Nowy Jork
-
Dla nich również, na pewno nie byli zbyt doświadczeni przez Nowy Jork, ale daleko im też był do żółtodziobów, przysłanych z Grenlandii w ramach uzupełnień.
- Dobrze, bo to nie będzie spacerek po poligonie. Naszym celem będzie oczyszczenie minimum jednej trzeciej budynków w okolicy, resztą zajmą się dwa pozostałe oddziały. Idziemy na szpicy, dopiero po wybiciu Fanatyków w środku, zwłaszcza tych z bronią snajperską i maszynową, oni będą mogli podejść, a my dostaniemy nowe rozkazy. Wszystko jasne? -
- Tak jest, sir! - odpowiedział krótko.
-
Pozostali odpowiedzieli podobnie, więc Wasz oddział opuścił bazę i ruszył w kierunku starcia towarzyszy broni z Fanatykami.
-
- Panie sierżancie, mógłby Pan opowiedzieć mi o Fanatykach? Nie przypominam sobie, abym z nimi kiedykolwiek walczył.
-
- Pierdolnięte typy, jak mało kto. Cholera wie, skąd biorą sprzęt, bo jedni są tak dobrze wyposażeni, jak ci tutaj, a inni ledwo co mają jakąś prostą broń białą czy miotającą. Ale wszyscy walczą tak samo zacięcie, twierdząc, że apokalipsa to kara Boga za nasze grzechy, a tylko oni nas zbawią, a jeśli będziemy oporni, to zabiją, aby oczyścić świat nie tylko z Zombie, ale też tych, którzy nie należą, według nich, do grona zbawionych, wybranych czy jak to tam oni nazywają.
-
- Krótko mówiąc, bardziej pierdolnięci świadkowie Jehowy?
-
- Nie obrażaj, nie obrażaj, bo jeszcze kapral Jones się na Ciebie obrazi i zapomni kryć Cię ogniem, gdy będziesz spierdalał. - odparł sierżant, wskazując ruchem głowy na jednego z idących w tyle żołnierzy.
-
- Mój błąd, sir. Po prostu uważam, że fanatyzm religijny to skurwysyństwo.
-
- Każdy ma jakiś sposób, żeby przetrwać ten pierdolnik. Oni mają własny, ale szkoda, że nie działa tak, jak powinno.
-
- Fanatyzm religijny jest dobry jedynie, jeśli chodzi o zwiększenie determinacji żołnierzy. W innym przypadku jest to przejaw gówniarstwa i ciemnoty.
-
- Tamci mają już tak wyprane mózgi, że nie dadzą się wziąć do niewoli. Będą walczyć do końca. Nie okazuj im łaski, bo to prawie na pewno podstęp, a gdybyś spróbował, to sam jej nie doświadczysz.
-
- Sir, dzisiaj poślemy ich prosto do dziewiątego kręgu Piekła.
-
- Podoba mi się Twój sposób myślenia, młody. Ale nie szarżuj za bardzo, jeśli nie masz doświadczenia w walce z tymi kreaturami.
-
- Postaram się tego nie robić, sir.
// Przesuwamy czas do momentu, gdy dojeżdżamy do bazy Czterdziestego Ósmego Pułku, czy coś tam jeszcze dla mnie zaplanowałeś? // -
//Niezbyt mam coś w planach.//
Po jakimś czasie dotarliście wreszcie pod bazę oblężonej jednostki Z-Com. Tak jak mówił dowódca, znajdowała się ona pod zmasowanym ostrzałem, widziałeś pozycje tak zwanych miotaczy min, czyli czegoś na kształt średniowiecznych katapult, które ostrzeliwały ruiny bazy improwizowanymi ładunkami wybuchowymi, ale z okolicznych budynków od czasu do czasu serię wypluł jakiś ciężki czy wielkokalibrowy karabin maszynowy. Oddziały Fanatyków zgromadzone były głównie w budynkach i w pobliżu machin, czekając aż ostrzał zrobi robotę za nich, a zrobił już większość, skoro całą bazę obrócił w ruinę. -
- Sir, czy mamy zająć się Fanatykami w jednym z budynków, czy Fanatykami przy katapultach? - odparł, patrząc na Davida i Williama.
-
- Jak na moje to możesz iść, gdzie Ci się żywnie podoba, ale nie zapomnij oddać wcześniej spluwy, samą giwerę cenię bardziej, niż rekruta, który jest za głupi, żeby zrozumieć rozkazy albo ma za słabą pamięć, żeby je zapamiętać. Jak Ty się niby wcześniej dobrałeś do stopnia oficerskiego? Masz krewnego w najwyższym dowództwie czy po prostu posmarowałeś gdzie i komu trzeba?
-
// Dzięki za wytknięcie Alzheimera. //
Oddał zgodnie z poleceniem karabin i sprawdził, czy ma przy sobie MP5 z poprzedniej akcji.
- Wpłynęło na to doświadczenie w wojsku brytyjskim. Z resztą, nieważne, niech Pan idzie przodem, Sir. - odparł. -
//Ale co Ty teraz tutaj grasz, bo za bardzo nie rozumiem?//
-
// Miałem wyczyścić co najmniej jedną trzecią budynków (o czym notabene zapomniałem), a poza tym kazałeś mi zwrócić broń, co zrobiłem. Teraz czekam na moment, kiedy oddział sformuje szpicę. //