‐ Widzisz mój drogi, bo najwyraźniej nie widzisz, ja dla tego psa mogę wiele zrobić. Ja wiem, że to niewiarygodne, no ale… jestem. Ale właściwie nie muszę być. Mogę sobie iść i zapomnimy o całej sprawie.
‐ Jakbym miał pewność, że mnie nie zabijesz we śnie to bym Ci nawet pozwolił tu zostać, budowałem to wszystko z ludźmi i dla ludzie, ale zaufanie to towar deficytowy.
‐ Nyeh, marnotrawstwo taką ładną mordę jak twoją zabijać. A i raczej nie powinnam tu zostawać, bo tobie może jednak ufają, a mi nie ufa nikt. Założę się, że to ty mnie byś zabił.
‐ Zastanawiam się czasem, czy bardziej wyglądam na Zombie, Bandytę czy kogoś z Dziczy. W sumie chyba każde próbowałoby się mnie pozbyć. ‐ Wzruszyła ramionami. ‐ Głupio to wygląda tak stać w drzwiach, nie?