Madagaskar
-
-Witaj, nazywam się Maxim i coś podejrzewam że będę tu dość długo.- Powiedział po czym wyciągnął w stronę barmana rękę.
-
Nie przywykł chyba do takich powitań, ale bez słowa podał Ci swoją sękatą, spracowaną ręką, pozbawioną jednego palca.
- Co podać? -
-A co macie do zaoferowania?- Zapytał po czym spojrzał na półkę za nim.
-
- Rum, grog, różny samogon, jakieś piwo i inne takie. - odparł dość oględnie, być może sam nie był pewien tego, co znajdowało się w tamtych butelkach.
-
Kiwnął głową po czym zastanowił się czym może zapłacić.
-
Czymś, co ma wartość. Możliwe, że honorowali tutaj jeszcze jakieś pieniądze sprzed apokalipsy, ale to bardzo wątpliwe, najlepiej postawić na uniwersalne środki płatnicze: Broń, amunicję, wodę, żywność, leki i tym podobne.
-
-Ile za jakieś piwo? Dawno nie miałem możliwości sobie wypić.- Mimo że nie chętnie to Maxim zdecydował się zamówić sobie alkohol, trochę szkoda amunicji czy granatu, no ale trudno. Ciekawe tylko czy zalicza się to pod picie na służbie.
-
Musieliście się uwiarygodnić jako najemnicy, wypicie jednej czy dwóch kolejek jest więc koniecznością.
- Zależy. Mamy różne piwo. Najtańsze za dwie pestki, najdroższe za osiem. Za kufel. -
-Dwa kufle piwa za cztery pestki jak masz.- Powiedział po czym wyjął magazynek a z niego naboje.
-
Barman przyjrzał się podejrzliwie amunicji i nadgryzł jeden z naboi.
- Rosyjskie? - zapytał, ale nie oczekiwał chyba odpowiedzi, bo od razu nalał trunku do kufli i postawił je na ladzie. -
Rosjanie na na Madagaskarze zdają się nie być codzienną atrakcją z tego co widać. Ale dobra, trzeba się przekonać jaki mają alkohol. Gestem zaprosił towarzysza by podszedł (chyba że już tam był) i podał mu jeden kufel z piwem, sam schował magazynek i zabrał się za swojego kufla.
-
Dosiadł się obok i pociągnął łyk z kufla. Minę miał nietęgą, a gdy Ty wziąłeś pierwszy łyk, od razu zrozumiałeś dlaczego: Nie, nie były to szczyny, którymi powinieneś zaraz splunąć, najlepiej na barmana, ale i tak wypiłeś wiele lepszych piw, to zaś, nie dość, że takie sobie, było wyraźnie rozwodnione.
-
Oczekiwania i tak nie były wysokie a więc spróbował wypić resztę piwa po czym zapytał barmana:
-Wiesz może gdzie znajdę jakiegoś kapitana czy kogoś w tym stylu? Szukam pracy. -
- A byłeś w porcie? Wiesz, tam zwykle stoją jakieś statki, a każdy ma kapitana, z tego co mi wiadomo.
-
-Aż tak tępy nie jestem, byłem ale nie widziałem żadnego statku wypływającego w rejs, wiesz może kiedy jakiś właśnie wypływa?
-
- Nie znam rozkładu portu, ale większość wypływa krótko przed świtem, żeby zdążyć wrócić przed zapadnięciem zmroku.
-
-Dobra dzięki za pomoc, żegnaj barmanie- Powiedział po czym udał się do wyjścia.
-
Wzruszył ramionami i wrócił do przecierania lady szmatą.
- Jak to jest wywalić naboje za wiedzę, którą się już posiada? - zagadnął Cię Twój kompan, gdy już wyszliście z baru. -
-Chujowo.- odpowiedział krótko.
-
Parsknął śmiechem i ruszył w kierunku doków, nic więcej Wam już w końcu nie pozostało.