Nowy Jork
- 
- No, panowie, mam nadzieję, że przeżyjecie, żebyście mogli w przyszłości awansować. - odparł do swych towarzyszy. 
 - Sir, postaramy się przeżyć jak najdłużej, jak to możliwe. - powiedział do sierżanta, salutując mu.
- 
- Uważaj na swój entuzjazm, młody, może Cię jeszcze zgubić. Mój ojciec lubił mówić, że piekło jest wybrukowane właśnie dobrymi chęciami. 
- 
- Ta, nadzieja matką głupich, jak to mówią. 
- 
- Powiedzmy. Pytania? Pewnie zżera Was ciekawość, co? 
 - Mnie to zżera co innego, panie sierżancie! - odpowiedział jeden z żołnierzy.
 - Taaa, stołówka to dobry pomysł.
- 
- Możemy sprawdzić, co podają w stołówce. 
- 
- Każda armia maszeruje na żołądkach. - mruknął sierżant pod nosem. - Jak wolicie, ale czas na pytania minął, bawcie się na własną rękę. - dodał i wskazał Wam jeszcze odpowiedni budynek, a sam odszedł w sobie tylko znanym kierunku. 
- 
- To idziemy, panowie. - rzekł do swoich kompanów i ruszył w kierunku stołówki. 
- 
Stołówka była dość duża, chyba mogła pomieścić i nakarmić nawet batalion piechoty. Niemalże całą przestrzeń zajmowały duże stoły, a także ustawione wokół nich krzesła czy ławy. Resztę zajmowało coś na kształt długiego szwedzkiego stołu, z którego mogliście nakładać sobie jedzenie. CO prawda trzeba było odstać w kolejce, ale teraz nie było tu prawie nikogo. 
- 
//Halo, halo, straciliśmy kontakt z bazą. Co się dzieje?// 
- 
// Halo, halo, po prostu nie miałem pomysłu, co napisać. Bez odbioru, sierżancie. // 
 Sprawdził, co znajduje się na szwedzkim stole.
- 
Świeżego jedzenia na pewno tu nie mieli, musiałeś zadowolić się racjami żywnościowymi, obecnie wyglądającymi jak papka, która różniła się od siebie jedynie konsystencja i kolorem, a w smaku były pewnie równie złe, co w wyglądzie. 
- 
Szukał jakiejś tacki, na którą mógłby nałożyć te racje wojskowe. 
- 
Były takie, a w kubkach obok komplet sztućców. Twoi kompani szybko zabrali to wszystko i zajęli się nakładaniem sobie chochlami kolejnych porcji niezbyt smakowicie wyglądających potraw, jeśli w ogóle można nazwać coś, co ma konsystencję rzygowin i może podobnie smakować. 
- 
Wziął tackę oraz chochlę z kubka na sztućce i zaczął nakładać sobie na tackę racje żywnościowe. 
- 
Skomponowałeś w ten sposób ciekawe danie, jeszcze trochę barwników spożywczych i miałbyś na tacy wszystkie kolory tęczy. Oby smakowało lepiej, niż wygląda. 
- 
Wziął sztućce i zaczął rozglądać się za wolnym stolikiem. 
- 
Jak już narrator wcześniej ładnie wyjaśnił, obecnie nie było tu prawie nikogo, więc niemalże każdy stół był obecnie wolny. 
- 
Usiadł przy jednym ze stolików, zdjął swój hełm oraz maskę przeciwgazową i zaczął degustację racji żywnościowych. 
 // Panie narratorze, co może Pan powiedzieć o restauracji, którą za chwilę zrecenzuję? :v //
- 
//Chujowa, pozdrawiam.// 
 Tu nie ma czego degustować, to trzeba zjeść jak najszybciej, zanim pomyślisz o tym, jakie to paskudne, i spróbujesz zwrócić zawartość żołądka na stół. Jedyny powód, dla jakiego tak niedobrego jedzenia nie wycofano jeszcze z obiegu, jest zapewne taki, że choć smak jest do dupy, to ta papka zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Albo nie mają zupełnie nic innego na stanie.
- 
Kontynuował jedzenie tej papki. I tak przywykł do takich racji. 
 // Wy tu trujecie żołnierzy. Chcę rozmawiać z przywódcą tej bazy. //
 

