‐ Ja bym proponował szybko, bo jak my się będziemy pie**olić to ściągną posiłki i sami trafimy do tego ich pierdla albo prosto do piachu. ‐ zaoponował jeden z komandosów.
‐Oddział, rozstawić się na czterech dachach budynku tak, żeby widzieć budynek z każdej strony. Komandosi i dwójka chętnych ruszy ze mną prosto do paszczy lwa.
Poszukał drogi na dół, a jak ją znalazł, to z niej skorzystał. Oczywiście, bacznie oglądał teren w poszukiwaniu pułapek.
‐Snajper nie dostał rozkazów, bo ich kuwa nie potrzebuje. To cud, że to nie on ma pałeczkę dowódcy*
No cóż, kilka metrów jakoś poszło, ale teraz czeka Was bieg przez otwartą przestrzeń do drzwi wejściowych, choć raczej to nie nimi chcecie wkroczyć do środka, prawda?
‐ Możemy Cię podrzucić, inaczej nie da rady. ‐ odpowiedział komandos, wskazując przy tym na siebie i swojego towarzysza. ‐ Reszta będzie nas ubezpieczać.