Miasto Gilgasz.

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ Lepiej sprawdzić lochy. ‐ Idzie w tamtym kierunku, chociaż go nie zna do końca

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God, Zero:
Powinni się kierować w najbardziej oczywistym kierunku: Na dół.
FD_God:
Powiedziałeś to, teraz trzeba by wcielić to w życie.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐No to do lochu…‐ Powiedział ociężale idąc za nim.

Jin:
No to teraz tylko wstać i wyjść z tej przeklętej karczmy zostawiając klucz na ladzie, tylko gdzie szukać kapitana? Może dalej będzie w tym samym miejscu.

[Kubeł1001]

Zeromus

No to idą na dół, co prawda nie mają w drużynie kogoś pokroju Hulka, więc muszą iść na około

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
Nie ma go na nadbrzeżu, więc może być w karczmie lub galerze.
FD_God, Zero:
W końcu stanęliście przed niegdyś okazałymi, drewnianymi drzwiami obitymi metalem. Teraz leżały wyłamane w dwóch częściach.

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Ktoś nimi wszedł lub wyszedł, to drugie jest raczej nieco straszniejsze.

Jin:
Postarał się jeszcze tutaj jakoś rozejrzeć, może był w pobliżu jakiś znajomy marynarz.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Owszem, jeden mył mopem trap galery.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Widziałeś może kapitana?‐ Rzekł głośniej by szorujący pokład usłyszał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

W odpowiedzi wskazał jedynie na karczmę, w której zakwaterowała się większość załogi.

[Kubeł1001]

Zeromus

‐ Nie mam pojęcia, kto był trzymany w tych lochach, ale jeżeli coś zdołało tak je rozbić, to może być nieciekawie

[Kubeł1001]

FD_God

Lorenzo:
‐Ta…‐ Rzekł, po czym udał się tymi drzwiami jako pierwszy.

Jin:
‐No, dzięki…‐ Powiedział i udał się do wskazanej przez niego karczmy.

[Kubeł1001]

Zeromus

Wchodzą do środka, a Cecil od razu przygotowuje się, by móc rozświetlić miejsce magią

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
Karczma w stanie takim jak ta, z której wyszedłeś, z tą różnicą, że tam ludzie jakoś do siebie dochodzili.
FD_God, Zero:
Szliście, więc ponurymi i strasznymi korytarzami prowadzącymi do lochów. Brakuje jedynie klimatycznej muzyczki, nieprawdaż?

[Kubeł1001]

FD_God

Jin:
‐Ejże, wie ktoś gdzie się podział kapitan…?‐ Rzekł spoglądając po osobach w środku.

Lorenzo:
Przede wszystkim brakuje kogoś komu dałoby się rozłupać czaszkę, może jednak kogoś tu znajdą takiego.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Ci, którzy dali radę Ci odpowiedzieć, wskazali na piętro wyżej.

[Kubeł1001]

FD_God

‐To się ceni chłopaki.‐ Rzekł, po czym się nieco rozprostował i ruszył na piętro rozejrzeć się za kapitanem.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Właśnie wychodził z jednego pokoju na korytarz, prostując mankiety swego czarnego uniformu.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Kapitanie, jest ode mnie pewna prośba… Trochę ciężko o niej mi mówić…

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zmierzył Cię pytającym spojrzeniem i zapytał:
‐ Tak?

[Kubeł1001]

FD_God

‐Kapitanie… Złota brak, nie dość że wczoraj już część przepiłem i przejadłem to jeszcze wcześniej większość oddałem za jeden artefakt, a tylko nieco czasu braknie aż w ogóle bez nich zostanę.