Warszawa
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bog:
‐ Ostatnia szansa: Przekonaj mnie.
Zohan:
Na środku ulicy trójka Zombie właśnie pożywiała się jakimiś świeżymi zwłokami, a że były tak tym zabsorbowane, to nawet Cię nie zauważyły. Poza tym to nic ciekawego.
Wiewiur:
//Z perspektywy postaci jest dobrze.//
‐ A co tam dokładnie jest? I jak są uzbrojeni? -
-
-
-
Kuba1001
Bog:
‐ Ostatnia, mam wiele ciekawszych rzeczy do roboty.
Zohan:
Wystarczy pobiec przed siebie ile fabryka dała jakieś dziesięć metrów i znów schowasz się za budynkiem, a że jedzą, to raczej nie zrobią nic, dopóki im nie przerwiesz lub nie skończą.
Wiewiur:
‐ Zaczekaj tutaj. ‐ powiedział tylko i odszedł, bez dalszych wyjaśnień. -
-
Bogkatolicki0
‐Cóż więc zaczynam
‐Mogę się tu naprawdę sprzydać, posiadam wiele cennych informacji, znam się co nieco na gotowaniu, umiem wyrabiać kuszę i amunicję do niej, a przecież po co używać cennych naboi?
jestem szczera i nie zamierzam Cię oszukiwać…
Potrafię konstruować i naprawiać różne rzeczy. -
-
Kuba1001
Zohan:
Gdy już byłeś bezpieczny jeden z Zombie oderwał się od swojego posiłku i ruszył powoli w Twoim kierunku, lecz nim miał okazję Cię dostrzec, zrezygnował i wrócił do przerwanej czynności.
Bog:
‐ Zweryfikujemy wszystko po kolei, zapewniam Cię. ‐ powiedział i mogłabyś przysiąc, że się uśmiecha. ‐ Zabierzcie ją do Pokoju Zwierzeń. ‐ dodał jeszcze do Twojego konwojenta, a ten tylko pokiwał głową i bezceremonialnie chwycił Cię i wypchnął z pomieszczenia.
Wiewiur:
W końcu zauważyłeś mężczyznę idącego w Twoim kierunku, tego samego, co wcześniej oraz dwóch innych, którzy jednak od razu zbiegli schodami na dół i wyszli z centrum.
‐ Znasz drogę, prawda? -
-