Waszyngton
-
Tam najemnicy zajęli byli uprzątaniem obozowiska, szykowaniem pojazdów do drogi, przygotowaniem śniadania, zmianą wart i tym podobnymi. Zauważyłeś też schwytane wcześniej, podczas obławy na kanibali, kobiety, często półnagie lub w łachmanach, które kilku z najemników prowadziło do lasu…
-
Podszedł do swojego pickupa i sprawdził, czy wszystko z nim jest w porządku. Chciał mieć pewność, że jego pojazd będzie gotowy na wypadek, gdyby mieli go wysyłać na misję.
-
Dostałeś zmianę opon, tak jak zapewnił Cię dowódca najemników, a także dwa koła zapasowe, gdybyś znowu postanowił wpaść w jakąś pułapkę kanibali czy złapać kapcia z bardziej prozaicznych powodów.
-
To teraz pora pomóc w sprzątaniu obozowiska jeszcze przed śniadaniem.
-
KońAleNieRafał12odpowiedział Kubeł1001 o ostatnio edytowany przez KońAleNieRafał12
W starciu z czołgiem nie miał szans, odczołgał się za mur, gdzie wstał i rozejrzał się, by zobaczyć stan bazy i pozycje swoich kompanów.
-
Antek:
Każda para rąk się liczyła, więc uwinęliście się z tym sprawnie, w sam raz na jakże apetyczne śniadanie, składające się z wojskowych racji żywnościowych o konsystencji kleju z trocinami, niewiele lepszych w smaku, z dodatkiem suszonego lub smażonego mięsa zdobytego na kanibalach, odrobiny czekolady i wody.
Rafał:
Z każdą salwą działa czołgowego i artylerii mury coraz bardziej się wykruszały. Mimo to, wciąż albo na nich, albo w wyrwach, kryli się obrońcy, ostrzeliwujący oponentów, bo najwidoczniej do atakujących dołączyła piechota, w końcu ci doświadczeni i wyszkoleni wojownicy nie próbowaliby ostrzeliwać czołgu z broni osobistej, to tylko marnowanie amunicji i zwykła głupota. -
Zjadł swoją porcję i oczekiwał na rozkazy od dowództwa.
-
Dołączył więc do reszty, przez wyrwę znajdującą się najbliżej rozpoczął ostrzał do piechoty wroga.
-
Antek:
Jak mogłeś się spodziewać, rozkazy były jasne: Dupa w troki na ciężarówki i do czołgu, a potem kończymy zabawę w tym pierdolniku. Ten major to jednak ma język poety.
Rafał:
Najbliższa wyrwa była sama, więc mogłeś spokojnie prowadzić ogień. Bez trudu zabiłeś trzech napastników, a jak dostrzegłeś, wszyscy uzbrojeni byli w strzelby, karabinki szturmowe i pistolety maszynowe, nie mogli być więc zwykłymi Bandytami czy najemnikami. Po tym, jak blisko kilkunastu padło trupem, pozostali zabrali rannych i zaczęli się wycofywać, ale moździerze, artyleria i działo czołgowe wciąż biły w bazę, żeby zadać Wam więcej strat i nie dopuścić do pościgu za wycofującymi się. -
Wsiadł więc do pickupa, odpalił silnik i gdy tylko jego towarzysze wyjadą, zacznie za nimi jechać.
-
Wasza kolumna ruszyła ku miastu, ale nie wjechaliście do środka, nawet nie na przedmieścia, ale dowódca polecił rozbić Wam obóz na obrzeżach i czekać, a sam zabrał dwie ciężarówki, obie puste, jedynie z kierowcą i strzelcem obsługującym broń maszynową, aby odebrać zapłatę za zlecenie na kanibali.
-
A więc czekał, przy okazji sprawdzając, czy wszystko jest w porządku z bronią.
-
Jak najbardziej, a najemnicy, przeczuwając, że niewiele czasu zajmie Staremu odebranie zapłaty, nie rozstawiali obozu i namiotów, a jedynie kilka wart, i wyłożyli się na trawie, odpoczywając w ten czy inny sposób.
-
Obserwował, czy nie dzieje się nic podejrzanego, gdyż byłaby to idealna okazja dla innych drużyn najemników, aby wyeliminować rywali z biznesu.
-
Chyba tamta opowieść przy ognisku za bardzo wpłynęła na Twoją wyobraźnię, bo przez jakąś godzinę nic się nie działo, a po upływie tego czasu dostrzegłeś wracające ciężarówki, obie załadowane jakimiś skrzyniami i beczkami.
-
Poczekał trochę na te ciężarówki. Ciekawiła go zawartość skrzyń, bo w beczkach mogą przewozić albo paliwo, albo wodę, albo alkohol. Albo każdą z tych opcji w różnych beczkach.
-
Strzelanie do czołgów z karabinka nie ma najmniejszego sensu, skierował ogień na wycofujących się żołnierzy, jeśli jeszcze jacyś zostali na widoku.
-
Antek:
Jeśli byłeś ciekaw, to powinieneś pomóc w ich wyładowaniu na ziemię i rozładunku, zwłaszcza, że dowódca podczas czegoś na kształt rozmowy rekrutacyjnej wprost ostrzegał Cię przed siedzeniem na dupsku, gdy inni pracowali.
Rafał:
Nie pozostali, ale za to jeśli Ty dalej będziesz wystawiać się na ogień, w końcu któryś zbłąkany pocisk artyleryjski, granat moździerzy, odłamek czy nawet odłupany fragment zabudowany bazy zrobi swoje, kończąc Twoją służbę, abyś mógł przegrupować się w piekle, jak usłyszałeś kiedyś na stołówce od pewnego marine. -
Poszedł więc wyładowywać skrzynie i beczki.
-
Gdy wszystko znalazło się na ziemi, żołnierze przy pomocy łomów otworzyli najpierw skrzynie, wyjmując z nich nowiutką broń wszelkiej maści, całe taśmy nabojowe i magazynki, nieco granatów, i to nie tych samoróbek, które często wybuchają w dłoni rzucającego, ale prawdziwych, dymnych i odłamkowych. Do tego wszelkiej maści suche racje żywnościowe, butelkowana woda, jakieś dodatki w postaci papierosów czy czekolady i tym podobne przyjemności.