Los Angeles
-
-
Kuba1001 Zohan:
Na ulicach rzeczywiście, nic zbytnio nie ma, może poza kilkoma chodzącymi w różnych kierunkach Zombie w łącznej liczbie trzech. No, chyba że więcej czaiło się w budynkach lub w ogóle poza Twoim zasięgiem wzroku.
Reich:
//Jakiś szeregowy szabrownik.//
‐ Może, ale na pewno nie sam. ‐ odparł, przygryzając wargę. ‐ Nawet osłabiony Zombie dorwałby go bez problemu. -
Reichtangle //Szabrownicy nie brali udziału w ataku od strony balkonu. Wysłał tylko Rogera i Lawrenca//
‐ Ty… ‐ wskazał na pobitego fanatyka ‐ … i ty Jeremy, zostaniecie tu i zajmiecie się rannym. Przekażcie szabrownikom, żeby sprawdzili to mieszkanie. Skoro ktoś tu mieszkał muszą tu być jakieś zapasy. Jeśli dacie radę, przeszukajcie następne pomieszczenia. Gary, Thomas i Charles pójdą ze mną, za tamtym grzesznikiem. ‐ Z powrotem wyszedł na balkon i za pomocą lornetki przeczesał okolicę w nadziei, że jeszcze dojrzy wroga na ulicy. -
-
Kuba1001 Reich:
//Roger.//
Na ulicy kręciły się jedynie Zombie, od Szwendaczy, przez Sprinterów, Świeżych, Purchawki i na Twardym, ale śladu kogokolwiek bardziej żywego brak.
Zohan:
O ile wcześniej krążyły bez celu to teraz ruszyły w Twoim kierunku, złaknione ludzkiego mięsa. Plus jest chociaż taki, że wszystkie trzy nadchodzą z tego samego kierunku, czyli od przodu. -
Reichtangle Ehh… Niech diabli to wezmą
Odwrócił się do swoich ludzi:
‐ Nowy plan. Jednak nie chcę mi się za nim leźć i ryzykować kolejną raną lub życiem. Prawdopodobnie i tak już jest martwy. Skoro wykurzyliśmy go z jego kryjówki, jeszcze dziś w nocy zginie z ręki Wampira, lub po prostu umrze z głodu. Wracajmy do roboty. Gdzie szabrownicy? Niech przeszukają to mieszkanie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Zohan:
Szczęśliwie żaden Cię jeszcze nie ugryzł ani nie zadrapał, a w dodatku odepchnąłeś od siebie dwóch, jednakże jeden był silniejszy i to on obalił Ciebie, a później przycisnął do ziemi, chcąc zatopić swoje zębiska w Twoim ciele.
Reich:
W kuchni zastałeś sporo suchego prowiantu (suszone owoce i mięso, suchary i tym podobne) i butelkowanej wody, w łazience nieco medykamentów i tym podobnych. Tylko jeden pokój pozostał dla Ciebie tajemnicą, gdyż był zamknięty na cztery spusty. -
-
Reichtangle ‐Strzał w dziesiątkę. ‐ komentował, oglądając mieszkanie. Po natrafieniu na zamknięte drzwi, krzyknął ‐ Wyważyć! ‐ kierując ten rozkaz to Toma, który był najsilniejszy z całej grupy. ‐ Chociaż nie, zaczekaj. ‐ Podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho.
Po co miały zamykać te drzwi? Trzyma tu żywego zombie? Lub więźnia?
Zastukał dwa razy ‐ Jest tam kto?! -
Kuba1001 Zohan:
Udało Ci się wyeliminować dwóch, ale ostatni rzucił się na Twoje plecy, przygniatając Cię do ziemi. Już centymetry dzieliły jego zębiska od Twojej skóry, a Ciebie od śmierci w ten czy inny sposób, gdy nagle zdechlak zaryczał i zwalił się na Ciebie całym ciężarem ciała, najpewniej martwy, bo nie daje żadnych oznak życia po życiu czy chęci odebrania go Tobie.
Reich:
Brak jakiejkolwiek odpowiedzi, a Tom tylko podniósł brew, czekając tylko na Twój rozkaz. -
-
No ale trudno//