Waszyngton
-
Kuba1001
Antek:
Nowina dobra, ale najwidoczniej niezbyt satysfakcjonująca, ponieważ kazali Ci wracać i szpiegować dalej albo przyprowadzić jakiegoś żywego kanibala, bo nie mieli wątpliwości, że to była tylko część całej grupy, w końcu dla sześciu osób nie wysyłaliby aż tylu najemników, hm?
Rafał:
//Pobudka, ćwiczenia gimnastyczne, prysznic i śniadanie, co w tym niby trudnego? Nie wiesz, że wojsko to nie samowolka i strzelanie?//
Nikt nie lgnął do Ciebie, tak jak i Ty nie lgnąłeś do innych, więc byłeś skazany na samotność, co raczej nie pomoże na ewentualnym polu bitwy, w końcu mruków, milczków i odszczepieńców lubi się najmniej, a na takich nikomu nie zależy tak, żeby ryzykować własnym życiem. Niemniej, uwinąłeś się z posiłkiem na tyle szybko, że miałeś jeszcze kwadrans czasu wolnego przed poranną zbiórką. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Większość siedziała w chacie lub jej pobliżu, susząc czy przypiekając mięso zabitego jelenia nad małym ogniskiem, ale dwójka z nich, mężczyzna i kobieta, oddalili się wgłąb lasu, zapewne aby rozstawić kolejne wnyki i pułapki, których zabrali ze sobą dość sporo.
Rafał:
Teraz jest już na to ździebko za późno, pozostaje liczyć tylko na to, że ewentualna bitwa dostatecznie Was połączy jako członków oddziału. Niemniej, stawiliście się na zbiórkę, gdzie panowała typowa i nudna odprawa, dopóki nie pojawił się oficer łączności, który zameldował Wam, że na śródmieściu Wasz konwój wpadł w zasadzkę Bandytów i Fanatyków, toteż wszystkim Wam kazano przygotować się i stawić tu z powrotem za pięć minut. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Nawet najlepszy plan bierze w łeb, gdy pada pierwszy strzał, a tak przynajmniej mówią wojskowi. W Twoim przypadku było podobnie, bo zanim coś wykombinowałeś, przez nieuwagę nadepnąłeś na suchą gałązkę, której trzask zaalarmował tamtą dwójkę. Odwrócili się od razu i dobyli broni. Na szczęście nie mieli żadnej broni palnej, ani nawet miotanej. Mężczyzna dysponował maczetą i ząbkowanym nożem, a kobieta włócznią. Ten pierwszy warknął ostrzegawczo, niczym dzikie zwierzę, szczerząc kły i od razu ruszył w Twoją stronę.
Rafał:
Tam bez pytania o specjalizację wydano Ci karabinek szturmowy M4 i dwa dodatkowe magazynki. Gdy zebrałeś się na miejsce, oficerowie kazali tak Tobie, jak i pozostałym, pakować się do transporterów opancerzonych, a Ty po drodze mogłeś nasłuchać się przypuszczeń innych, którzy zastanawiali się czy plotki na temat Fanatyków naprawdę się potwierdziły, a Bandytom aż tak urosły ręce, żeby próbować Was tu sięgnąć. -
-
-
Kuba1001
Rafał:
Kolejne rozmowy nie wnosiły nic więcej, to wciąż tylko domysły i spekulacje, prawdę poznacie dopiero na miejscu. Przez wszelkie posterunki mknęliście jak błyskawica, więc bez trudności znaleźliście się na obrzeżach miasta, z daleka słyszeliście odgłosy wymiany ognia i widzieliście dym. Po trafieniu na miejsce dostrzegliście rząd wraków, ciężarówek i samochodów opancerzonych, zniszczonych przez Bandytów, pośród nich było wiele ciał, ale też żywych. Jak się okazało, Fanatyków nie było tu wcale, ale Bandytów już pełno. Ustawiony na wzgórzu ponad drogą, wśród drzew, ciężki karabin maszynowy otworzył do Was ogień, gdy przejeżdżaliście, więc dowódca kazał Wam wychodzić i go uciszyć, zaś obsługujący broń maszynową żołnierze próbowali dać Wam niezbędną osłonę, żeby nie powystrzelali Was jak kaczki.
‐ A Wy co? Chcecie żyć wiecznie? ‐ zagrzmiał jeden z oficerów. ‐ Za mną, bandą leniwych pawianów! Skokami naprzód!
Antek:
Tylko jeden pocisk trafił, ale wystarczyło, aby go powalić. Kobieta wykazała więcej instynktu samozachowawczego niż mógłbyś się spodziewać i zamiast ratować rannego kompana, zaczęła uciekać. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Gość swoje ważył, ale udało Ci się go zanieść na miejsce. Gorzej, że w tym czasie uciekająca kobieta na pewno zaalarmowała resztę kanibali i możecie mieć niedługo towarzystwo.
Rafał:
Dwudziestu innych chłopa również. Taktyka “skokami naprzód!” okazała się dość skuteczna, nie straciliście dzięki niej nikogo, ale ciekawiej zaczęło się robić niemalże na szczycie wzgórza, gdy Bandyci zorientowali się, że jesteście już tak blisko i wysłali Wam w prezencie kilka serdecznych granatów‐samoróbek. -
-
-
Kuba1001
Rafał:
Rozkaz był ten sam, a jakieś śmieszne samoróbki nie powinny Wam przeszkodzić. Niemniej, masz teraz dość dobre możliwości taktyczne, ponieważ jako jeden z nielicznych zmieniłeś pozycje, pozostali zostali na miejscach, zwyczajnie odrzucając granaty do nadawcy.
Antek:
‐ Takiemu jak Ty szef powinien załatwić premię. ‐ odparł ten sam oficer, z którym wcześniej rozmawiałeś, klepiąc Cię po plecach, gdy dwóch najemników odebrało od Ciebie więźnia. ‐ Nie dość, że dostarczyłeś nam źródło informacji, to jeszcze sprawiłeś, że tamte jełopy przyjdą do nas, a my nie będziemy musieli przeszukiwać tego obsranego po korony zagajnika. Zaprowadzę Cię do niego, wtedy sobie pogadacie o nagrodzie i w ogóle, jasne? -
-
-
Kuba1001
Antek:
‐ Mamy czołg, transportery opancerzone z ciężkimi i wielkokalibrowymi karabinami maszynowymi, granatniki, karabinki, strzelby, pistolety maszynowe i broń krótką. Musiałoby być ich więcej niż my mamy amunicji, żebyś mógł się nam przydać. I tak zrobiłeś sporo. A pomyśleć, że moi chłopcy chcieli Cię kropnąć, co nie?
Rafał:
I w ten sposób zaprzepaściłeś okazję do ataku z flanki czy od tyłu, ale szczęśliwie atak powiódł się bez tego, na dodatek bez strat własnych, więc dowódca zostawił kilku żołnierzy do obstawienia CKM’u na wzgórzu, a resztę poprowadził dalej, bo to dopiero początek bitwy. -