Londyn

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
Wyciągnąłeś na zewnątrz cały oddział. Wszystkich czterech.
Dustyy:
//Ale nadal leżysz na ziemi czy niekoniecznie?//

[Kubeł1001]

Vader0PL

Spojrzał na Medyka.
‐Możesz się tym zająć?

[Kubeł1001]

Dustyy

///Kucam//

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dustyy:
//W okopie to już prędzej.//
Szczęśliwie nie zmarnowałeś ani naboju, bo wróg nie atakuje, zamiast tego tylko strzela.
Vader:
‐ Wiesz jaka jest różnica między medykiem a lekarzem? ‐ spytał zamiast tego.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Jeżeli walniesz w tym momencie cytat z Kompanii braci, to cię trzasnę.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Lekarz ratuje ludzi, medyk zapewnia im łagodniejszą śmierć.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Mówiłem ci ku*wa, bez cytatów z Kompanii braci.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Nie mogłem się powstrzymać. ‐ rzekł i zaczął opróżniać kieszonki na mundurze i przy pasie, Tobie zaś podał plecak i kazał go rozpakować.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Rozpakował go.

[Kubeł1001]

Dustyy

Czekał aż takowi podejdą i dopiero zaczął strzelać(albo jak jego coś zrobią, cokolwiek)

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
Wszelkiej maści maści, a także bandaże, strzykawki i leki. Medyk zaczął właśnie od strzykawek, aplikując Sztyletom lek przeciwbólowy.
Dustyy:
I ruszyły pierwsze sylwetki Bandytów, wszyscy szli prosto i pewnie, zapewne przekonani, że nawet nie wyściubicie nosa z okopu. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy na lewym skrzydle ich formacji rozerwał się granat moździerzowy, siekając odłamkami kilku z nich. W tym samym czasie Ty posłałeś swą serię z ręcznego karabinu maszynowego, a dwóch Bandytów padło na ziemię i pewnie już nie wstaną.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Coś jeszcze?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Zamknij się i daj mi pracować. ‐ odrzekł, robiąc chwilę przerwy, aby ocenić ich rany.

[Kubeł1001]

Vader0PL

No cóż, zabije go później. Teraz się odsunął.

[Kubeł1001]

Dustyy

Kontynuował dalej ostrzał

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
Gość był magikiem, jeśli nie cudotwórcą, bo poskładał Twoich chłopaków na tyle, że byli w stanie samodzielnie stać, przynajmniej Ci, którzy nie mieli złamanych nóg.
Dustyy:
Długo to nie postrzelałeś, bo utrupiłeś jednego Bandytę, a nagle Twój znajomy ściągnął Cię w dół, w zbawczy okop, zaś miejsce, w którym miałeś wcześniej głowę, przecięła salwa karabinu maszynowego.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Odnosimy ich do bazy, później szukamy reszty.

[Kubeł1001]

Dustyy

‐Sku*wiele! Masz jakiś plan?‐

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dustyy:
‐ Jestem prostym trepem, zapomniałeś? ‐ powiedział ze słabym uśmiechem. ‐ Nie idzie się stąd wychylić, jak spróbujesz, to odstrzelą Ci łeb.
Vader:
//Z tym, że to był już ostatni helikopter.//

[Kubeł1001]

Vader0PL

///Dalsze poszukiwania w okolicy. Nie? Jeżeli nie, to nie…