Waszyngton
-
-
-
-
Na szczęście najemnicy bawili się coraz ciszej, gdy ich zabawy powoli dogasały, jak te węgle w ognisku… Jakoś zdołałeś dotoczyć się do swojego namiotu, zmęczony przeżyciami całego dnia, choć pewnie solidny samogon też miał jakiś wpływ na Twój stan. Nawet się nie zorientowałeś, kiedy padłeś nieprzytomny na posłanie. Obudziłeś się dopiero rano, z lekkim bólem głowy, gdy nad obozem rozniósł się dźwięk trąbki, sygnalizujący pobudkę.
-
- Kurwa, mogłem wypić trochę mniej samogonu… - przeklął pod nosem ze względu na ból głowy, ale wstał, ubrał się i wyszedł na zewnątrz.
-
Tam najemnicy zajęli byli uprzątaniem obozowiska, szykowaniem pojazdów do drogi, przygotowaniem śniadania, zmianą wart i tym podobnymi. Zauważyłeś też schwytane wcześniej, podczas obławy na kanibali, kobiety, często półnagie lub w łachmanach, które kilku z najemników prowadziło do lasu…
-
Podszedł do swojego pickupa i sprawdził, czy wszystko z nim jest w porządku. Chciał mieć pewność, że jego pojazd będzie gotowy na wypadek, gdyby mieli go wysyłać na misję.
-
Dostałeś zmianę opon, tak jak zapewnił Cię dowódca najemników, a także dwa koła zapasowe, gdybyś znowu postanowił wpaść w jakąś pułapkę kanibali czy złapać kapcia z bardziej prozaicznych powodów.
-
To teraz pora pomóc w sprzątaniu obozowiska jeszcze przed śniadaniem.
-
KońAleNieRafał12odpowiedział Kubeł1001 o ostatnio edytowany przez KońAleNieRafał12
W starciu z czołgiem nie miał szans, odczołgał się za mur, gdzie wstał i rozejrzał się, by zobaczyć stan bazy i pozycje swoich kompanów.
-
Antek:
Każda para rąk się liczyła, więc uwinęliście się z tym sprawnie, w sam raz na jakże apetyczne śniadanie, składające się z wojskowych racji żywnościowych o konsystencji kleju z trocinami, niewiele lepszych w smaku, z dodatkiem suszonego lub smażonego mięsa zdobytego na kanibalach, odrobiny czekolady i wody.
Rafał:
Z każdą salwą działa czołgowego i artylerii mury coraz bardziej się wykruszały. Mimo to, wciąż albo na nich, albo w wyrwach, kryli się obrońcy, ostrzeliwujący oponentów, bo najwidoczniej do atakujących dołączyła piechota, w końcu ci doświadczeni i wyszkoleni wojownicy nie próbowaliby ostrzeliwać czołgu z broni osobistej, to tylko marnowanie amunicji i zwykła głupota. -
Zjadł swoją porcję i oczekiwał na rozkazy od dowództwa.
-
Dołączył więc do reszty, przez wyrwę znajdującą się najbliżej rozpoczął ostrzał do piechoty wroga.
-
Antek:
Jak mogłeś się spodziewać, rozkazy były jasne: Dupa w troki na ciężarówki i do czołgu, a potem kończymy zabawę w tym pierdolniku. Ten major to jednak ma język poety.
Rafał:
Najbliższa wyrwa była sama, więc mogłeś spokojnie prowadzić ogień. Bez trudu zabiłeś trzech napastników, a jak dostrzegłeś, wszyscy uzbrojeni byli w strzelby, karabinki szturmowe i pistolety maszynowe, nie mogli być więc zwykłymi Bandytami czy najemnikami. Po tym, jak blisko kilkunastu padło trupem, pozostali zabrali rannych i zaczęli się wycofywać, ale moździerze, artyleria i działo czołgowe wciąż biły w bazę, żeby zadać Wam więcej strat i nie dopuścić do pościgu za wycofującymi się. -
Wsiadł więc do pickupa, odpalił silnik i gdy tylko jego towarzysze wyjadą, zacznie za nimi jechać.
-
Wasza kolumna ruszyła ku miastu, ale nie wjechaliście do środka, nawet nie na przedmieścia, ale dowódca polecił rozbić Wam obóz na obrzeżach i czekać, a sam zabrał dwie ciężarówki, obie puste, jedynie z kierowcą i strzelcem obsługującym broń maszynową, aby odebrać zapłatę za zlecenie na kanibali.
-
A więc czekał, przy okazji sprawdzając, czy wszystko jest w porządku z bronią.
-
Jak najbardziej, a najemnicy, przeczuwając, że niewiele czasu zajmie Staremu odebranie zapłaty, nie rozstawiali obozu i namiotów, a jedynie kilka wart, i wyłożyli się na trawie, odpoczywając w ten czy inny sposób.
-
Obserwował, czy nie dzieje się nic podejrzanego, gdyż byłaby to idealna okazja dla innych drużyn najemników, aby wyeliminować rywali z biznesu.
-
Chyba tamta opowieść przy ognisku za bardzo wpłynęła na Twoją wyobraźnię, bo przez jakąś godzinę nic się nie działo, a po upływie tego czasu dostrzegłeś wracające ciężarówki, obie załadowane jakimiś skrzyniami i beczkami.