Warszawa
-
Kuba1001
Zohan:
Stał tam ten sam mężczyzna, którego mogłeś kojarzyć przez klasyczny ubiór, pojazd i watahę psów. O ile przyszedł Ci z pomocą, to najwidoczniej nie miał zamiaru tracić zdrowego rozsądku, więc jego pistolet był teraz wycelowany w Ciebie, w razie gdyby coś głupiego przyszło Ci do głowy.
Killer:
‐ Zabijasz członka mojej drużyny, a potem próbujesz zrobić nas w ch*ja i liczysz na litość, tak? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-