Londyn
-
I tak też spróbuje zrobić. Wziął druty i spróbował wykombinować z nich jakiś wytrych.
-
Nie Tobie oceniać, czy przypomina to wytrych, ale nie liczy się wygląd, tylko to, czy działa.
-
Pora wypróbować cały ten wytrych. Podszedł do metalowych drzwi i spróbował włożyć wytrych do zamka.
-
Straciłeś na tym ponad pół godziny, na zewnątrz musi być już noc, ale w końcu zamek lekko drgnął, zwiastując, że chyba się udało i możesz spróbować je otworzyć.
-
Tak więc spróbował otworzyć drzwi. Jeśli zaś nie otworzyły się, to próbował dalej kombinować z zamkiem przy pomocy wytrycha.
-
Otworzyły się, upiornie przy tym skrzypiąc. Lub wydając podobny dźwięk, były w końcu z metalu. W środku zastała Cię ciemność, ale brakowało woni rozkładu, co dobrze rokuje.
-
Zanim jednak zacznie przeszukiwać pokój z metalowymi drzwiami, to przeszukał “śmieci” by znaleźć coś, co mógłby wykorzystać jako źródło światła.
-
Było kilka żarówek, które by nie pomogły nawet, gdyby były całe, a jak na złość te tutaj zostały stłuczone.
-
Szukał w śmieciach kawałków drewna i szmatek, bo mógłby zrobić z kilku kawałków drewna ognisko, a pozostałe kawałki drewna obtoczyć szmatkami i zrobić z nich pochodnie.
-
No to ruszył do baraków.
-
Antek:
Drewna było sporo, choćby szczątki półek i tym podobnych mniejszych mebli. Jeśli zaś chodzi o szmatki, to będziesz musiał poświęcić część swojego ubrania, bo żadnych tutaj nie znalazłeś.
Vader:
Tam było najwięcej żołnierzy, zajętych snem, rozmowami, grą w karty, czy innymi formami szeroko pojętych odpoczynku i rozrywki. -
Gdzieś w plecaku powinien mieć podarte dżinsy, które wcześniej nosił, zanim ubrał na siebie strój żołnierza brytyjskiego z drugiej wojny światowej. Jeśli go znajdzie, to weźmie przy okazji nóż i zacznie kroić dżinsy na większe kawałki, które mógłby użyć do obtoczenia nóg krzeseł, jeśli takie były.
-
Nóg krzeseł nie było, bo skąd niby miałyby tu być krzesła? Ale pomniejsze kawałki mebli też się nadawały. Jeśli chodzi o dżinsy, to kiedyś możesz pożałować tego wyboru, ale na chwilę obecną masz przyzwoity materiał na stworzenie pochodni.
-
Wymieszał więc kawałki dżinsów z pomniejszymi kawałkami mebli, a z części szczątek półek spróbował zrobić ognisko poprzez energiczne pocieranie jednego kawałka drewna o drugi.
-
Był to mozolny i trudny sposób na rozniecenia ognia, a przy kilku porażkach niemalże straciłeś cierpliwość. Niemalże, bo postanowiłeś spróbować jeszcze raz i tym razem się udało.
-
Wziął jedną z pochodni i zapalił ją przy ognisku. Gdy to już zrobił, udał się w kierunku metalowych drzwi i wszedł w głąb pomieszczenia.
-
Pocieszające było to, że żaden Zombie nie rzucił się nagle na Ciebie, gdy tak raźno wszedłeś do środka. Po krótkich oględzinach okazało się, że nie ma tu żadnych Zombie, ale są trupy. Wiele, wiele trupów, z pewnością martwych, choć nienaturalnie bladych, kruchych i powykręcanych…
-
- Co tu się kurwa stało?! - pomyślał i zaczął przeszukiwać pokój, wyciągając przy okazji Glocka na wszelki wypadek, gdyby te powykręcane trupy nagle ożyły.
-
Nie miały takiego zamiaru, więc mógłbyś się im dokładnie przyjrzeć. W pokoju znalazłeś wiele skrzyń, zamkniętych, ale jakiś solidny łom lub cokolwiek, choćby i metalowy pręt zbrojeniowy z jakiegoś gruzowiska, tego typu mogłoby ujawnić Ci ich zawartość.
-
Przyjrzał się bliżej trupom, wciąż trzymając Glocka na wszelki wypadek. Chciał zobaczyć, co tak właściwie stało się z tymi trupami.