Nowy Jork
-
- Każda armia maszeruje na żołądkach. - mruknął sierżant pod nosem. - Jak wolicie, ale czas na pytania minął, bawcie się na własną rękę. - dodał i wskazał Wam jeszcze odpowiedni budynek, a sam odszedł w sobie tylko znanym kierunku.
-
- To idziemy, panowie. - rzekł do swoich kompanów i ruszył w kierunku stołówki.
-
Stołówka była dość duża, chyba mogła pomieścić i nakarmić nawet batalion piechoty. Niemalże całą przestrzeń zajmowały duże stoły, a także ustawione wokół nich krzesła czy ławy. Resztę zajmowało coś na kształt długiego szwedzkiego stołu, z którego mogliście nakładać sobie jedzenie. CO prawda trzeba było odstać w kolejce, ale teraz nie było tu prawie nikogo.
-
//Halo, halo, straciliśmy kontakt z bazą. Co się dzieje?//
-
// Halo, halo, po prostu nie miałem pomysłu, co napisać. Bez odbioru, sierżancie. //
Sprawdził, co znajduje się na szwedzkim stole. -
Świeżego jedzenia na pewno tu nie mieli, musiałeś zadowolić się racjami żywnościowymi, obecnie wyglądającymi jak papka, która różniła się od siebie jedynie konsystencja i kolorem, a w smaku były pewnie równie złe, co w wyglądzie.
-
Szukał jakiejś tacki, na którą mógłby nałożyć te racje wojskowe.
-
Były takie, a w kubkach obok komplet sztućców. Twoi kompani szybko zabrali to wszystko i zajęli się nakładaniem sobie chochlami kolejnych porcji niezbyt smakowicie wyglądających potraw, jeśli w ogóle można nazwać coś, co ma konsystencję rzygowin i może podobnie smakować.
-
Wziął tackę oraz chochlę z kubka na sztućce i zaczął nakładać sobie na tackę racje żywnościowe.
-
Skomponowałeś w ten sposób ciekawe danie, jeszcze trochę barwników spożywczych i miałbyś na tacy wszystkie kolory tęczy. Oby smakowało lepiej, niż wygląda.
-
Wziął sztućce i zaczął rozglądać się za wolnym stolikiem.
-
Jak już narrator wcześniej ładnie wyjaśnił, obecnie nie było tu prawie nikogo, więc niemalże każdy stół był obecnie wolny.
-
Usiadł przy jednym ze stolików, zdjął swój hełm oraz maskę przeciwgazową i zaczął degustację racji żywnościowych.
// Panie narratorze, co może Pan powiedzieć o restauracji, którą za chwilę zrecenzuję? :v // -
//Chujowa, pozdrawiam.//
Tu nie ma czego degustować, to trzeba zjeść jak najszybciej, zanim pomyślisz o tym, jakie to paskudne, i spróbujesz zwrócić zawartość żołądka na stół. Jedyny powód, dla jakiego tak niedobrego jedzenia nie wycofano jeszcze z obiegu, jest zapewne taki, że choć smak jest do dupy, to ta papka zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Albo nie mają zupełnie nic innego na stanie. -
Kontynuował jedzenie tej papki. I tak przywykł do takich racji.
// Wy tu trujecie żołnierzy. Chcę rozmawiać z przywódcą tej bazy. // -
//Rozmawiałeś. I nie poszło za dobrze.//
Jak to prawdziwy żołnierz, mogłeś jeść wszystko i zawsze, bo nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja. Po jakimś czasie opróżniłeś swoją tacę, podobnie jak i Twoi kompani. -
Poszedł odstawić tacę na miejsce.
-
Udało Ci się, za tak tytaniczny czyn powinieneś zostać z miejsca awansowany i wywieziony na Grenlandię.
-
Wyszedł ze stołówki i zaczął rozglądać się za barakami. Za szukanie baraków to powinien już zostać nowym przywódcą Z-Com, skoro jest tak dobrym taktykiem.
-
No pewnie, że tak. A jeśli chodzi o baraki, to w obrębie bazy nie było wielu budynków, kierując się logiką, ruszyłeś tam, gdzie kierowało się i wychodziło najwięcej żołnierzy, a był to słuszny tok rozumowania, bo rzeczywiście odnalazłeś baraki.