Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Był to ogromny, brukowany plac na planie kwadratu, z odchodzącymi od niego prostopadle uliczkami. Większość terenu tegoż miejsca zajmowały rozmaite kramy, oferujące najróżniejsze z legalnych towarów. Było również wielka, publiczna waga, a także wytyczone trakty dla wozów. Nie brak było strażników, lecz Ci wydawali się zaledwie kroplą w morzu kupców i handlarzy.
-
-
-
Zeromus
G: ‐ To nie jest takie proste… Nawet oni usuwają z drogi osoby, które im przeszkadzają pod przykrywką walki z “mrocznymi” zależy, kim dokładnie jest paladyn, który oskarża i osoba oskarżona, ale w większości przypadków kończy się to natychmiastową egzekucją przyjmując uwierzenie paladynowi “na słowo”
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Zeromus
G: ‐ Artefakty na tyle potężne, by to zrobić zazwyczaj potrzebują nie tylko odpowiednich ruchów, żeby je aktywować, ale i także odpowiednich słów, które nierzadko pochodzą ze starożytnego i dawno już zapomnianego języka, gdyby nie książki, które posiadają jedynie osoby je badające, które najczęściej należą do rady magów, ponieważ to im najbardziej na artefaktach zależy.
//Kubełek, jak coś to pisz, jeżeli to za bardzo odbiega od twojego świata, ja tam nie wiem dokładnie, co ty w nim masz, ja po prostu improwizuję// -
FD_God
‐Chłopcze, miałeś ty kiedy jakiś artefakt w dłoni? Ja przykładowo miałem ich niegdyś wiele, większość zwyczajnie aktywowała się przy tym jak coś się z tobą miało stać w przypadku artefaktów obronnych lub jak wykonujesz jakiś ruch w przypadku tych przeciwnych. A zwłaszcza na takich artefaktach zostawia się jakiś grawerunek, na którym jest zapisane słowo by go uaktywnić. Co prawda w naszym może nic nie znaczyć, ale nie sposób metodą prób i błędów je wypowiedzieć.
-
-
-