Nasłuchiwała, czy są tu inni. Poza tym sprawdziła, czy nic się jej nie stało, czy nic nie zginęło, czy Rico jest przy niej. Robiła to nieco paranoicznie, ale zarazem metodycznie. Wolała być pewna, że wszystko jest dobrze.
Podniosła się i upewniła się, że wokół nikogo nie ma. Przeciągnęła się, upewniła się, że Rico jest przy niej i zaczęła się gimnastykować. Następnie nasłuchiwała, czy ktoś jest w budynku.
‐ I w godzinę śmierci naszej. Amen. ‐ dokończył modlitwę nieco głośnej Rick i znów słyszysz szepty, prawdopodobnie zaczął klepać inną modlitwę lub tę samą, z tym że od nowa.
‐ Hm, chyba będę się musiała niedługo zbierać, co? ‐ powiedziała to do Ricka albo głośno pomyślała, sama nie była pewna. Przyzwyczajenie do braku gościnnosci.
‐ No, z tego powodu co zawsze. Ty mnie nie chcesz, bo cię denerwuję. Ostatnia osoba modląca się od rana uznała mnie za wcielenie diabła. Właściwie nadal nie wiem dlaczego.