Nowy Jork
-
Skomponowałeś w ten sposób ciekawe danie, jeszcze trochę barwników spożywczych i miałbyś na tacy wszystkie kolory tęczy. Oby smakowało lepiej, niż wygląda.
-
Wziął sztućce i zaczął rozglądać się za wolnym stolikiem.
-
Jak już narrator wcześniej ładnie wyjaśnił, obecnie nie było tu prawie nikogo, więc niemalże każdy stół był obecnie wolny.
-
Usiadł przy jednym ze stolików, zdjął swój hełm oraz maskę przeciwgazową i zaczął degustację racji żywnościowych.
// Panie narratorze, co może Pan powiedzieć o restauracji, którą za chwilę zrecenzuję? :v // -
//Chujowa, pozdrawiam.//
Tu nie ma czego degustować, to trzeba zjeść jak najszybciej, zanim pomyślisz o tym, jakie to paskudne, i spróbujesz zwrócić zawartość żołądka na stół. Jedyny powód, dla jakiego tak niedobrego jedzenia nie wycofano jeszcze z obiegu, jest zapewne taki, że choć smak jest do dupy, to ta papka zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Albo nie mają zupełnie nic innego na stanie. -
Kontynuował jedzenie tej papki. I tak przywykł do takich racji.
// Wy tu trujecie żołnierzy. Chcę rozmawiać z przywódcą tej bazy. // -
//Rozmawiałeś. I nie poszło za dobrze.//
Jak to prawdziwy żołnierz, mogłeś jeść wszystko i zawsze, bo nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja. Po jakimś czasie opróżniłeś swoją tacę, podobnie jak i Twoi kompani. -
Poszedł odstawić tacę na miejsce.
-
Udało Ci się, za tak tytaniczny czyn powinieneś zostać z miejsca awansowany i wywieziony na Grenlandię.
-
Wyszedł ze stołówki i zaczął rozglądać się za barakami. Za szukanie baraków to powinien już zostać nowym przywódcą Z-Com, skoro jest tak dobrym taktykiem.
-
No pewnie, że tak. A jeśli chodzi o baraki, to w obrębie bazy nie było wielu budynków, kierując się logiką, ruszyłeś tam, gdzie kierowało się i wychodziło najwięcej żołnierzy, a był to słuszny tok rozumowania, bo rzeczywiście odnalazłeś baraki.
-
Wszedł do nich i zaczął szukać wolnych kwater, choć pewnie nie ma szans, żeby takowe były.
-
Logistyka jeszcze nie robiła pod siebie tak, żeby Z-Com nie był w stanie zapewnić dachu nad głową dla swoich rekrutów, dlatego o wolne prycze nie musisz się martwić. Gorzej, że pokoje są wspólne i dość duże, w jednym mieszka po dwadzieścia osób, więc raczej nie ma co liczyć na nieinwazyjne zaaklimatyzowanie się.
-
Skoro znalazł jakiś wolny pokój, to spróbował znaleźć jakieś wolne łóżko.
-
W sumie pięć było wolnych, a dokładniej to na pięciu nie leżał ani nie siedział żaden z żołnierzy, którzy byli zajęci grą w karty czy kości, rozmowami, słuchaniem muzyki i tym podobnymi, więc jeszcze nie zauważyli Twojego przybycia.
-
// Zakładam, że dalej mam jeden z karabinów, które zabrałem z drużyną od poległych żołnierzy Z-Comu.
Przy okazji przepraszam za tak długi brak odpisu z mojej strony :v //
Usiadł na jednym z wolnych łóżek i sprawdził, czy wszystko jest w porządku z karabinem, który zabrał od jednego z poległych w akcji w szpitalu żołnierzy Z-Comu, -
Nie wyglądał na uszkodzony czy brudny, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne.
- Chłopaki, on się chyba jednak nie odpierdoli. - powiedział jeden z żołnierzy w tłum, a reszta parsknęła, mając na myśli Ciebie. -
- O co ci kurwa chodzi? - zapytał lekko poirytowany.
-
- Tak tu siedzisz i jakoś nie chcesz się zmyć. Nie mów, że przyjęli Cię na stałe?
-
- A chuj cię to obchodzi, czy mnie tu przyjęli na stałe, czy nie.