Miasto Gilgasz.

[Kubeł1001]

FD_God

Chlanie w przypadku kogoś bez ciała jest raczej trudną sprawą, w sumie walki raptorów nie brzmią tak źle, chociaż ktoś taki może wyjątkowo rzucać się w oczy, ale co niby mu mogą inni zrobić. Postanowił, więc udać się właśnie na nie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wszedłeś do małego budynku, w którym nie było nic poza ladą i siedzącym za nią Goblinem.

[Kubeł1001]

FD_God

‐No to co tutaj macie, wewnątrz jak widzę dosyć pusto…

[Kubeł1001]

Zeromus

Siada na łóżku, a Golbez wychodzi z cienia
Golbez: ‐ Więc jednak zachowałeś wszystkie cechy, które oni mają
Cecil: ‐ Lepiej już mi nie mów … Nie wiem, jak ale kiedyś obaj wrócimy i zajmiemy miejsce, na którym był nasz ojciec

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
‐ A Ty tu ku*wa czego? ‐ zapytał Goblin zrywając się z miejsca.
Zero:
No więc rozmawiacie, a łózko jest całkiem miękkie.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Walki obejrzeć, ot co.‐ Rzekł do goblina. I nie unoś się tak…

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Wpisowe. ‐ rzucił Goblin, wyraźnie uspokojony, siadając na miejscu.

[Kubeł1001]

FD_God

‐A konkretniej? Chcę oglądać, a nie że przychodzę z własnym.

[Kubeł1001]

Zeromus

Golbez: ‐ I tak nie ma co teraz o tym gadać … Przynajmniej tyle, że odwróci to uwagę … Chociaż na tyle, żebyśmy mogli znaleźć tych orków ‐ Wtapia się w cień
Cecil: ‐ Kiedyś jeszcze wrócimy do tej rozmowy, bracie … ‐ Próbuje zasnąć

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
‐ Za siebie pięć złota, a za zwierzaka pięć razy więcej czyli dwadzieścia złota. ‐ wyliczył Ci Goblin, przy okazji chwaląc się swoimi zdolnościami matematycznymi.
Zero:
Zasnąłeś.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Emm… Tak, to ja i tak tylko za siebie.‐ Rzekł, po czym schował rękę za plecami, wytworzył w nich nieco złotych monet i odłożył je na stół.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Goblin zabrał je i raczej nie kapnie się za szybko (jeśli w ogóle), że to fałszywki.

[Kubeł1001]

FD_God

‐No to którędy na te walki?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wskazał na szafę stojącą za ladą.

[Kubeł1001]

Zeromus

Czekam, aż go coś obudzi (XDDD)

[Kubeł1001]

FD_God

‐Ciekawe przejście…‐ Rzekł udając się właśnie w jej stronę by otworzyć ją i najpewniej wejść przez jakiegoś rodzaju przejście.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zero:
Obudził go głód, bo dawno nic w pysku nie miał.
FD_God:
Przeszedłeś przez korytarz, który był zaskakująco długi.

[Kubeł1001]

FD_God

No to trzeba iść nim dalej skoro brak rozwidleń.

[Kubeł1001]

Kuba1001

W końcu trafił do dużego pomieszczenia.
Przy ścianach, na drewnianych rusztowaniach wyłożonych deskami, stały stoły i krzesła zajmowane przez klientów różnych ras.
Nie zabrakło też baru z alkoholami i kelnerek.
Większość pomieszczenia zajmowała jednak wysypana piaskiem arena. Gdzieniegdzie widać było przebarwienia, pewnie od krwi. Przy barierkach już tłoczyli się niektórzy ludzie.
Zauważyłeś też dwa wrota na arenie, przez które pewnie wchodziły Raptory.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Przytulne miejsce.‐ Pomyślał oglądając się jeszcze pierw za kelnerkami, nieco brakuje mu widać jeszcze zwykłego ciała.