Waszyngton
-
Kuba1001
Koła zapasowego, niestety, nie masz, ostatnie zużyłeś dobrych kilka tygodni temu, gdy trafiła w nie jakaś zbłąkana kula Bandytów, jacy urządzili sobie przy drodze zasadzkę. Jeśli zaś chodzi o to konkretne, to nadziało się ono na sporych rozmiarów metalowy pręt, który przebił je z łatwością. Dostrzegłeś jeszcze kilka innych wkopanych w drogę, która w końcu nie była wylana asfaltem, co może sugerować, że nie jest to przypadek, a celowa zasadzka, co z kolei oznacza, że masz do czynienia z czymś groźniejszym od Zombie i Mutantów: Ludźmi.
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Myśli zapisuj kursywą, czyli tekstem pochylonym.
Po chwili usłyszałeś ciche szepty i o wiele głośniejsze śmiechy, które przepełniły Cię poczuciem dojmującego strachu, bowiem tak psychopatycznego śmiechu nigdy w życiu nie słyszałeś.
‐ Ale sobie dziś podjemy! ‐ krzyknął ktoś tryumfalnie, chyba mężczyzna.
‐ Ciii, spłoszysz go. ‐ skarcił go inny głos, być może kobiecy. ‐ Wyjdź, wyjdź! ‐ dodała już głośniej. ‐ Nie zrobimy Ci krzywdy!
‐ Właśnie! ‐ dodał kolejny głos, chyba znów mężczyzna, ale inny, niż na początku. ‐ Chcemy się dogadać! Wzięliśmy Cię tylko za Bandytę, pełno tu takich ostatnio! -
-
-
-
Kuba1001
Pomysł dobry, o ile szybko nie zareagujesz, ponieważ dostrzegłeś że owa kobieta, skąpo odziana w jakieś skóry i łachmany, brudna, umazana błotem bądź krwią, leży w kałuży krwi, starając się zatamować krwawienie z brzucha dłońmi, rzecz jasna bez większego efektu. Jej łuk i kilka strzał oraz prymitywny nożyk leżą tuż obok, ale raczej z nich nie skorzysta.
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, a ona niezbyt protestowała, głównie dlatego, że ratowałeś jej życie, a w połowie zabiegu i tak straciła przytomność przez duży upływ krwi. Niemniej, teraz raczej nic jej nie grozi, przynajmniej nie ze strony tej rany, choć na dłuższą metę musiałby obejrzeć ją jakieś medyk… O ile będziesz jej potrzebować na tak długo.
-
-
-