Waszyngton
-
-
Kuba1001
Antek:
‐ Jesteśmy Ci wdzięczni, ale dobrze widzisz, jak zarabiamy na jedzenie, schronienie czy medykamenty. Niepotrzebna nam kolejna gęba do wykarmienia, musisz sprawdzać się w walce.
Rafał:
Trafiłeś go, a on osunął się z jękiem za skałę, za którą się krył. Pozostali zaczęli do Ciebie strzelać, co z kolei pozwoliło pozostałym żołnierzom obrzucić ich granatami i wystrzelać. -
konrafal12
Jeśli było już czysto, schował pistolet z powrotem do kabury i wziął do prawej ręki karabin. Pierwszą jego myślą było, by spróbować przesłuchać Bandytę, jednak zrezygnował z tego pomysłu, bo wiedział z doświadczenia i opowieści innych, że i tak nigdy nic nie mówią. Czekał więc, aż ruszą dalej.
-
-
Kuba1001
Rafał:
//Nie tylko Bandyci są mało rozmowni, z natury każdy trup nie ma wiele do powiedzenia. Skąd niby pomysł, że jakiś żyje, skoro tamten, jeśli przeżył, to i tak został obrzucony granatami razem z resztą?//
Antek:
‐ A czego byś chciał w ramach tej nagrody? Remontu pojazdu i zatankowania do pełna? Broni i amunicji? Zapasów na dalszą drogę? Jakiejś kobiety z tej bandy degeneratów, jeśli schwytamy jakieś żywcem? Wszystko na raz? -
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
‐ Było tak od razu, skończylibyśmy rozmowę wcześniej. ‐ odparł oficer, wracając do papierów na biurku.
Nie musiałeś czekać długo, znalazł się jakiś najemnik, który wskazał Ci mały, bo jednoosobowy, namiot w centrum obozu, który ma stanowić Twoją kwaterę na jakiś czas. I tak lepsze to od spania pod gołym niebem lub z kilkoma innymi żołnierzami, zwłaszcza że musiałbyś uważać na to, czy nie poderżną Ci gardła i vice versa. W środku znalazłeś nawet racje żywnościowe i wodę, aby nie zawracać nikomu już głowy.
Rafał:
Ano, ruszyliście, kierując się na kolejne z wzgórz, tym razem niezalesione, które górowało nad drogą, którą jechał napadnięty konwój. Szliście spokojnie, już raczej pewni zwycięstwa, podbudowani tymi potyczkami z Bandytami, kiedy nagle właśnie z kierunku, na który szliście, wyleciał długi na jakieś półtora metra metalowy pręt o zaostrzonym czubku, który przebił jednego z idących obok Ciebie żołnierzy. Zaraz po tym odezwały się bandyckie pistolety maszynowe i broń krótka, a Wy zdaliście sobie sprawę, że jesteście kompletnie odsłonięci. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Terkot karabinów maszynowych i huk czołgowej armaty były na swój sposób kojące, a Ty do tego ledwo zipałeś po całym dniu różnorakich przygód, ucieczek i unikania śmierci, ale i tak za cholerę nie mogłeś zasnąć.
Rafał:
Nie wiesz, czy trafiłeś, ale w najgorszym przypadku zmusiłeś ich, żeby przestali strzelać i znaleźli kryjówkę. Gorzej, że sam stałeś w polu jak ten cieć, zamiast szukać schronienia, i dostałeś kilka razy, ale te pociski, pewnie z pistoletów, nie przebiły Twojej kamizelki czy hełmu, choć lepiej i tak nie kusić losu. -
-
Kuba1001
Zasnąłeś, ale obudziłeś się kilka, kilkanaście minut później, może godzinę. Miałeś wtedy ochotę kląć na czym ten świat stoi i zwymyślać tym cholernych najemnikom, ale instynkt samozachowawczy wziął górę nad zmęczeniem i emocjami. Gdy wstałeś i rozejrzałeś się po obozie, zauważyłeś, że mimo późnej pory przynajmniej trzy czwarte najemników pakuje się do transporterów, czołg również rusza w drogę, a tutaj zostało tylko kilka ciężarówek i reszta piechoty, w tym pewnie większość to technicy, mechanicy, strażnicy, medycy i personel dowódczy.
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Najwidoczniej wynagrodzenie Cię za zasługi nie było priorytetem, zwłaszcza że dowódca mówił o tym, że wypuszczenie Cię stąd nocą to raczej kiepski pomysł, sam zresztą powinieneś o tym wiedzieć.
Rafał:
Udało Ci się wykonać wszystkie czynności i znaleźć schronienie za sporym głazem, gdzie kuliło się już dwóch innych żołnierzy.
‐ Złomownica. ‐ wyjaśnił jeden z nich, wskazując na przebite metalowym prętem zwłoki, które wciąż leżały na polu bitwy.
Kojarzyłeś te machiny ze szkolenia, kiedy opowiadał o nich instruktor, choć nie widziałeś ich w akcji. Były zwykle na wyposażeniu Bandytów, Szarańczy i co lepiej zorganizowanych ocalałych, niezrzeszonych w tamte przestępcze frakcje rzezimieszków czy najemników, a więc wszystkich, którzy nie mieli odpowiedniego zaplecza technicznego, a potrzebowali broni, która może zabić każdego Zombie czy człowieka. Bronią taką była właśnie Złomownica, konstrukcja przypominająca dużą kuszę, strzelająca głównie metalowymi prętami, choć można z niej było też wystrzeliwać małe ładunki wybuchowe, kamienie czy fragmenty gruzu. -
-