Pustynia Śmierci
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Skinął głową i ruszył do jednego z budynków, który na zewnątrz wyróżniał się jedynie skromnym szyldem, na którym przedstawiono czaszkę i dwa skrzyżowane pod nią rewolwery.
‐ Ręka Umrzyka. ‐ mruknął John. ‐ Tak nazywamy nasz bar. ‐ dodał, wchodząc do środka, a Ty mogłeś jedynie liczyć, że nazwa wzięła się od jakiejś zabawnej historyjki. -
-
Kuba1001
Był to dość spory lokal, którego najwięcej miejsca zajmowały stoły otoczone krzesłami, w tym jeden specjalny, do gry w karty i kości. Był też stół do bilarda w kącie lokalu, a obok niego niewielki podest, najpewniej dla muzyka lub muzyków. Naprzeciwko wejścia stał długi kontuar, a za nim szafka pełna alkoholi i małe okienko, najpewniej do kuchni. Widziałeś też prowadzące na piętro schody i drzwi na zaplecze. Najwidoczniej nie była to jeszcze pora na Twoje granie, bo w środku, poza Tobą i Johnem, był jedynie stary barman o łysej głowie i siwych bokobrodach.
‐ To co zawsze, John? ‐ zagadnął go i, nie czekając na odpowiedź, sięgnął po butelkę whiskey i kubek, do którego nalał trunek, posyłając go po blacie w kierunku szefa ochrony Gniazda Tułacza, który zajął miejsce na wysokim krześle przy ladzie.
‐ Tylko Ty mnie tu znasz i rozumiesz, Hugh. ‐ odparł tamten, opróżniając szklankę jednym haustem i odsyłając ją do barmana. ‐ A to nasz nowy muzyk, przyda Ci się. Jeśli będzie trzeba, to klienci rozwalą jego, a nie lokal. -
-
-
-
-
-
-
-