Miasto Gilgasz.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Ta, lochy dla swoich prywatnych niewolników, z pewnością wspaniałe miejsce dla odpoczynku…

Jin:
‐Dobra, czas chyba wracać do spania zanim się porzygam.‐ Rzekł patrząc ciężko w kufel, po czym wstał powoli od stołu i postarał się ruszyć do pokoju, w którym miał spać, by właśnie to uczynić.

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ To są orkowie. Oni nie myślą, jak ludzie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zataczałeś się i upadłeś, a pod drzwiami do pokoju, okazało się, że nie jesteś w stanie trafić kluczykiem w dziurkę.

[Kubeł1001]

FD_God

Jin:
No cóż, trzeba zatem zejść na dół i zezgonować razem z resztą, lepsze to niż spanie na podłodze przed drzwiami.

Lorenzo:
‐Co nie znaczy, że w ogóle nie myślą…

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ No nie oznacza tego, ale nic nie zaszkodzi sprawdzić

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dość szybko zasnąłeś, z twarzą na blacie stołu, przy którym siedziałeś.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Jeżeli nawet tam ich nie będzie to znaczy, że wykiwali waszą dwójkę i szykują na nas najpewniej pułapkę.

Jin:
No to fast forward do rana.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Obudziłeś się rano, podobnie jak reszta spitych biesiadników.

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ Więc co proponujesz ?

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Wybieraj, to i tak bez znaczenia.

Jin:
‐A to chyba ten słynny… Kac.‐ Rzekł masując nieco bolącą głowę, tak samo sprawdził czy wciąż miał przy sobie oba artefakty.

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ Nic nie zaszkodzi sprawdzić tego

[Kubeł1001]

Kuba1001

Niewielu się już obudziło, a i nikt nowy nie zawitał do karczmy, więc nie było komu kraść.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐No to prowadź do tych lochów czy na zewnątrz.

Jin:
‐No dobra, chyba wypadałoby poprosić kapitana o jakąś pensję, coraz mniej tu tego…

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ Lepiej sprawdzić lochy. ‐ Idzie w tamtym kierunku, chociaż go nie zna do końca

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God, Zero:
Powinni się kierować w najbardziej oczywistym kierunku: Na dół.
FD_God:
Powiedziałeś to, teraz trzeba by wcielić to w życie.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐No to do lochu…‐ Powiedział ociężale idąc za nim.

Jin:
No to teraz tylko wstać i wyjść z tej przeklętej karczmy zostawiając klucz na ladzie, tylko gdzie szukać kapitana? Może dalej będzie w tym samym miejscu.

[Kubeł1001]

Zeromus

No to idą na dół, co prawda nie mają w drużynie kogoś pokroju Hulka, więc muszą iść na około

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
Nie ma go na nadbrzeżu, więc może być w karczmie lub galerze.
FD_God, Zero:
W końcu stanęliście przed niegdyś okazałymi, drewnianymi drzwiami obitymi metalem. Teraz leżały wyłamane w dwóch częściach.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Ktoś nimi wszedł lub wyszedł, to drugie jest raczej nieco straszniejsze.

Jin:
Postarał się jeszcze tutaj jakoś rozejrzeć, może był w pobliżu jakiś znajomy marynarz.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Owszem, jeden mył mopem trap galery.