Czat
-
Vader0PL
8 NPC, to się dzieje naprawdę!
Imię: Shurna
Nazwisko: Dryaalaryd
Rasa: Drowka
Obecna lokalizacja: OBTW, Miasto Imperawes
Wygląd:
Krótki opis:
Shurnę od wielu drowek różni fakt, że jest bardziej nastawiona na naukę. Od dziecka miała nos w książkach, a w bardzo młodym wieku należała do eksperymentalnych grup naukowych. Jednak drowskie umiejętności naukowe to było dla niej za mało, więc opuściła tę grupę i ruszyła w świat. Niestety, jej marzenia okazały się płonne. Pewnego zimowego wieczoru w ciszy i w smutku dokańczała swój kufel piwa, kiedy do karczmy zawitał pewien gość. Było w nim coś… uroczego. Ręce za plecami, długi czarny płaszcz, wełniany golf i kaptur tak założony, by zasłaniał twarz. Podszedł do barmana, zamówił drogie wino i dwa kieliszki. Następnie przysiadł się do zdziwionej Shurny i przedstawił się jako Gaster. Powiedział jej również, że stworzył coś, do czego potrzebuje geniuszy. I Shurna miała być jednym z nich. Zaskoczona drowka przyjęła ofertę. Do dziś nie wie, jak Polomon ją znalazł. Oraz skąd wiedział, jakie wino lubi najbardziej. Kilka lat później Dryaalaryd została prawą ręką Gastera i najbardziej cenioną panią profesor w tamtej okolicy. Do dziś tam pracuje i jest jedną z najmilszych naukowców, jakie można tam znaleźć.
Umiejętności? Ona świetnie operuje magią umysłu, dusz i alchemią. Dodatkowo jej bardzo atrakcyjny wygląd sprawia, że wiele pracowników jak najszybciej zgadza się na jej zadania, żeby tylko zniknąć jej sprzed oczu. Dopisek. Udowodniono, że dodatkowo świetnie walczy. Potrzeba lekarza do sektora D34.
Wady? Brak znajomości innych magii, nie obsługuje broni dystansowej, oraz posiada pewną nieśmiałość do Gastera. Jednakże Polomon skupia się jedynie na nauce, co pewnie jest związane z jego przeszłością…
Steruje nią: Kuba1001
‐Banda niewyżytych zboczeńców. No i Gaster‐ Shurna o pierwszych dyrektorach OBTW. -
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Czasami mam taką rozkminę…
Dlaczego nie istniejemy w takim uniwersum Gwiezdnych Wojen, Władcy Pierścieni, czy dowolnymi innym uniwersum sf/fantasy, gdzie życie nie opierałoby się na chodzeniu do szkoły/pracy, tylko uczeniu się magii, którą można by później kreatywnie wykorzystywać, by zarabiać. Dlaczego miast zarąbistych i klimatycznych miast mamy zasyfione ulice, smog w powietrzu i biedę w kieszeni? Dlaczego za zbieranie ziół, albo polowania możemy iść do więzienia, bo “zagrożone wyginięciem”? Dlaczego noszenie miecza, albo innej broni kończy się w najlepszym przypadku mandatem, a w najgorszym ‐ przymusową wizytą u psychiatry? Dlaczego miast kultowej “kupy złomu” z hipernapędem, mamy kupę złomu z rdzą o nazwie Alfa?
Wybór rasy jest ograniczony tylko do jednej (nie licząc jednej z frakcji azjatyckiej), płeć otrzymujemy losowo, podobnie jak wygląd (jak ci się źle potoczą życiowe kości i otrzymasz parszywy ryj, to masz przesrane), samouczek trwa osiemnaście lat (u niektórych znacznie więcej), normalny rozwój jest tylko do czterdziestego ‐ pięćdziesiątego poziomu, a potem ci lecą statystyki, głównie siły i sprawności. Do tego żadnych teleportów, ograniczenie do jednej planety, żadnej magii.
Zamiast być Rycerzem Jedi, albo ciężkozbrojnym krasnoludem właśnie zapitalasz w biurowej pracy, albo korzystasz z dwumiesięcznej przerwy od nauki. Dlaczego trafiliśmy na tak dziwne uniwersum do gry? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-