Warszawa
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Krzysiulka: 
 Drzwi, którymi tu wszedł, to całkiem niezła opcja.
 Wiewiur:
 Nie no, są. Poza tymi, którymi tu wlazłeś, są dwa, jedne na wprost i drugie po Twojej prawej.
 Sluzak:
 Następny sklep, do którego trafiłeś, niby był otwarty, ale także ogołocony do czysta, a przez to mogłeś co najmniej pobawić się w wyrywanie wspomnianych desek z szafek.
 Bog:
 ‐ Całą broń, jaką położyłaś na ziemi, odkop do nas.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bog: 
 ‐ Niech Ci będzie. ‐ mruknął i wskazał drogę, którą poszedł jeden z mężczyzn. ‐ Dalej, idziesz.
 Krzysiulka:
 Znalazłeś jakiś bar, ciemno jak cholera i śmierdzi równie intensywnie.
 Sluzak:
 Pełno śmieci i zniszczonego osprzętu, nieco krwi i kości oraz dwa Zombie.
 Wiewiur:
 A tam prawdziwy mokry sen dla każdego ocalałego, czyli olbrzymie zapasy wody, jedzenia, medykamentów i innych takich.
 

 
  
  
 