Waszyngton
-
Antek:
Jak mogłeś się spodziewać, rozkazy były jasne: Dupa w troki na ciężarówki i do czołgu, a potem kończymy zabawę w tym pierdolniku. Ten major to jednak ma język poety.
Rafał:
Najbliższa wyrwa była sama, więc mogłeś spokojnie prowadzić ogień. Bez trudu zabiłeś trzech napastników, a jak dostrzegłeś, wszyscy uzbrojeni byli w strzelby, karabinki szturmowe i pistolety maszynowe, nie mogli być więc zwykłymi Bandytami czy najemnikami. Po tym, jak blisko kilkunastu padło trupem, pozostali zabrali rannych i zaczęli się wycofywać, ale moździerze, artyleria i działo czołgowe wciąż biły w bazę, żeby zadać Wam więcej strat i nie dopuścić do pościgu za wycofującymi się. -
Wsiadł więc do pickupa, odpalił silnik i gdy tylko jego towarzysze wyjadą, zacznie za nimi jechać.
-
Wasza kolumna ruszyła ku miastu, ale nie wjechaliście do środka, nawet nie na przedmieścia, ale dowódca polecił rozbić Wam obóz na obrzeżach i czekać, a sam zabrał dwie ciężarówki, obie puste, jedynie z kierowcą i strzelcem obsługującym broń maszynową, aby odebrać zapłatę za zlecenie na kanibali.
-
A więc czekał, przy okazji sprawdzając, czy wszystko jest w porządku z bronią.
-
Jak najbardziej, a najemnicy, przeczuwając, że niewiele czasu zajmie Staremu odebranie zapłaty, nie rozstawiali obozu i namiotów, a jedynie kilka wart, i wyłożyli się na trawie, odpoczywając w ten czy inny sposób.
-
Obserwował, czy nie dzieje się nic podejrzanego, gdyż byłaby to idealna okazja dla innych drużyn najemników, aby wyeliminować rywali z biznesu.
-
Chyba tamta opowieść przy ognisku za bardzo wpłynęła na Twoją wyobraźnię, bo przez jakąś godzinę nic się nie działo, a po upływie tego czasu dostrzegłeś wracające ciężarówki, obie załadowane jakimiś skrzyniami i beczkami.
-
Poczekał trochę na te ciężarówki. Ciekawiła go zawartość skrzyń, bo w beczkach mogą przewozić albo paliwo, albo wodę, albo alkohol. Albo każdą z tych opcji w różnych beczkach.
-
Strzelanie do czołgów z karabinka nie ma najmniejszego sensu, skierował ogień na wycofujących się żołnierzy, jeśli jeszcze jacyś zostali na widoku.
-
Antek:
Jeśli byłeś ciekaw, to powinieneś pomóc w ich wyładowaniu na ziemię i rozładunku, zwłaszcza, że dowódca podczas czegoś na kształt rozmowy rekrutacyjnej wprost ostrzegał Cię przed siedzeniem na dupsku, gdy inni pracowali.
Rafał:
Nie pozostali, ale za to jeśli Ty dalej będziesz wystawiać się na ogień, w końcu któryś zbłąkany pocisk artyleryjski, granat moździerzy, odłamek czy nawet odłupany fragment zabudowany bazy zrobi swoje, kończąc Twoją służbę, abyś mógł przegrupować się w piekle, jak usłyszałeś kiedyś na stołówce od pewnego marine. -
Poszedł więc wyładowywać skrzynie i beczki.
-
Gdy wszystko znalazło się na ziemi, żołnierze przy pomocy łomów otworzyli najpierw skrzynie, wyjmując z nich nowiutką broń wszelkiej maści, całe taśmy nabojowe i magazynki, nieco granatów, i to nie tych samoróbek, które często wybuchają w dłoni rzucającego, ale prawdziwych, dymnych i odłamkowych. Do tego wszelkiej maści suche racje żywnościowe, butelkowana woda, jakieś dodatki w postaci papierosów czy czekolady i tym podobne przyjemności.
-
Jeśli mógł, to wziął z jednej ze skrzyń strzelbę wraz z amunicją do niej i paczkę papierosów.
-
Mógł, zwłaszcza że byłeś najsłabiej wyposażony ze wszystkich, a jedno słabe ogniwo sprawia, że inni będą musieli ryzykować swoim życiem, żeby pomóc Tobie. A papierosy brali wszyscy, jak leci, nawet jeśli nie palili, to zawsze przyda im się w ewentualnym handlu z innymi najemnikami lub ludźmi spoza grupy.
-
Pora więc przeładować tą strzelbę. Lepiej być przygotowanym, czyż nie?
-
Nie miał zamiaru jeszcze kończyć swojej służby, a tym bardziej nie w ten sposób. Wycofał się do najbliższego budynku, wolał nie ryzykować oberwaniem pociskiem z moździerzu podczas biegu do dalszego zabudowania.
-
Antek:
A poza byciem przygotowanym, dobrze by było pomóc z dalszym rozładunkiem, otwarcie wieka skrzyni to tylko początek, teraz trzeba to rozdzielić między żołnierzy, a resztę zapakować na ciężarówki, żeby można je było później wykorzystać. Podobnie z paliwem w beczkach.
Rafał:
Znalazłeś się w stołówce, tak jak wielu innych żołnierzy, przeważnie rannych, bo to tutaj medycy ustanowili prowizoryczny punkt opatrunkowy, zdolnych do walki, takich jak Ty, była tu zaledwie garstka. -
Wziął jeszcze trzy granaty i zaczął pomagać z pakowaniem skrzyń i beczek.
-
//Pisałem, że są dwa typy granatów, odłamkowe i dymne. Które wziąłeś dokładnie? Wolę wiedzieć, niż samemu później decydować, czy w tłum Zombie posłałeś odłamkowy czy dymny i brać odpowiedzialność za to, że to był jednak ten drugi i Twoja postać skończyła pożarta żywcem.//
-
// A, faktycznie, zapomniałem o tym wspomnieć. Odłamkowe. //