Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Pandemia
  3. Waszyngton

Waszyngton

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Pandemia
296 Posty 3 Uczestników 2.5k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001 Elarid
    napisał ostatnio edytowany przez
    #233

    avatar Kuba1001 Kuba1001

    Obozowisko rozświetliły liczne ogniska, mniejsze i większe, na których smażono upolowane przez najemników lub kanibali zwierzęta, głównie dziki, sarny i jelenie, a smakowita woń świeżego, zdrowego, smażonego mięsa rozchodziła się po całym obozie. Uzupełniał to szczęk szkła, bowiem najemnicy dobrali się do pędzonego przez siebie, bez zgody, ale raczej nie bez wiedzy, ich dowódcy, piekielnie mocnego samogonu. W oczekiwaniu na świeże mięso, pochłaniali też swoje racje żywnościowe i całe paczki papierosów. Przy niemalże każdym ognisku śpiewano inną piosenkę, przy akompaniamencie harmonijki ustnej lub innego, niewielkiego instrumentu, czy opowiadano inną historię, której słuchacze mieli gdzieś, czy jest prawdziwa, czy nie. Jednakże główną atrakcją byli sami kanibale, których nie wybito do nogi, część się poddała lub została schwytana, dzięki czemu można było urządzić sobie zawodu do strzelania do celu, ruchomego bądź nie, albo tego typu makabrycznego konkurencje. Mordowano głównie mężczyzn, dla kobiet znajdywano lepsze zajęcie, co chwila ze sporej grupki schwytanych kilku żołnierzy wybierało jedną, aby zaciągnąć ją do najbliższego i niezajmowanego namiotu. Cóż, prawdziwe psy wojny.

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001 Elarid
      napisał ostatnio edytowany przez
      #234

      avatar antekk5 antekk5

      Wziął trochę smażonego mięsa i przysiadł się do najemników.
      ‐ Łowy się udały, czyż nie? ‐ zapytał z uśmieszkiem, widząc, jak najemnicy świętowali swoje zwycięstwo.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001 Elarid
        napisał ostatnio edytowany przez
        #235

        avatar Kuba1001 Kuba1001

        Nikt nie miał zamiaru zaprzeczać, bo i po co? Alkohol i radosna atmosfera udzieliły im się też na tyle, że nie byłeś przez nich odpychany czy coś w tym guście, choć wciąż nie możesz czuć się jeszcze pełnoprawnym członkiem tej wesołej kompanii.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001 Elarid
          napisał ostatnio edytowany przez
          #236

          avatar antekk5 antekk5

          Zjadł pół swojego kawałka smażonego mięsa, po czym poszedł spróbować samogonu najemników. Samogon najemników to podobno bardzo mocny towar. Podobno.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001 Elarid
            napisał ostatnio edytowany przez
            #237

            avatar Kuba1001 Kuba1001

            Nie tyle podobno, co na pewno, ponieważ już po pierwszym łyku jama ustna, gardło i przełyk, a potem żołądek, zaczęły palić Cię żywym ogniem, z oczu pociekły łzy, a Tobie zabrakło tchu w płucach.

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001 Elarid
              napisał ostatnio edytowany przez
              #238

              avatar antekk5 antekk5

              ‐ *K**wa, jakie to jest mocne! * ‐ pomyślał zaskoczony tym, że w życiu nie pił tak mocnego alkoholu. Przetarł łzy i kontynuował jedzenie smażonego mięsa.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001 Elarid
                napisał ostatnio edytowany przez
                #239

                avatar konrafal12 konrafal12

                Pobiegł i schował się za gruzem powstałym z muru, jeśli tylko mógł zapewnić odpowiednią ochronę , a następnie dalej pozostając w ukryciu wyjrzał zza ściany, by zobaczyć jak wygląda sytuacja po drugiej stronie.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001 Elarid
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #240

                  avatar Kuba1001 Kuba1001

                  Antek:
                  Po krótkiej chwili skończyłeś swój posiłek, a potem usłyszałeś, jak przy sąsiednim ognisku zbiera się spora grupa najemników, gdy jeden z nich zaczął opowiadać jakąś historię.
                  Rafał:
                  Nie widziałeś wiele. Moździerze i działa były ustawione daleko stąd, bo choć wciąż strzelały, to ich nie widziałeś. Za to bez trudu dostrzegłeś kilka puszek na gąsienicach, które toczyły się w stronę bazy. O dziwo, nie były to jakieś zdezelowane ciężarówki czy samochody, prowizorycznie uzbrojone i obite blachą, ale pojazdy bojowe z prawdziwego zdarzenia: Dwa bojowe wozy piechoty M2 Bradley oraz jeden przestarzały, bo pochodzący z okresu zimnej wojny, czołg M60 Patton.

                  KońAleNieRafał12K 1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001 Elarid
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #241

                    avatar antekk5 antekk5

                    Przysiadł się do sąsiedniego ogniska, żeby usłyszeć tą historię.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001 Elarid
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #242

                      avatar Kuba1001 Kuba1001

                      Najemnik snuł swoją opowieść, której początek nie wydawał się za ciekawy.
                      ‐ To miała być rutynowa misja. Legion i Z‐Com szły wtedy z małą ofensywą na północ stąd, wyzwalali miasta i wioski z rąk Zombie, Bandytów i innego ścierwa. Ale ominęli jedno miasteczko, bo nie było im po drodze. Jak się okazało, był gość, który sowicie płacił paliwem, amunicją, żywnością, wodą i lekami za to, żeby je oczyścić. Nie wiem czemu, chyba dlatego, że było jego rodzimym miastem czy coś. Wzięliśmy fuchę, wiadomo. Na karmę dla psów wojny trzeba zarobić. Ale jak tam jechaliśmy, całą kolumną, to nawet nie wiedzieliśmy, jaka ch*joza zastanie nas na miejscu.
                      Tutaj najemnik przerwał, biorąc łyka bimbru, choć to pewnie dla zbudowania napięcia, co, trzeb przyznać, wyszło mu bardzo dobrze.

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001 Elarid
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #243

                        avatar antekk5 antekk5

                        ‐ * Ciekawe, czym właściwie ta ch*joza była… * ‐ pomyślał, ale zdecydował się o to nie pytać. Lepiej będzie dalej słuchać opowieści najemnika.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001 Elarid
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #244

                          avatar Kuba1001 Kuba1001

                          ‐ Furia, nasz czołg, jechał pierwszy i jak nagle coś nie pieolnęło! Jeńcy, wjechali na minę, jakąś złomową samoróbkę, ale wystarczyło, żeby uszkodzić gąsienicę. Całą kolumnę zastopowało na przynajmniej dwie godziny, a w tym czasie nasi poszli na zwiady. Nie minął kwadrans a prawie wszędzie wokół słychać strzały. Wtedy przychodzi młody kapral, James, niesie na plecach rannego kolegę, i mówi, że ich oddział wpadł w zasadzkę, trzech pozostałych nie żyje. Cholera wie, kto strzelał, ale na pewno nie Zombie. Wtedy nagle ktoś z zarośli srutnął nam z granatnika przeciwpancernego do naszego transportera… Pieolnęło ładnie, słup ognia na jakieś pięć metrów, biegające ludzkie pochodnie wokół… Słyszeliśmy krzyki smażącej się w środku załogi. Wtedy tamci z czołgu obrócili wieżę i wpakowali tam jeszcze jeden przeciwpancerny i krzyki ustały… Nie wiedzieliśmy, kto to był, ale wiedzieliśmy, że ich rozpieolimy i zrównamy z gruntem… Mówię Wam, nigdy nie widziałem, żeby Stary taki wkuwiony chodził, aż człowiek myślał, że sam pójdzie w las z karabinem i przytaszczy nam tu worek pełen głów tamtych chjoplątów.

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001 Elarid
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #245

                            avatar antekk5 antekk5

                            ‐ * Musieli to być cholernie dobrze zorganizowani bandyci albo coś w ten deseń. * ‐ pomyślał i wziął łyk samogonu, oczekując tej samej tortury układu pokarmowego.

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001 Elarid
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #246

                              avatar Kuba1001 Kuba1001

                              ‐ Poszukiwania nic nie dały, a tylko debil stałby na środku drogi, odsłonięty i bezbronny. Dlatego wjechaliśmy do miasteczka. Nic wielkiego, trochę Zombie szlajających się po ulicach. Ale i tak powinno ich być więcej, przynajmniej kilka setek, a my zliczyliśmy kilkunastu. Dlatego stanęliśmy obozem w centrum miasta i rozesłaliśmy ludzi na zwiady i wtedy rozległy się kolejne strzały. Do mnie walili chyba najpierw, snajper na kościelnej wieży, ale miał chjowego cela, bo tylko rozsadził mi manierkę samogonu, który właśnie piłem. Z okien innych budynków walili też kolejni, nasi pruli tam z działa i karabinów maszynowych, a ja poszedłem z oddziałem do jednego z domów, żeby wyciągnąć tamtych gnojków żywych i dowiedzieć się, co oni do ciężkiej cholery odpi**alają.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001 Elarid
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #247

                                avatar antekk5 antekk5

                                ‐ * No, no… Czyli to mnie może czekać w przyszłości. Ciekawe…* ‐ pomyślał, gładząc się po podbródku w lekkim zamyśleniu.

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001 Elarid
                                  napisał ostatnio edytowany przez
                                  #248

                                  avatar Kuba1001 Kuba1001

                                  //Nie sil się na bardzo rozbudowane posty, w tej sytuacji mnie naprawdę satysfakcjonuje zwykłe “Słuchał dalej”.//
                                  ‐ To mogli być Bandyci, byli za dobrze wyposażeni. Szybko wyciągnęliśmy z nich wszystko: To były trzy konkurencyjne bandy najemników, prawdziwe psy wojny, bez jakiegokolwiek kodeksu moralnego, jak my, którzy też wzięli to zlecenie i wybili Zombie, a potem postanowili chwilę odpocząć w miasteczku, żeby później odebrać nagrodę. No i przy okazji uznali, że nie będą nią dzielić się z innymi, więc zadbali o to, żeby wszystkich stąd przepłoszyć, my byliśmy pierwsi, którzy nie spie**olili. Jak tak teraz o tym myślę, to powinniśmy, bo straciliśmy w sumie jeden pojazd i dwudziestu trzech chłopaków w pułapkach poza miastem i w walkach w samym mieście. Pozostałych pozabijaliśmy albo wzięliśmy do niewoli, nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, co z nimi zrobić, a zastrzelić jak ostatnie psy nie wypadało, chociaż zasłużyli sobie. Wtedy zauważyliśmy, że ktoś pruje do nas na motorze. Wpadł do miasta, nie wiedział nawet, że to zasadzka, tylko z miejsca wykrzyczał, że idzie tu największa horda Zombie, jaką w życiu widział. Sądząc po tym, że po drodze zajechał swój motor, a sam był cholernie przerażony, uwierzyliśmy mu na słowo i zaczęliśmy szykować się do obrony. Nie mylił się, a nasze czujki poza miastem rzeczywiście zauważyły chmarę otaczającą miasto.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001 Elarid
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #249

                                    avatar antekk5 antekk5

                                    // Mówisz i masz. //
                                    Słuchał dalej.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001 Elarid
                                      napisał ostatnio edytowany przez
                                      #250

                                      avatar Kuba1001 Kuba1001

                                      ‐ Setki, tysiące, może nawet i dziesięć tysięcy albo lepiej. Najwięcej było zwykłych Szwendaczy, ale Biegusy, Świeżaki, Twardzi i inni też się na nas rzucili. Najemnicy, których schwytaliśmy, chcieli, żeby dać im znowu broń, żeby mogli walczyć, a Stary chyba nawet przez chwilę to rozważał. Później przypie**olił jednemu z nich w mordę tak mocno, że wybił mu trzy zęby i reszcie kazał siedzieć cicho albo wyśle ich na pierwszą linię, bo pożywiające się Zombie łatwiej zabić. Nasze czujki poza miastem albo się wycofały, albo zostały wybite, a my zaczęliśmy ustawiać obronę, barykadować uliczki wrakami samochodów, gruzem i własnymi pojazdami. Zdążyliśmy w ostatniej chwili i wtedy rozpętało się piekło.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001 Elarid
                                        napisał ostatnio edytowany przez
                                        #251

                                        avatar antekk5 antekk5

                                        ‐ Mhm. I co dalej? ‐ pomyślał i wsłuchiwał się dalej w opowieść najemnika.

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001 Elarid
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #252

                                          avatar Kuba1001 Kuba1001

                                          ‐ Zombie prawie nas miały. Pamiętam, że pod koniec bitwy zostały mi ostatnie dwa naboje w pistolecie, z karabinu się już wypstrykałem. Chciałem ubić jeszcze jednego zdechlaka i palnąć sobie w łeb, lepsze to, niż po śmierci zżerać ludzi jak taki chodzący kawał zgniłego mięcha. Na szczęście nie musiałem, a mało by brakowało, lufa już była przy łbie. Nagle to, co zostało z Zombie, zaczęło uciekać, a my zużyliśmy resztki amunicji, żeby im nakopać. Cholera wie, czemu stawiły się tak licznie, co zagnało je w to miejsce i czemu wtedy uciekły. Ale wystarczyłoby jeszcze z pół godziny i wszyscy bylibyśmy martwi… Rozkradliśmy miasteczko do końca i jeszcze przed zmrokiem spieprzaliśmy stamtąd w podskokach. Gość, który nam to zlecił, był słowny i hojny, nie dość, że zapłacił, to jeszcze więcej, niż obiecał, i uwolnił nas od problemu schwytanych najemników, bo targać ze sobą nie ma po co, wypuścić nie wolno, a zabić raczej nie wypada. Podobno część z nich do dziś robi za jego osobistą ochronę. Potem, gdy zdobyliśmy jeszcze paliwo, amunicję i trochę broni, wyruszyliśmy dalej w świat.

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy