Karta Postaci
-
maxmaxi123
Imię: Surdun
Nazwisko: Deryn
Rasa: Elf
Pseudonim: Cichacz, Dziecko Puszczy
Charakter: W grze
Wiek: 200 lat
Towarzysz: Pięciu innych elfów, trochę gorszych od niego, koń Figaro
Majątek + nieruchomości: 4k złota( gdy przyjaciele jego rodziny dowiedzieli się o tragedii, od razu dali mu jedną z ich rezydencji(w porównaniu do reszty posiadłości tych przyjaciół, to ten domek jest mizerny), oraz pieniądze na początek) posiadłość przy lesie niedaleko Gilgasz(jeżeli się pomyliłem to wybacz. Tego jest za dużo aby się z tym wszystkim zaznajomić oraz zapamiętać)
Historia: Pochodzi z bogatej rodziny. Wychowywał się w posiadłości rodzinnej w lesie. Gdy miał już osiągnąć sto lat, to jacyś ludzie (nie wie jacy) spalili posiadłość, ponieważ nie byli ludźmi. Ocalał tylko Surdun, który zbiegł do lasu. Podczas ucieczki zahaczył nogą o nieznaną trującą roślinę, roślina ta wydzieliła płyn, który uszkadza część ciała. Dlatego utyka. Przez pięćdziesiąt lat żył sam w głuszy. Podpatrzył u myśliwych strzały ząbkowane, uznał, że są one dobre więc wziął sobie parę i sam zaczął je robić. Po tych pięćdziesięciu latach tułaczki po lasach, znalazł inne elfy, których życie też zniszczyli ci ludzie. Razem z nimi podróżuje, próbując dowiedzieć się czegoś o ludziach, którzy zniszczyli ich życie. iedawno znalazł też przyjaciół jego rodziny. Pomogli mu oni rozpocząć nowe życie.
Umiejętności: Ciche zakradanie, cięcie z chirurgiczną precyzją, zaawansowane łucznictwo, jazda konna.
Wady: Nie jest zbyt cierpliwy, czasami może zacząć utykać przez truciznę rośliny, nie znosi gdy jego kompani coś nie wychodzi, podczas boju potrafi skupić się tylko na jednym przeciwniku, walczy zbyt ofensywnie przez co ktoś z jego ludzi musi go pilnować
Specyfikacje: Jest “zielony” (więcej w opisie)
Zawód: Określa go jako “zbiry na wynajem”. Zna ich każdy większy czarny rynek oraz nielegalne organizacje.
Ekwipunek: sztylet po ojcu, łuk, strzały ząbkowane(am je wykonuje)
Wygląd: Zielone długie włosy, trochę zielona cera(wada genetyczna), zielone oczy, lekko zielone zęby.
Ubranie: Lekka skórzana zbroja z kapturem, kołczan z wizerunkiem głowy elfa z profilu. Pod zbroją nosi długą czerwoną togę, która zakrywa resztę ciała. Jego bielizna tez ma kolor czerwony.Jeżeli coś do poprawy, pisać.
-
Kuba1001
- Naprawdę nie nosi nic poza kołczanem (który, nawiasem mówiąc, jest elementem ekwipunku, a nie wyglądu) oraz zbroją? Żadnych, nie wiem, spodni, butów i tym podobnych? Nieźle.
- Usuń te mikstury, Elfy i tak są zbyt celne.
- Jak to “bezgłośny sztylet”?
- Ile ma tych strzał i niby jak potrafią one przyszpilić cel?
- Wady nie równoważą zalet i vice versa.
- Utyka przez truciznę? Fascynujące. Ale jak niby został otruty, kiedy i gdzie?
- W jakim sensie te inne Elfy są gorsze od niego?
- Skąd wytrzasnął tyle złota? Wiem, jest to suma maksymalna, ale niezbyt rozumiem jak mógł ją zdobyć.
- Wpisz w zawodzie coś konkretnego, a nie “jak w historii.”
- Historia jest tragicznie krótka.
-
-
maxmaxi123
- Jest napisane też o zbroi.
- Okej
- Wszystko co się nim robi jest bezgłośne. Macha, tnie, wyciąga, chowa.
- Zawsze 24. Mają specjalne groty. Ciężko jest je wyjąć.
- Poprawię, ale to za chwilę (w osobnym poście, czy tego elfa? (za chwilę, ponieważ obecnie jestem na telefonie a na laptopie wygodnej się pisze)
- To dodam też za chwilę.
- W umiejętnościach.
- Pochodzi z bogatej rodziny. Takie zawsze mają kontakty.
- Jak ktoś chce dokonać zemsty, ale nie ma siły, wystarczy im zapłacić a oni się zemszczą.
- Dopiero zaczynam w pbf’ach, postaram się o dłuższą.
-
Rafael_Rexwent
maxmaxi123 pisze:
- Wszystko co się nim robi jest bezgłośne. Macha, tnie, wyciąga, chowa.
.
Ale ty zdajesz sobie sprawę, że tak się nie da? (chyba, że sztylet będzie miał magiczne zdolności). Ponieważ świst powstaje na skutek gwałtownej reakcji między atomami tworzącymi sztylet, a atomami powietrza. Tak więc możesz nawet wełną machać, a i tak wywołasz dźwięk.
- Wszystko co się nim robi jest bezgłośne. Macha, tnie, wyciąga, chowa.
-
Kuba1001
- No fajnie, ale z reguły żadnej zbroi nie nosi się na gołe ciało, lecz zakłada coś pod spód. No i przecież nie paraduje on w niej cały czas, prawda? Tak więc wstaw w jej miejsce jakiś obrazek lub lepszy opis oraz uzupełnij to o zwykły ubiór.
- Niech ten sztylet będzie zwykłym sztyletem.
- Zmień więc na to, że groty strzał są ząbkowane, znaczy to dosłownie to samo, ale chociaż łatwiej zrozumieć.
- Naprawdę, wpisz jakiś konkretny zawód, bo z obecnej historii wyczytałem tyle, że może on być jakimś płatnym zabójcą, mścicielem lub coś w ten deseń.
- Rodzina jest wpływowa, no okej. Ale przecież on już nie ma rodziny, sam tak pisałeś.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Taczkajestfajna
Imię: Alek.
Nazwisko: Rakitar.
Rasa: Człowiek.
Pseudonim: Złodziej dusz.
Charakter: Czasem nieprzewidywalny, ale zwykle spokojny i opanowany.
Wiek: 123 Lata.
Alek wzywa go za pomocą Gwizdka Mani.
Majątek i Nieruchomości: 300 złotych monet, domu nie posiada.
Historia:
Niezwykłej historii początek.
Alek wyjechał w poszukiwaniu przygody ze swojej rodzinnej wioski, jednak ta nie przyszła za szybko. Przemierzał Elarid przed rok, aż wreszcie odkrył zniszczone mury miasta, o którym nigdy nie słyszał. Wjechał do niego na swoim koniu i w jednej chwili znalazł się w podziemnych korytarzach zamku.
Stało się to tak nagle, że nie zdążył nawet krzyknąć, kiedy spadł z konia. Nie wiedział co go uderzyło, ale musiało być bardzo duże. Po pewnym czasie zemdlał. Obudził się prawdopodobnie w jakimś pokoju, nie było tam niczego oprócz niego i siana. Nawet nie było pochodni. Alek powoli wstał z ziemi i poszedł w stronę zielonego światła.
Okazało się, że światło przechodzi przez dziurę w ścianie, spojrzał się przez dziurę, jednak nic nie zauważył, więc wziął rozbieg i uderzył z kopniaka w ścianę, nie udało się. Po kilku próbach wyczerpany usiadł na podłogę i odpoczął. Po około godzinie odpoczynku usłyszał kroki, które poprowadziły go do ściany, którą kopał. Krzyknął, a kroki nagle ustały.
Zdziwiony wziął długi rozbieg i z impetem uderzył barkiem w ścianę. Usłyszał pękniecie i po chwili spadł z wysokości około 3 metrów. Upadek nie był miękki, ale też nie najboleśniejszy. Alek wstał i rozejrzał się po pokoju. W tym były jedynie pochodnie, a ludzi i źródła zielonego światła brak. Pobiegł więc do najbliższego korytarza. Ten zaprowadził go do pomieszczenia, gdzie było rozwidlenie, a z góry padały pojedyńcze promienie słoneczne.
Oczywiście wyliczanka “ene due like fake” i wyszło na pierwszy korytarz od lewej, a były trzy. Wreszcie po bezcelowym bieganiu doszedł do pokoju, w którym stała pięknie zdobiona gablota, a przez jej szybę zielone promienie oślepiały Aleka. Podszedł do niej.
Za szybą był w stanie zobaczyć zielony sztylet, prawdopodobnie magiczny. Spróbował otworzyć gablotę, ale była zamknięta, więc po prostu wybił szybę pięścią. Złapał sztylet w dłoń i nagle zaczął słyszeć szepty, a jego dłoń powoli zaczęła się spalać, aż wreszcie został sam kikut. Owinął sztylet w szmatkę i schował do torby. Nie zdążył nawet wyjść z pokoju, a już budynek zaczął się walić. Wybiegł z pomieszczenia i ponownie był na rozwidleniu, pęknięty sufit teraz był niczym schody, więc wykorzystał to i wybiegł na zewnątrz.
W Lesie Tajemnic.
Alek w Kassuss spędził 10 lat, jednak życie wyrzuciło go na kolejną przygodę.
‐Wyjeżdżamy jutro, przed wschodem słońca. ‐ powiedział tajemniczy człowiek w kapturze. Wyrzucił mieszek ze złotem w stronę Aleka.Alek złapał worek, po czym się spytał. ‐ Jakieś dodatkowe informacje?
‐Musisz przygotować swoje ostrze do walki, może się nam przydać. ‐ Odpowiedział, potem odszedł w cień uliczki. Alek zrobił podobnie i poszedł do karczmy, gdzie zwykle jadał i spał.
Dzień później spotkał się z oddziałem najemników, w których byli między innymi: trzech Elfów, jeden Worgen i dwóch zmiennokształtnych.
‐Ej ty! ‐ Zawołał Worgen. ‐ Co tam masz przyczepionego do ręki?Alek nie odpowiedział. ‐ Głuchyś?! ‐ Krzyknął Worgen.
‐Przepraszam, co mówiłeś? ‐ Alek podszedł do niego i przybliżył ostrze do jego brody. Worgen niezbyt się wystraszył, złapał go za rękę, jednak szybko ją puścił, kiedy usłyszał krzyki setek dusz.
‐Co to było?! ‐ Worgen szybko wskoczył na swojego rumaka.
‐W tym ostrzu skończyli ci, którzy nie chcieli mnie słuchać. ‐ Odpowiedział z niewidocznym uśmieszkiem, gdyż jego twarz była ukryta pod cieniem kaptura.
‐Jedziemy! ‐ Krzyknął nagle człowiek, w czarnym pancerzu. Alek wskoczył na pożyczonego konia i pojechał wraz z drużyną.
‐Gdzie się kierujemy? ‐ Zapytał Alek jednego z Elfów. Ten na tą wiadomość zaśmiał się, a po nim zaczęli się śmiać jego elficcy kompani.
‐Jedziemy do najgłębszych czeluści Lasu Tajemnic, do Angrahal! ‐ Powiedział Elf cały czas śmiejąc się. Droga była długa i męcząca, im byli bliżej, tym więcej anomalii na nich spadało. Niektórzy pospadali z koni na drodze górskiej. Ale w pewnym momencie ręka prowadzącego ich faceta zrobiła gest, żeby się zatrzymać.
Nareszcie dojechali do tego lasu. Szybka zbiórka, przywiązanie rumaków i wszyscy poszli w głąb lasu. Panowała głęboka mgła, jednak drużyna doszła do Angrahal.
‐Co my tutaj robimy? ‐ Zapytały się Elfy, a tajemniczy facet, który prowadził drużynę, wskazał na świecące się drzewo.
‐Ostrze jest głodne… ‐ Alek usłyszał dziwny głos.
‐*Krwi? * ‐ Dokonczył mężczyzna.
‐Magii…
‐A czujesz jakieś pokłady oprócz tego drzewa? ‐ Niektórzy byliby zdziwieni, żeby rozmawiać z ostrzem, ale dla niego to już normalne.
‐Czuję, ale musisz szukać… ‐ Alek posłuchał się ostrza i po cichu poszedł w głąb budynku. Kiedy miał już skończyć, sztylet zaczął się nienaturalnie jasno świecieć, więc coś było na rzeczy.
Znalazł się w dużym, ładnie zdobionym pokoju, na ścianach wisiały obrazy, ale mebli nie było żadnych. Oglądając obrazy zobaczył, że przez jeden przenika światło, dziwne. Ściągnął obraz, a za nim zobaczył maskę, bez wahania założył ją na twarz i przez chwilę nie widział różnicy, jednak kiedy przybiegł do niego lis, nie zwykły, ale przenikający przez ściany.
‐Witaj podróżniku, widzę, że znalazłeś mój skarb… ‐ Powiedział lis. ‐ Od dzisiaj będę do twoich usług, gwiżdż kiedy będziesz potrzebował mojej pomocy.
Alek złapał gwizdek i obejrzał go z każdej strony. Zaczął w nim wyczuwać duże pokłady magii. Wrócił do swojej grupy, wszyscy zajmowali się zbieraniem artefaktów z budynku. Przez chwilę miał zamiar wyssać całą magię z drzewka, które stało przy wejściu, jednak przybliżył sztylet i od razu go zabrał, żeby nie zjadł wszystkiego.
Kiedy wracali do swoich koni, Alek zaskoczył się tym co zobaczył…
Od teraz widział większość duchów, które stąpały po ziemi.
Alek po powrocie z lasu zdecydował się zostać w Kassuss na jakieś 90 lat, aż do teraz.
Umiejętności: Jego najważniejszymi umiejętnościami są:
‐Kamuflaż, który działa na zasadzie znikania na ok. 15 minut.
‐Kradzież dusz zabitych lub bliskich śmierci przeciwników.
‐Porusza się niczym akrobata.
‐Dzięki masce potrafi wyczuwać dusze i dzięki temu widzi przez ściany wrogów.
Wady:
‐Niestety wraz z wiecznością, którą oferuje ostrze, musi on je karmić duszami co jakiś czas.
Specyfikacje: Sztylet Śmierci chwilę po wyciągnieciu wyżarł mu prawą dłoń.
Zawód: Najemnik.
Ekwipunek:
‐Sztylet Śmierci, który przyczepił do prawej ręki, daje mu wieczność i sam w sobie jest ostrzejszy niż inne bronie.
‐Maska z Angrahal to druga twarz Aleka, pozwala mu widzieć dusze przez ściany i wyczuwać obecność magii.
‐Gwizdek Mani to magiczny gwizdek, dzięki któremu może wzywać swojego przyjaciela, który pojawia się pod postacią lisiego ducha.
Wygląd:
Mimo 123 lat na karku twarz sprzed zdobycia ostrza zachowała mu się.
P.S. Bilus bardzo ładnie pisze karty, więc trochę po nim ściągnęłam
P.S.2. W historii może być kilka dziwności i bezsensowności. -
-