Londyn
-
Odległość była niewielka, a oni niemrawi, więc pozbyłeś się wszystkich. Pozostałe Zombie ruszyły w Twoim kierunku, ale mając do dyspozycje tylko górną połowę ciała, nie mogły dognać Cię zbyt szybko, a wręcz wcale.
-
Skoro problem tych szybszych Zombie został rozwiązany, to pora poszukać jakiegoś sklepu sportowego lub sklepu dla majsterkowiczów, gdyż cięcia lub pchnięcia nożem mogą nie zadawać zbytnich obrażeń, ale takie uderzenia z kija baseballowego lub z młotka już tak. Czy coś w tym stylu.
-
Sklep sportowy znalazłeś szybciej, niż taki z narzędziami, ale tutaj znalazłeś głównie markowe torby, plecaki i ubrania do treningu, żadnego sprzętu, który można wykorzystać jako broń, nie było.
-
Wyszedł więc szukać sklepu z narzędziami.
-
-Ta, ta.
Pożegnał się z nimi i opuścił Klub, by ruszyć do głównych budynków bazy. -
Antek:
Tego nie znalazłeś, przynajmniej nie tutaj, choć jakiś na pewno musi być w tak wielkim mieście, jakim jest, bądź był, Londyn.
Vader:
Trafiłeś tam bez większych trudności. -
Postanowił iść dalej i szukać sklepów z narzędziami.
-
Zbliżał się wieczór, gdy w końcu udało Ci się postawić na swoim i odnaleźć taki właśnie sklep, choć w okolicy kręciły się trzy Szwendacze.
-
Spróbował zabić Szwendacze po cichu za pomocą noża.
-
Poszło dość sprawnie, a przy tym cicho, co najważniejsze, bo ta trójka nie chodziła w jednej, zwartej grupie, ale osobno, więc mogłeś wybić je jednego po drugim, a walka jeden na jednego pomiędzy człowiekiem w pełni sił, do tego uzbrojonym, a zwykłym Zombie nigdy nie miała innego wyniku, jak śmierć feralnego zgniłka.
-
Skoro wyeliminował ewentualne zagrożenie, to spróbował wejść do środka sklepu z narzędziami.
-
W pierwszej kolejności rozejrzał się nad jakimś punktem, gdzie mógłby wybrać wolnych żołnierzy do swojej misji.
-
Antek:
Zrujnowany, obraz nędzy, biedy i rozpaczy. Ale może znajdziesz coś pomiędzy tymi śmieciami?
Vader:
Okopy raczej nie, ale czemu nie spróbować w barakach albo na stołówce? Albo pójść do kwatery głównej i poprosić o przydział? Choćby tych żołnierzy z ostatniej misji. -
W takim razie czas sprawdzić, czy znajdzie się coś użytecznego pomiędzy tymi śmieciami.
-
Zbliżała się noc, więc nawet same śmieci mogą się przydać, na przykład zniszczone drewniane elementy półek, choćby do rozpalenia ogniska czy zabarykadowania się w środku. Jeśli chodzi o narzędzia, to pośród tego tałatajstwa walającego się po podłodze odnalazłeś łącznie osiemnaście wkrętów i dziesięć długich gwoździ. Pod biurkiem, gdzie znajdowała się kasa, teraz jej już nie było, zdołałeś zdobyć młotek, którego głowica była dość solidna, ale trzonek ledwo się trzymał.
-
Spróbował zabarykadować się za pomocą połowy zniszczonych półek.
-
W tym celu musiałbyś użyć gwoździ, aby przybyć do ram okna te mniejsze kawałki, bo większymi spokojnie zabezpieczyłeś drzwi. No i wypadałoby sprawdzić jeszcze zaplecze, zamknięcie sobie dróg ucieczki, gdy w budynku mogą jeszcze czaić się żywe trupy zbyt mądre nie jest, podchodzi wręcz pod samobójstwo.
-
Wziął gwoździe oraz młotek i zaczął przybijać mniejsze kawałki do okien. Gdy skończył, postanowił sprawdzić zaplecze.
-
Drzwi doń prowadzące były zamknięte na klucz, choć nie byłeś pewien, czy od wewnątrz, czy z zewnątrz. Otwierało to przed Tobą spore perspektywy musiało być tam coś cennego, skoro drzwi zamknięto. Ale myśleć o tym powinieneś dopiero, gdy uda Ci się je sforsować, to solidne, metalowe drzwi, a i zawiasy wyglądają na dość sprawne.
-
Sprawdził w “śmieciach”, czy jest coś, co mógłby wykorzystać jako wytrych.