Madryt
-
-
-
Kuba1001
Ano, najwyższa pora. W środku nie znalazłeś wiele, głównie jednego Pełzacza, przed którym spokojnie uciekałeś przez cały czas, gdy szabrowałeś sklep. Jeśli chodzi o łupy, to trafiły Ci się głównie herbatniki, mleko w proszku, kabanosy i jakieś musujące tabletki. Może i byłoby tego więcej, ale zostało dokładnie tyle, gdy odsiałeś wszystko, co przeterminowane.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Obładowany mniej lub bardziej przydatnymi fantami opuściłeś supermarket w porę, aby zobaczyć samolot F‐16 w niebieskich barwach Z‐Com, kołujący na niebie, a później pikujący w dół. Około dwieście metrów od Ciebie na miasto spadły wystrzelone przez niego rakiety, pociski z sześciolufowego działka kalibru dwudziestu milimetrów i bomby‐samoróbki podwieszone pod skrzydłami czy kadłubem. Niby dobrze wiedzieć, że ktoś wciąż interesuje się tym miastem i o nie dba, ale z drugiej dobrze wiesz, że ataki z powietrza wycelowane są tylko w większe grupy Zombie i Mutantów, a te spotyka się głównie w jego okolicach czy przedmieściach, ale nie tutaj, co daje powody do zmartwień.
-
-
-
-
-
-
-
No to idziemy do pierwszego lepszego bloku, a potem na dach.
-
Wszystko poszło sprawnie, o dziwo nie zastałeś na swojej drodze nawet jednego Zombie, dzięki czemu bez trudu trafiłeś na dach budynku, skąd roztaczał się widok na sporą część miasta.
-
I widać stąd te zombie?
-
//“te zombie” czyli jakiekolwiek Zombie w okolicy czy te, na które myśliwiec zrzucił kilka prezentów?//
-
//Obydwa//