Karta Postaci
-
-
-
-
Taczkajestfajna
Imię: Tark.
Nazwisko: Garoshmar.
Rasa: Mieszanka Orka z Worgenem.
Pseudonim: Garosh.
Charakter: Władczy, totalnie bezwzględny, nawet wobec sojuszników, poważny i niszczycielski.
Wiek: 42 lata.
Towarzysz: Brak.
Majątek + nieruchomości: 100 złotych monet i mieszka w koszarach w obozie “Hordy”.
Historia:
Urodził się na Plugawych Ziemiach, tam też się wychowywał. Jego matka (worgenka) zginęła rok po narodzeniu go, więc wychował go ojciec. Kiedy tylko minął wiek 12 lat zaczął walczyć oraz ćwiczyć przy tym walkę wręcz. Był zdecydowanie większy oraz silniejszy od innych orków w jego wieku.
W pewnym momencie jego życia, a dokładnie w wieku 16 lat, włączono go do armii “Hordy”, gdzie walczył o wolność swoich pobratymców. Po kilku latach stał się dowódcą niewielkiego oddziału, a ze względu na swoje osiągnięcia, wielkie poparcie oraz dyscyplinę jaka panowała u niego, został awansowany na wyższy poziom w hierarchii dowódców.
W kolejnych latach piął się w górę i jako weteran zmagań został prawą ręką jednego z dwóch władców “Hordy”. Tak na prawdę Tark nie jest wcale wielkim taktykiem, ale jego autorytet i dyscyplina pozwala wybić oddział ponad wyżyny możliwości, właśnie dlatego w tym momencie jest na takiej a nie innej pozycji.
Umiejętności:
‐Jest bardzo silny, więc dobry w walce wręcz.
‐Potrafi walczyć toporkami oraz maczugami.
‐Bardzo szybki i wysoko skacze.
‐Nie czuje bólu, kiedy się go atakuje i ma pogrubioną skórę.
Wady:
‐Nie potrafi strzelać z łuku, kuszy i walczyć mieczami.
‐Niezdyscyplinowany, nie słucha się innych i ma własne zasady.
‐Bardzo szybko wpada w wściekłość, a potem w furię.
Specyfikacje: Zdecydowanie jego specyfikacją jest pysk, który wygląda jak wilka, jego dolna szczęka jest osłoniona stalowym pancerzem. Wygląda to tak jak na tym obrazku:
Zawód: Głównodowodzący oddziałów “Hordy”.
Ekwipunek:
‐Stalowe rękawice, którymi walczy. Dla niego nie jest to żadne obciążenie.
‐Mały topór w sytuacji, jeśli sama walka pięściami nie wystarczy.
‐Oczywiście torba, w której trzyma jedzenie, wodę, pieniądze i inne potrzebne mu rzeczy.
Ubranie:
Na wyglądzie. -
korobov
Imię: Sakhash
Nazwisko: ‐‐‐
Rasa: Drakkonid
Pseudonim: Szepczący
Charakter: najlepiej oddaje zwrot “niewredny kot”, czyli co? To znaczy, że co prawda chodzi własnymi ścieżkami oraz czasem jest obrażony na cały świat, nie robi nigdy nikomu specjalniw na złość.
Wiek: 250 lat
Towarzysz: dwóch jego drakkonidzkich uczniów oraz ludzki strażnik
Majątek + nieruchomości: 500 sztuk złota
Historia : Szczerze… Jego historia nie należy do czegoś takiego, jak żadna frakcja ani co… Jest to po prosto kolejna opowieść o tym, jak sierota stara się odnaleźć swoją drogę. Nie pamięta swoich rodziców ani nic. Pierwsze co pamięta jest to, jak w jednej z bibliotek ludzi, jednej z wielu pobierał nauki wiedzy… Wiedzy i tylko wiedzy. Żadnej walki. Tylko nauka teoretyczna. I alchemia. Nie wie, po co to było potrzebne, jednak wie, że to ma coś w znaczeniu konfliktu z innymi ludźmi. Nie wie dlaczego ani po co. Wie tylko jedną rzecz. Jest cholernie potrzebnym trybikiem… Nieustannie się uczy. I uczy innych. Mimo to w wieku 125 lat oficjalnie zakończył szkolenie pod okiem arcymistrza Kasaiusa Masu. Dano mu wtedy “własną” pracownię, w której pracował i dalej pracuje. Tak… Czy jest z tego dumny? Bez wątpienia nie. Jednak nie dano mu innej możliwość. Ostatnio dosyć często musi zmieniać lokalizację wraz z jego uczniami. A jak właściwie dostał uczniów? Po prostu dano mu pewnego dnia dwa zawiniątka i nakazano mu je wyuczyć… Jednak jest coś dziwnego… Od jego 200 urodzin słyszy głos… Głos bardzo silny i mocny… Nakazuje mu udać się tam, gdzie gnieżdżą się smoki… Nie wie, co to, ale jest to coraz bardziej domagająca… Plus ostatnio zdarza mu się używać innych typów magii niż alchemia.
Umiejętności:
Jedyna broń, jaka nie sprawia mu problemów i którą możę się posługiwać jest to jego własne ciało, lecz i tak nie za bardzo
Zaawansowana alchemia.
Potrafi nawet latać.
Fotograficzna pamięć.
Nieco silniejszy od standardowego samca swojej rasy.
Wady : Prosisz, by walczył? A wiesz, że on ma do tego dwie lewe ręce?
Błagasz, bym założył zbroję? A wolisz, że wejdę w beczkę? Na to samo wyjdzie, a transport będzie łatwiejszy.
Dajesz mu broń strzelecką? Tylko załóż zbroję… Pod ziemią… Na drugin końcu globu.
Pływać? Wolne żarty! A Tygrysy latają?
Jeśli przerwiesz mu pracę… Widziałeś precel? No właśnie.
Nie panuje nad tym potencjałem.
Ile razy mu się zdarzyło kogoś nadepnąć i mu stopę zmiażdżyć…
Ma dosyć cichy głos
Specyfikacje :
Jest albinosem
Ma gigantyczny potencjał magiczny, chociaż tego nie wie.
Dwie pary skrzydeł.
Zawód : Coś w rodzaju chodzącej biblioteki na usługach drowów/mobilny punkt laboratorium alchemicznego.
Ekwipunek: kostur niczym kostur maga
Czarna szata ukrywająca jego posturę
Zestaw niepozornych składników zawierających pożądane substancje alchemiczne wystarczające do zrobienia 5 najbardziej podstawowych mikstur (sławetne na manę, życie i staminę)
Zestaw “małego alchemika” (wiadomo, o co chodzi
Mały sierp.
Wygląd : Biała łuska oraz czerwone gadzie oczy. Głowa z długim na 20 cm. pyskiem pełnym ostrych jak brzytwa zębów z dwoma niewielkimi różkami tuż nad wałami nadoczodołowymi. Pięciopalczaste chwytaki górne wielkości rąk człowieka proporcjonalnie do ciała. Nogi z kolei są to nogi dosyć silne o podobnym kształcie jak nogi szybkopiegających ptaków, jednak bardziej muskularne i wykształcone. Ma delikatny ogon długości metra dwudziestu zakończona kostną maczugą. Jeśli chodzi o dwie pary skrzydeł. Jedna z nich jest naprawdę mikroskopijna, zaledwie dwadzieścia centymetrów rozpiętośxi, ale druga para to 3,5 metra rozpiętości. Ma metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Na całym ciele są żółte pasy, które miały symbolizować czarne maskowanie ciała.
Ubranie: Jest to wspomniana czarna szata, a przy boku nieśmiertelny kostur. -
Kuba1001
Taczka:
Zacznijmy od tego, że Horda ma dwóch wodzów, ale obozowiska nie mają już żadnego, a przynajmniej takiego głównego.
Korobov:- Charakter ma być opisany porządnie albo wcale, bo w grze, jasne?
- Nie mam bladego pojęcia jak w rasistowskich i ksenofobicznych społeczeństwie Mrocznych Elfów ktoś, kto Drowem nie jest, osiągnął więcej niż status niewolnika, tudzież karmy dla niewolnika.
- Alchemia może być zaawansowana i nic więcej.
- Drakonid to Drakonid, a nie jakaś pie**olona dinozaurza abominacja.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Imię: Jin
Nazwisko: Tsuursu
Rasa: Człowiek (Ale jakaś Styricka krew te alariny dopompowała. Ponoć ojciec matki był czystym Styrikiem więc cząstka „uber‐magicznej” krwi przeszła i na Jin)
Pseudonim : Zwana w przeszłości Najadą co miało być odniesieniem do jej urody i zdolności pływackich. Oraz zamiłowania do przyglądania się oceanowi.
Charakter: W grze
Wiek: 18 lat
Towarzysz: Brak
Majątek + nieruchomości: 70 sztuk złotaHistoria:
Historia jakich wiele. Ale przecież nie każdy rodzi się bohaterem. Lecz każdy może nim zostać. Jin urodziła się ze związku Arthuriusa Tsuu i Alice Sursu. Chciany owoc, bo teraz sporo mówi się o porzucanych noworodkach, gdyż wielu chce tylko rozkoszy zbliżenia, a nie rozkrzyczanego bachora. Malutka dziewczynka trafiła jednak na wzorowych rodziców od urodzenia urzekając swą urodą oraz spokojem. Ponoć nie zapłakała ani razu, tłumiąc w sobie wszelkie łzy, ból i rozpacz.
Otoczona troską rosła, czy raczej rozkwitała niczym wodna lilia. Z racji tego, że rodzice zajmowali się prowadzeniem niewielkiego gospodarstwa nieopodal nadmorskiego miasteczka Cesarstwa nikt nie zakłócał spokoju tego miejsca. Dom, łan pola, pastwisko i okoliczny staw były jej światem przez pierwsze sześć lat życia, by potem ustąpić miejsca szkole mieszczącej się w mieście, nadmorskiemu portowi oraz… innym stawom. Jin od małego przejawiała talent pływacki jaki po odpowiednich treningach wydał obfite plony. Podobnie jak nauka łowiectwa przez Arthuriusa. Zaś szkoła… Uznajmy, że było dobrze. Nie źle, ale też nie wybitnie. Po prostu – dobrze. Oprócz tego życie Najady toczyło się dosyć monotonnie. Poranne dojenie kilku krów, wypędzanie ich na pastwisko, potem szkoła, po powrocie nauka, obowiązki w gospodarstwie i czas wolny. Czyli albo zabawy z innymi dziećmi ze wsi albo samotne lekcje pływania bądź po prostu oglądanie morza. Jin kochała i nadal kocha widok błękitnego horyzontu smaganego wiatrem, pożerającego gorącą kulę słońca lub wypuszczającego wściekłą pianę. Słowem – skończyłaby żywot jako zwykła dziewczyna ze wsi.
Jednakże coś zaburzyło dotychczasowy rytm. Postawiło barierę i wymusiło zmianę kursu przyszłości. Magia. Niewytłumaczalna siła jaka objawiła się w tym jakże niewyróżniającym się ciele. Alice zignorowała te znaki bo przecież pojawienie się raz czy dwa wody na opuszkach palców to nic niezwykłego prawda? Wystarczy zamoczyć dłoń w dowolnym płynie. Jednakże fakt samoistnego wytwarzania takich kropel, na oczach matki to już nie przypadek. Podobnie jak – tutaj za pierwszym razem rodzicielka zemdlała, za drugim stała jak słup soli, zaś za trzecim po prostu patrzyła. I płakała – płomienie otaczające końcówki palców dziewczyny. To sprokurowało poważna rozmowę między Alice i Arthuriusem która zakończyła się decyzją. Zaraz po zakończeniu szkoły, świeżo po osiągnięciu pełnoletności Jis zostanie wysłana do Gildii Magów. Znaczy oczywiście to była propozycja na którą dziewczę ochoczo przystało.
I tak oto teraz stoi przed siedzibą owej Organizacji przywieziona przez serdecznego przyjaciela jej ojca. Stoi na początku swej nowej drogi. Ale przecież równie dobrze los może zamknąć ją przed jej nosem. Oby nie, bo Jis czuje. Podświadomie czuje, że tu jest jej miejsce.Umiejętności:
Umie bardzo dobrze pływać
Potrafi łowić ryby i je oprawiać
Niezgorzej posługuje się sztyletem. Znaczy co znaczy „niezgorzej”? Ano, że przed wrogiem uzbrojonym w podobny rodzaj uzbrojenia mogłaby się obronić. Pod warunkiem, że byłby on sam. I do tego niezbyt bystry.
Coś co można nazwać „namiastką” Magii Wody oraz Magii Ognia. Mianowicie jest zdolna do samoistnego wytworzenia niewielkich kropelek wody lub języczków ognia na opuszkach palców. Tylko tyle. Przynajmniej na razie.
Do tego dochodzą oczywiście standardowe zdolności takie jak oddychanie, trawienie, wydalanie itp. itd. Z racji tego, że dzieciństwo spędziła w podmiejskiej wsi to potrafi wykonywać podstawowe czynności przydatne w gospodarce – pielenie, rąbanie drzewa, dojenie krów i tym podobne. No i fakt ukończenia szkoły w mieście dorzuca też nieco obeznania z najważniejszą historią Elarid, jego geografią, kulturą, etc.
Wady:
Nie miała kontaktów z żadnym typem oręża oprócz sztyletu i siekiery podczas rąbania drzewa.
Nigdy zbroi nie nosiła to i jakby nagle musiała to będą problemy.
Nie posiada żadnych wybitnych zdolności pokroju budowania szałasu z dwóch trzcin, szczapy drwa i sznurka . Nie opanowała też sztuki podrzynania gardeł gołą stopą. Ba – nawet sztyletem za bardzo nie poderżnie, chyba że cel byłby głuchy i ślepy.
Nie umie jeździć konno (chociaż chciałaby się nauczyć)
Specyfikacje:
Wysoce wrażliwa na Magię
Może pożyć sobie nieco dłużej niż statystyczny człowiek bo dziadziuś był rasowym biała… Znaczy – Styrikiem.
Zawód: Możliwe, że przyszła Adeptka Gildii Magów. Obecnie – Pani Podróżnik
Ekwipunek:
Poręczny sztylet w pochwie (może go przyczepić do paska)
Skórzany pas z saszetką na drobiazgi i drugą na pieniądz
Skórzana torba na ramię
Buteleczka z wodą
Ubranie
Długie, czarne rękawiczki
Wygląd:
Ubranie:
Sukienka jak u góry. Do tego płaszcz podróżniczy z kapturem. No i oczywiście buty. Wstawiłbym zdjęcie z ubiorem, ale wtedy to zdyskwalifikuje tę Kartę Postaci