Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
W końcu trafił do dużego pomieszczenia.
Przy ścianach, na drewnianych rusztowaniach wyłożonych deskami, stały stoły i krzesła zajmowane przez klientów różnych ras.
Nie zabrakło też baru z alkoholami i kelnerek.
Większość pomieszczenia zajmowała jednak wysypana piaskiem arena. Gdzieniegdzie widać było przebarwienia, pewnie od krwi. Przy barierkach już tłoczyli się niektórzy ludzie.
Zauważyłeś też dwa wrota na arenie, przez które pewnie wchodziły Raptory. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zero:
‐ Jakieś specjalne życzenia?
FD_God:
Marynarze również cieszyli się z powrotu, bo im też doskwierała tęsknota za pewnymi przyjemnościami, które można zaleźć tylko tutaj.
Niektórzy ledwo wytrzymali ten czas bez piwka.W końcu rozległ się dzwon, a ludzie zaczęli zbierać się przy barierkach.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zero:
‐ Daj dziesięć minut i dwie sztuki złota.
FD_God:
Miasto niezbyt się zmieniło, a i Was nie witano jak bohaterów. Trudno, ale przynajmniej wróciliście.Z jednych drzwi wyszedł wielki (nawet jak standardy swego gatunku) Raptor o czerwonych łuskach, czarnych pręgach, wielkich zębach i pazurach, a także o wielu bliznach i szramach. Największa przechodziła przez lewe oko.
‐ Przed Wami aktualny mistrz, rasowy zabójca, zwycięzca dwudziestu pięciu walk, Stary Jednooki! ‐ krzyknął ktoś z trybun, pewnie komentator. -
-
-
-
-
-