Madagaskar
- 
-Dwa kufle piwa za cztery pestki jak masz.- Powiedział po czym wyjął magazynek a z niego naboje. 
- 
Barman przyjrzał się podejrzliwie amunicji i nadgryzł jeden z naboi. 
 - Rosyjskie? - zapytał, ale nie oczekiwał chyba odpowiedzi, bo od razu nalał trunku do kufli i postawił je na ladzie.
- 
Rosjanie na na Madagaskarze zdają się nie być codzienną atrakcją z tego co widać. Ale dobra, trzeba się przekonać jaki mają alkohol. Gestem zaprosił towarzysza by podszedł (chyba że już tam był) i podał mu jeden kufel z piwem, sam schował magazynek i zabrał się za swojego kufla. 
- 
Dosiadł się obok i pociągnął łyk z kufla. Minę miał nietęgą, a gdy Ty wziąłeś pierwszy łyk, od razu zrozumiałeś dlaczego: Nie, nie były to szczyny, którymi powinieneś zaraz splunąć, najlepiej na barmana, ale i tak wypiłeś wiele lepszych piw, to zaś, nie dość, że takie sobie, było wyraźnie rozwodnione. 
- 
Oczekiwania i tak nie były wysokie a więc spróbował wypić resztę piwa po czym zapytał barmana: 
 -Wiesz może gdzie znajdę jakiegoś kapitana czy kogoś w tym stylu? Szukam pracy.
- 
- A byłeś w porcie? Wiesz, tam zwykle stoją jakieś statki, a każdy ma kapitana, z tego co mi wiadomo. 
- 
-Aż tak tępy nie jestem, byłem ale nie widziałem żadnego statku wypływającego w rejs, wiesz może kiedy jakiś właśnie wypływa? 
- 
- Nie znam rozkładu portu, ale większość wypływa krótko przed świtem, żeby zdążyć wrócić przed zapadnięciem zmroku. 
- 
-Dobra dzięki za pomoc, żegnaj barmanie- Powiedział po czym udał się do wyjścia. 
- 
Wzruszył ramionami i wrócił do przecierania lady szmatą. 
 - Jak to jest wywalić naboje za wiedzę, którą się już posiada? - zagadnął Cię Twój kompan, gdy już wyszliście z baru.
- 
-Chujowo.- odpowiedział krótko. 
- 
Parsknął śmiechem i ruszył w kierunku doków, nic więcej Wam już w końcu nie pozostało. 
- 
Rozejrzał się po dokach dokładnie, szukając wzrokiem statków wypływających na rejs, a szczególnie tych ze słabą ochroną. 
- 
Każdy był jakoś chroniony: Dodatkowe blachy mające imitować płyty pancerza, zamontowana na pokładzie broń, od prymitywnych balist, skorpionów i katapult, przez różnorakie, stare i nowe, lekkie, ciężkie, ręczne czy wielkokalibrowe, karabiny maszynowe, na lekkich działkach i uzbrojonych po zęby marynarzach bądź najemnikach skończywszy. Im większy statek, tym lepiej był chroniony, były to zapewne jednostki pływające w długie rejsy po całej Afryce albo i świecie. Naszpikowane bronią były też przerobione frachtowce lub dedykowane jednostki militarne, korwety, fregaty, kanonierki, kutry i łodzie motorowe, służące w lokalnych siłach porządkowych czy będące własnością najemników chroniących jednostki handlowe. Mniejsze statki handlowe były o wiele gorzej przygotowane do ewentualnych walk, a lokalne statki transportowe, pasażerskie czy rybackie nie miały go często w ogóle. 
- 
Trzeba od czegoś zacząć więc Maxim ruszył w poszukiwaniu statku handlowego, a dokładnie jego kapitana. 
- 
//Nie po to rozpisałem Ci wszystkie możliwe typy znajdujących się tu jednostek, żebyś zbył mnie ogólnikiem “statek handlowy”. Masz wybrać coś konkretnego, bo od tego zależy dalsza fabuła.// 
- 
Rozejrzał się za mniejszym statkiem handlowym, od czegoś trzeba zacząć. 
- 
Odnalazłeś go po jakimś czasie, ten konkretny był raczej niewielką jednostką, uzbrojoną dość kiepsko, bo w dwie konstrukcje przypominające balistę, strzelające zaostrzonymi, metalowymi prętami, po jednej na burtach, jedną małą katapultę, miotającą pewnie materiały wybuchowe-samoróbki oraz jeden CKM w stanowisku tuż nad mostkiem. Nie widziałeś tam żadnych najemników, a jedynie marynarzy, licho uzbrojonych, głównie w noże, pałki, rewolwery i pistolety, tylko kilku miało stare karabiny czterotaktowe czy pistolety maszynowe, również wyglądające na samoróbki. Jak głosiła nazwa na burcie jednostki, zapisana w kilku językach, statek nosił nazwę “Strumienia Dochodów”. 
- 
Podszedł do marynarzy po czym powiedział : 
 -Witajcie towarzysze, wiecie może gdzie znajdę waszego kapitana?
- 
Jeden z nich, niemłody już mężczyzna, od którego niemiłosiernie kurwiło rybami, postawił na ziemi przenoszoną na pokład skrzynię i spojrzał na Ciebie. Próbował zgrywać kogoś, kogo zupełnie nie obchodzisz, ale widać, że Twoje wyposażenie zrobiło na nim wrażenie, miałeś na sobie równowartość porządnego mieszkania i dostatniego życia przez kilka miesięcy bez żadnej pracy. 
 - A czego byś chciał?
 

