Czat
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Czasami mam taką rozkminę…
Dlaczego nie istniejemy w takim uniwersum Gwiezdnych Wojen, Władcy Pierścieni, czy dowolnymi innym uniwersum sf/fantasy, gdzie życie nie opierałoby się na chodzeniu do szkoły/pracy, tylko uczeniu się magii, którą można by później kreatywnie wykorzystywać, by zarabiać. Dlaczego miast zarąbistych i klimatycznych miast mamy zasyfione ulice, smog w powietrzu i biedę w kieszeni? Dlaczego za zbieranie ziół, albo polowania możemy iść do więzienia, bo “zagrożone wyginięciem”? Dlaczego noszenie miecza, albo innej broni kończy się w najlepszym przypadku mandatem, a w najgorszym ‐ przymusową wizytą u psychiatry? Dlaczego miast kultowej “kupy złomu” z hipernapędem, mamy kupę złomu z rdzą o nazwie Alfa?
Wybór rasy jest ograniczony tylko do jednej (nie licząc jednej z frakcji azjatyckiej), płeć otrzymujemy losowo, podobnie jak wygląd (jak ci się źle potoczą życiowe kości i otrzymasz parszywy ryj, to masz przesrane), samouczek trwa osiemnaście lat (u niektórych znacznie więcej), normalny rozwój jest tylko do czterdziestego ‐ pięćdziesiątego poziomu, a potem ci lecą statystyki, głównie siły i sprawności. Do tego żadnych teleportów, ograniczenie do jednej planety, żadnej magii.
Zamiast być Rycerzem Jedi, albo ciężkozbrojnym krasnoludem właśnie zapitalasz w biurowej pracy, albo korzystasz z dwumiesięcznej przerwy od nauki. Dlaczego trafiliśmy na tak dziwne uniwersum do gry? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-