Syberia
-
Śnieg nie przykrył krwi, ale ta była już zamarznięta, a sam śnieg zdawał się nieruszony od wielu dni, więc mało prawdopodobne, aby drapieżnik, który zabił pechowego zwierzaka, jeszcze się tu czaił.
-
— To jest zimny trup. Jakby dzikie chciały mrożonkę, to mają ją wszędzie naokoło. — Odpowiedział Oleżka, po czym wyciągnął zza pazuchy nóż i ukląkł przy martwym zwierzęciu. Spróbował wykroić te organy, które potencjalnie nadawały się na doklejenie łatki jadalnych. Ot, taka wątroba, przed tym całym tałatajstwem wątróbki jadło się na około. A móżdżek? Chyba żydzi robili jakieś potrawy z móżdżków, ale kto ich tam wie.
-
Roejrzał się po okolicy w poszukiwaniu innych śladów.
-
Radio:
Czaszka zwierzęcia była zmiażdżona, więc z móżdżku nici. Odnalazłeś natomiast nietkniętą wątrobę i to byłoby na tyle, reszta wnętrzności nie nadawała się do jedzenia.
Vader:
Jeśli jakieś były, przysypała je gruba warstwa lodu i śniegu. -
//
"sam śnieg zdawał się nieruszony od wielu dni, "“przysypała je gruba warstwa lodu i śniegu.”
Kuba, do cholery, zdecyduj się.
// -
//Radio, do cholery, czytaj całe moje wypowiedzi, a nie tylko fragmenty, które są Ci potrzebne. Śnieg był nienaruszony na trupie zwierzaka, do to tego odnosił się ten fragment.//
-
// Więc jakim cudem “Śnieg nie przykrył krwi”? Moim zdaniem, jeżeli śnieg nie przykrył cieknącej z trupa krwi, to nie mogło być opadów od czasu śmierci zwierzęcia. //
-
//Dwa tygodnie bez postu odnośnie gry mijają tylko dlatego, że czepiasz się pierdół, które są nieistotne w dalszej części gry. A zmutowane wilki są coraz bliżej.//
-
Wsłuchał się w otoczenie, podczas gdy jego kompan miał kryzys egzystencjalny.
-
// (https://www.youtube.com/watch?v=dQw4w9WgXcQ)[Uznam to za potwierdzenie prawdziwości mojej tezy.] //
— Lepsze to niż nic, choć kawior to nie jest…— Mruknął, chowając zamrożony organ. Po tym odwrócił się do towarzysza. — Co robimy teraz, Dziadku Mrozie? — Zapytał z lekkim przekąsem i jeszcze mniejszą dawką ironii.
-
- Szukamy zwierza - odpowiedział.
-
//Albo zwierz Was, hehe.//
-
— A mamy jakiś pomysł na to jak go wytropić? Ot tak łażąc po tajdze możemy szukać tego “zwierza” cały tydzień jak nam szczęście dopisze. — Parsknął.
-
//Vader?//
-
///Tak.///
- Zwierzęta moim zdaniem są jak ludzie, nie zmieniają swoich przyzwyczajeń. Potrzebują wody, mają swoje stałe tereny, w których polują, oraz legowisko, w którym śpią. Szukamy więc jakiejś jaskini, wodopoju, czy też śladów dzikich zwierząt - wymieniał. - Jaskinie są jednak zagrożeniem, bo możemy wjebać się w niedźwiedzia, więc licz na to, że znajdziemy wodopój… sprawdź mapę, powinna być zaznaczona na niej rzeka. -
— Taest, Dziadku Mrozie. —Przytaknął i przeszukał swoje kieszenie w poszukiwaniu mapy, a później przejrzał ją wzrokiem, chcąc znaleźć pobliskie ciurki, strumyki, jeziora, rzeki i inne wsio.
-
Może od chwili stworzenia mapy coś się zmieniło, ale faktycznie, naniesiono na nią całkiem sporą rzekę, która dzieliła las na pół, oraz kilka pomniejszych strumyków, będących jej odnogami.
-
— Patrz, powinno być tego sporo. — Podsunął kompanowi mapę pod nos, po czym zaczął jeździć po niej palcem, wskazując rzekę i jej odnogi.
— Tu, tu, tu i tu i tam. — Wymieniał. -
- Miło, idziemy do głównego koryta rzeki, jak się zbliżymy, to zaczynamy się skradać. - Poinstruował go, po czym tam ruszył.
-
//Czekam na Radio, żeby nie było.//