Syberia
-
— Konie? Jak konie to i kabanosy.,. — Stwierdził cicho Oleżka, zbyt prędko przenoszący swoje myśli z łapania zwierzyny na jej przygotowywanie. Dalej podążał śladami, może jego przyszły obiad kręci się już tutaj, gdzieś w pobliżu.
-
Ślady prowadziły dalej, aż na skraj lasu. Tam odkryłeś kolejne, początkowo wciąż spokojne, ale z czasem coraz bardziej chaotyczne, jakby zwierzyna zerwała się do ucieczki. Ostatnie ślady prowadziły pod niewielki krzak, gdzie znaleźliście jakieś zmasakrowane zwierzę, ciężko ocenić, czy był to renifer, karibu, jeleń czy koń. Cały szkielet został obgryziony z mięsa, zostały jedynie zamarznięte wnętrzności, kości i wszystko inne, co nie nadawało się do zjedzenia, a wokół trupa cały śnieg zabarwiony był na czerwono.
-
Oleżka przez chwilę tępo gapił się na truchło. Po cichu liczył na te kabanosy, dawno już nie miał porządnego kawału mięsa w ustach. Chociaż, skoro flaki zostały…
— Lubisz wątróbkę? — Zapytał. -
Sprawdził twardość śniegu wokół trupa.
- Miej się na baczności, śnieg jeszcze nie przykrył plam krwi. -
Śnieg nie przykrył krwi, ale ta była już zamarznięta, a sam śnieg zdawał się nieruszony od wielu dni, więc mało prawdopodobne, aby drapieżnik, który zabił pechowego zwierzaka, jeszcze się tu czaił.
-
— To jest zimny trup. Jakby dzikie chciały mrożonkę, to mają ją wszędzie naokoło. — Odpowiedział Oleżka, po czym wyciągnął zza pazuchy nóż i ukląkł przy martwym zwierzęciu. Spróbował wykroić te organy, które potencjalnie nadawały się na doklejenie łatki jadalnych. Ot, taka wątroba, przed tym całym tałatajstwem wątróbki jadło się na około. A móżdżek? Chyba żydzi robili jakieś potrawy z móżdżków, ale kto ich tam wie.
-
Roejrzał się po okolicy w poszukiwaniu innych śladów.
-
Radio:
Czaszka zwierzęcia była zmiażdżona, więc z móżdżku nici. Odnalazłeś natomiast nietkniętą wątrobę i to byłoby na tyle, reszta wnętrzności nie nadawała się do jedzenia.
Vader:
Jeśli jakieś były, przysypała je gruba warstwa lodu i śniegu. -
//
"sam śnieg zdawał się nieruszony od wielu dni, "“przysypała je gruba warstwa lodu i śniegu.”
Kuba, do cholery, zdecyduj się.
// -
//Radio, do cholery, czytaj całe moje wypowiedzi, a nie tylko fragmenty, które są Ci potrzebne. Śnieg był nienaruszony na trupie zwierzaka, do to tego odnosił się ten fragment.//
-
// Więc jakim cudem “Śnieg nie przykrył krwi”? Moim zdaniem, jeżeli śnieg nie przykrył cieknącej z trupa krwi, to nie mogło być opadów od czasu śmierci zwierzęcia. //
-
//Dwa tygodnie bez postu odnośnie gry mijają tylko dlatego, że czepiasz się pierdół, które są nieistotne w dalszej części gry. A zmutowane wilki są coraz bliżej.//
-
Wsłuchał się w otoczenie, podczas gdy jego kompan miał kryzys egzystencjalny.
-
// (https://www.youtube.com/watch?v=dQw4w9WgXcQ)[Uznam to za potwierdzenie prawdziwości mojej tezy.] //
— Lepsze to niż nic, choć kawior to nie jest…— Mruknął, chowając zamrożony organ. Po tym odwrócił się do towarzysza. — Co robimy teraz, Dziadku Mrozie? — Zapytał z lekkim przekąsem i jeszcze mniejszą dawką ironii.
-
- Szukamy zwierza - odpowiedział.
-
//Albo zwierz Was, hehe.//
-
— A mamy jakiś pomysł na to jak go wytropić? Ot tak łażąc po tajdze możemy szukać tego “zwierza” cały tydzień jak nam szczęście dopisze. — Parsknął.
-
//Vader?//
-
///Tak.///
- Zwierzęta moim zdaniem są jak ludzie, nie zmieniają swoich przyzwyczajeń. Potrzebują wody, mają swoje stałe tereny, w których polują, oraz legowisko, w którym śpią. Szukamy więc jakiejś jaskini, wodopoju, czy też śladów dzikich zwierząt - wymieniał. - Jaskinie są jednak zagrożeniem, bo możemy wjebać się w niedźwiedzia, więc licz na to, że znajdziemy wodopój… sprawdź mapę, powinna być zaznaczona na niej rzeka. -
— Taest, Dziadku Mrozie. —Przytaknął i przeszukał swoje kieszenie w poszukiwaniu mapy, a później przejrzał ją wzrokiem, chcąc znaleźć pobliskie ciurki, strumyki, jeziora, rzeki i inne wsio.