomnieć o ciągłych świstach pary, które wydobywały się z lokomotywy.
      Pociągowi, którym jechałem w stronę Imperium, daleko było od czegoś takiego jak luksus. Człowiek już za bardzo zdążył się przyzwyczaić do tych wszystkich ekspresów pędzących po torach w nadmorskich koloniach. Tam wagony były obite elegancką boazerią, siedzenia były wykonane z miękkiej skóry, a z sufitu zwisały czasami nawet żyrandole, które oświetlały całe wnętrze. A tu? Ech, szkoda gadać. Oczywiście, nie mam tego nikomu za złe - nie przyszło mi w końcu znaleźć żadnego luksusowego pociągu pędzącego do Oskad. No więc siłą rzeczy trzeba było wybrać pociąg drugiej klasy.
      Skóra, na której siedziałem, niestety nie należała do najlepszych. Była niewygodna, wręcz twarda, a do tego łatwo się nagrzewała. Podczas jazdy musiałem wielokrotnie wstawać z miejsca, żeby dać odpocząć pośladkom, bo myślałem, że przez temperaturę siedzenia zaraz będę miał szynkę gotowaną.
      Nie było też żadnej obsługi pytającej o to, czy trzeba kawy lub herbaty. A napiłby się człowiek takiej dobrej herbaty. Oj napił.
      Za oświetlenie odpowiadało kilka lamp naftowych. Tak się składało, że nad moim siedziskiem znajdowała się akurat jedna.
      Żeby umilić sobie czas podróży czytałem gazetę, w której mowa było o kursach akcji giełdowych, kursach metali szlachetnych, inflacji i tym podobne. Oprócz tego pod ręką miałem też książkę Waltera, Początki Gorączki, która opowiadała o człowieku, który postanowił wyruszyć do Oskad, aby odnaleźć trochę złota.
      Obok mnie siedział właśnie Walter, a przed nami - David. Na razie milczeliśmy, bo nikt nie wiedział od czego zacząć rozmowę.
      Dalej siedziała reszta mojej bandy poszukiwaczy surowców. Paul siedział z Louisem i rozmawiali o planach na przyszłość (to Paul w ogóle ma jakieś plany?); Arthur rozmawiał z Lukiem o tym, jaka broń jest najlepsza; Carol siedział z moimi pachołkami od noszenia różnorakich pierdół, a sam Carol opowiadał o swoich wyczynach jako poszukiwacz złota.
      W końcu nie mogąc wytrzymać tej ciszy pomiędzy mną, Davidem i Walterem. Postanowiłem więc zacząć luźną rozmowę o interesach.
      -- Ech – zacząłem – W gazecie piszą, że inflacja na Kontynencie znów odrobinkę wzrosła. Źle zrobiłem nie inwestując w nic mojego złota. Mam nadzieję, że rząd coś z tym zrobi, bo nie chcę tracić cennych pieniędzy, które mogę wykorzystać na tworzenie nowych miejsc pracy. A ty David, masz jakieś plany w co dalej inwestować? Może polecisz mi jakieś spółki, których akcjami warto się zainteresować?

      //jak masz czas, to możemy oczywiście zrobić sobie taką rozmowę o interesach i tym podobne. A jak czasu nie masz, to możesz mnie oczywiście od razu tepnąć na dworzec w Imperium.//

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001 Elarid
        napisał ostatnio edytowany przez
        #284

        - Słyszałem, że w mivockich puszczach rosną rośliny o niemal cudownych właściwościach leczniczych. - odpowiedział, schodząc na temat swoich zainteresowań. - Wiem, że brzmi to jak bajka, ale widziałem kwiat takiej rośliny na własne oczy, podczas moich studiów. I naprawdę czynił on cuda. Problemem są tylko dzikusy, które zazdrośnie strzegą choćby płatka takiej rośliny. Gdyby udało się zdobyć choć kilka sadzonek, można by pomyśleć o założeniu wielkiej plantacji, która mogłaby zwrócić się w mniej niż rok.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • ? Niedostępny
          ? Niedostępny
          Dawny użytkownik
          napisał ostatnio edytowany przez
          #285

          -- Doprawdy? – spojrzałem na Davida. – Brzmi niezwykle. Taka roślina z pewnością dałaby niezwykłe zyski. Co prawda wątpię, że będziemy przejeżdżać przez jakieś mivockie puszcze… Ale może jak będziemy wracać z naszej przygody to uda nam się zachaczyć o jakąś puszczę. Ale z tego co słyszałem to dzikusy żyją w dość dużych społecznościach. Nie będzie łatwo tam w ogóle się zbliżyć. Bóg jeden wie jak wyczulone zmysły mają te dzikusy. A o dostaniu się do takiej rośliny wolę nie wspominać, skoro sam powiedziałeś, że strzegą każdego listka, każdego płatka tej rośliny. I tu nam raczej nie pomoże nawet broń palna. No, ale zobaczymy. Przyjechaliśmy tu poszukiwać minerałów, więc najpierw zakończymy to zrobić, a później zobaczymy, czy w ogóle możliwe jest dostanie się do puszczy dzikusów – podniosłem cztery litery z tego niewygodnego siedzenia i wyjrzałem za okno. Ciekawe ile jeszcze drogi zostało do Imperium…

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001 Elarid
            napisał ostatnio edytowany przez
            #286

            Powiedziałeś właściwie już wszystko, co można było powiedzieć w tej kwestii, więc cisza zapanowała na dłuższą chwilę. Mijana za oknem pociągu preria zdawała się dłużyć w nieskończoność, od czasu do czasu urozmaicana stadami różnych zwierząt, samotnymi ranchami czy gospodarstwami i tym podobnymi. Aż nagle pociąg zaczął hamować. Przez chwilę wydawało się, że to jakiś nieplanowany postój, bo jak okiem sięgnąć wszędzie wokół preria, ale jakby uspokajając takie domysły, przechodzący przez wagon konduktor kilkukrotnie zapewnił pasażerów, że wytracanie prędkości jest spowodowane tym, że za zaledwie kilka minut znajdziecie się na dworcu kolejowym w Imperium.

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • ? Niedostępny
              ? Niedostępny
              Dawny użytkownik
              napisał ostatnio edytowany przez
              #287

              O, jak miło pomyślałem. Skoro więc za kilka minut będziemy w Imperium, to nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się tymi ostatnimi minutami podróży pociągiem. Za jakiś czas zacznie się znacznie większa podróż… Znacznie dłuższa i znacznie bardziej niebezpieczna.
              Usiadłem więc ponownie ma miejscu i czekałem, aż pociąg w końcu się zatrzyma, a zamiast niemal nieskończonej prerii w końcu zobaczę cegły dworca kolejowego. No, o ile oczywiście dworzec w Imperium jest wykonany z cegieł uśmiechnąłem się.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001 Elarid
                napisał ostatnio edytowany przez
                #288

                Na kolejach tu nie oszczędzano, to na pewno. I nie chodzi tylko o same szyny, ale i lokomotywy, wagony i całą infrastrukturę, w końcu mijaliście zbudowane w środku prerii posterunki, mające dbać o bezpieczeństwo pociągów, lub większe stacje, gdzie składowano choćby zapasy węgla, niezbędne do dalszej podróży. Tak więc owszem, dworzec kolejowy w Imperium rzeczywiście był zbudowany z cegły i prezentował się całkiem nieźle jak na tę kolonię.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • ? Niedostępny
                  ? Niedostępny
                  Dawny użytkownik
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #289

                  No ładnie to wygląda pomyślał James i podniósł swe szlachetne cztery litery z siedziska i rzekł do Davida:
                  -- Przygodę czas zacząć. – po czym ruszył w stronę pachołków. – Zabierzcie wszystkie rzeczy i wysiadamy. – po powiedzeniu tego sam skierował się do drzwi, którymi wysiadł z wagonu podróżnego i stanął na peronie dworca w Imperium. Dobrze byłoby zacząć szukać jakiegoś lokum pojawiła się taka myśl. No i faktycznie warto byłoby znaleźć jakieś miejsce, w którym można by spędzić najbliższą noc.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001 Elarid
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #290

                    Niestety, dworzec nie był zbyt dobrze oznaczony. W zasadzie to miasto też nie było. Pozostaje więc szukanie na chybił trafił lub poproszenie o pomoc jednego z tubylców, jeśli nie będzie to zbytnim poniżeniem.
                    Pozostali wysiedli wraz z tobą, rozprostowując się po długiej i umiarkowanie wygodnej podróży oraz rozglądając się po dworcu jak i samym mieście.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • ? Niedostępny
                      ? Niedostępny
                      Dawny użytkownik
                      napisał ostatnio edytowany przez Dawny użytkownik
                      #291

                      James zrobił to, co uwielbiał robić, gdy palce go bolały – strzelił sobie nimi. Od razu poczuł ulgę w palcach i charakterystyczny lekki, przyjemny ból. Matka mu zawsze mówiła, że jak będzie stary, to palce będą całe koślawe… A tu proszę, prawie cztery dyszki na karku, a palce całe i zdrowe.
                      -- Poszukajmy największego budynku w tym mieście – zwrócił się w stronę towarzyszy. – Podobno jest tu jeden bardzo duży budynek. Niestety zapomniałem jego nazwy… Pałac był w pierwszym członie nazwy, chyba tak… Nieważne, ruszamy. – powiedział i opuścił dworzec kolejowy i rozejrzał się teraz po całym mieście.

                      //Wybacz, że przeskoczyłem z narracji pierwszoosobowej do normalnej narracji, ale stwierdziłem, że jak będę miał więcej postaci to pisanie przy każdej z “Ja zrobiłem to i tamto” wyglądałoby dziwnie.//

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001 Elarid
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #292

                        //Luz.//
                        Fakt, że szukaliście największego budynku w mieście bardzo pomógł, bo rzeczywiście był jeden, który wyróżniał się swoimi gabarytami na tle saloonów, sklepów, banków, moteli, domów mieszkańców Imperium i reszty zabudowy, więc to pewnie było to.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • ? Niedostępny
                          ? Niedostępny
                          Dawny użytkownik
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #293

                          Niezbyt to przypomina drapacze chmur ze Wschodniego Wybrzeża. Ale nie ma co narzekać pomyślał James. Czekając chwilkę na swoich towarzyszy, ruszył w stronę tego oto budynku. Miał nadzieję, że prześpi się tam na spokojnie. Jutro wyruszą w stronę zachodu, aby tam szukać surowców. Co prawda czas to pieniądz, ale jak nie załatwisz dla siebie chwili na spanie, to nie masz po co tych pieniędzy zdobywać.

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001 Elarid
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #294

                            Przybycie ciebie i twojej świty wzbudziło mniejsze zainteresowanie, niż się spodziewałeś, choć wciąż kilka osób rzucało wam mniej lub bardziej ukradkowe spojrzenia. Przed budynkiem, który jak wyczytałeś z widocznego teraz szyldu zwał się Pałac Hoodoo, kręciło się siedmiu ludzi, nie byłeś pewien, kim dokładnie są, ale ich zakazane gęby i wiszące ostentacyjnie u pasów kabury z rewolwerami nie sugerowały niczego przyjemnego. Za dobrą monetę można wziąć tylko to, że póki co jedynie wam się przyglądali.

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • ? Niedostępny
                              ? Niedostępny
                              Dawny użytkownik
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #295

                              Ach, te uroki Zachodu pomyślał James. Trzeba mieć nadzieję, że to nie żadni bandyci, ale zwykli stróże, którzy pilnowali Pałacu Hoodoo. Co prawda James był przez większość czasu realistą, a nie gigantycznym optymistą, ale ten jeden raz pozwoli sobie zaufać optymistycznej części duszy.
                              Opierając się o swoją laskę wykonał kolejne kroki, żeby w końcu znaleźć się we wnętrzu Pałacu.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001 Elarid
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #296

                                Jeden ze zbirów zablokował ci drogę, stając tuż przed wejściem. Pozostali również zrobili kilka kroków ku tobie i reszcie, spuszczając ręce swobodnie wzdłuż ciała, aby szybko wyciągnąć broń z kabur. Twoi kompani zrobili podobnie.
                                - Byle kto do Pałacu nie wchodzi. - powiedział mężczyzna, który zablokował ci drogę, wyjmując z zębów wykałaczkę. - Ale wyjść już może. Nogami do przodu.

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • ? Niedostępny
                                  ? Niedostępny
                                  Dawny użytkownik
                                  napisał ostatnio edytowany przez
                                  #297

                                  -- Byle kto, powiadasz? – James spojrzał na dryblasa. Prawą ręka odbezpieczył nóż, który znajdował się w lasce do podpierania się. Teraz w każdej chwili można było go wyciągnąć. – Nie przyszedłem tu walczyć, mój drogi. Chcę jedynie skorzystać z usług tej jakże wspaniałej nieruchomości. Ale skoro drogi pan Hoodoo nie chce moich pieniędzy, to w pełni to zrozumiem i udam się w dalsze poszukiwanie inszego lokum, w którym mógłbym odpocząć po długiej podróży. – James ściągnął lewa ręka cylinder z głowy, odsłaniając gęste, czarne włosy. Spojrzał na kompanów i mrugnął do nich, aby w każdej chwili byli gotowi.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001 Elarid
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #298

                                    Chyba nieco zbity z tropu, mężczyzna spojrzał po swoich kompanach, ale i tamci wydawali się być trochę mniej pewni niż przed chwilą. Może spodziewali się, że jednak dojdzie do konfrontacji? Albo że zwyczajnie stchórzycie?
                                    - No, nie tak od razu. - powiedział w końcu, siląc się na lekki uśmiech. - Pan pewnie rozumie, jakie to czasy, trzeba się upewnić, czy aby nikt się nie podszywa albo co. Taka nasza fucha.
                                    Najwidoczniej wzmianka o pieniądzach zmieniła ich nastawienie, a on sam odsunął się o kilka kroków, abyś wraz ze swoją świtą mógł wejść do środka.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • ? Niedostępny
                                      ? Niedostępny
                                      Dawny użytkownik
                                      napisał ostatnio edytowany przez
                                      #299

                                      -- No, dziękuję za współpracę – powiedział James. Założył ponownie cylinder, zabezpieczył nóż z laski i machnął lewą ręką w stronę kompanów, aby szli za nim. Sam wszedł do pałacu Hoodoo i rozejrzał się.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001 Elarid
                                        napisał ostatnio edytowany przez Kubeł1001
                                        #300

                                        Pałac był urządzony z przepychem, to na pewno: marmurowe kolumny i rzeźby, obrazy na ścianach, żyrandole na suficie, kosztowne dywany i boazerie, sprowadzane z daleka, egzotyczne drewno i wiele, wiele więcej. Meble również były wykonane z wysokiej jakości drewna, były to głównie krzesła i stoły, z czego te drugie były różnej wielkości, dostosowane do innych liczb gości, a służyły albo do jedzenia, picia i siedzenia przy nich, albo były to specjalne stanowiska dla gier hazardowych, przy których rezydowali krupierzy, doglądający grających w ruletkę, kości czy karty, zwłaszcza pokera. Poza tym w Pałacu znajdował się bardzo długi kontuar, a za nim jeszcze większa szafa pełna alkoholi wszelkiej maści, nic więc dziwnego, że wartę pełniło tam aż trzech barmanów. Nieco dalej dostrzegłeś coś, co mogło być jadalnią, ale nie możesz mieć teraz pewności. Kwestia smaku pozostawała w indywidualnej ocenie gości. Ci byli ci znacznie bliżsi niż zbiry pilnujące wejścia, na pierwszy rzut oka widać, że pochodzili z wyższych sfer lub przynajmniej średniozamożnych obywateli Imperium i nie tylko. Ich stroje niestety nie zdradzały nic, pozostaje ci się więc jedynie domyślać, czy zbili majątek na plantacjach, hodowli bydła, walkach z dzikusami, handlu niewolnikami, górnictwie, zwykłym handlu czy może czymś jeszcze innym. Poza nimi kręciło się tu też dużo pracowników, poza wspomnianymi już barmanami były to głównie równie urodziwe, co skąpo odziane, kelnerki oraz pełniący podobne funkcje co zbiry przed wejściem ochroniarze, wszyscy potężnie zbudowani, mniej lub bardziej obnoszący się z rewolwerami, strzelbami i obrzynami różnych typów noszonych w kaburach lub dłoniach.
                                        - Witam panów w Pałacu Hoodoo, największym i najbardziej luksusowym hotelu, kasynie oraz restauracji w Imperium i całym Oskad. - powiedział jeden z nich, podchodząc nagle do ciebie i reszty grupy. - Ufam, że znajdą tu panowie to, czego szukają. Zanim jednak do tego przejdziemy, pragnę poinformować panów, że w Pałacu obowiązuje bezwzględny zakaz posiadania jakiejkolwiek broni. Musicie ją panowie zostawić w naszym depozycie lub opuścić teren Pałacu. Ostrzegam, że większość ukrytej broni i tak wpada w nasze ręce prędzej czy później, a taki ukryty oręż podlega bezwzględnej i nieodwołalnej konfiskacie, konieczne jest też uiszczenie grzywny w wysokości zależnej od tego, jaką broń się odkryło, oraz trafia się na czarną listę klientów, a ludzie raz tam wpisani nie mogą już nigdy postawić swojej stopy w Pałacu ani jego pobliżu. Czy wszystko jasne?

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • ? Niedostępny
                                          ? Niedostępny
                                          Dawny użytkownik
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #301

                                          -- Prawo gospodarza rzecz święta. Wszystko jasne, Monsieur – to mówiąc prawą ręka odbezpieczył nóż z laski. Potem spojrzał na kompanów. – Słyszeliście, oddajcie panom całą broń, jaką macie. Simon – zwrócił się do jednego z pachołków od noszenia pierdół. – Idź za tym panem i dopilnuj, żeby odpowiednio zabezpieczyli naszą broń. Drogi panie – powiedział patrząc na tego, który prosił o przekazanie broni. – Ten nóż ma dla mnie wielką wartość sentymentalną, więc bądź pan tak miły i zadbaj o jego bezpieczeństwo. Gdy będziemy opuszczać Pałac chcę go ponownie widzieć w mojej lasce. Czy to jasne? – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nie chodzi tu o to, że James jest zimną mendą, ale chciał dać pachołkom Hoodoo do zrozumienia, że nie odpuści, jeśli jakakolwiek broń nie wróci do swojego właściciela.

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy